Dane nam było słońca zaćmienie. Następne będzie może za sto lat.

151 4 0
                                    

Przygotowywałam się na spotkanie. Włosy rozpuszczone, nieumalowana ( ostatnio często mi się to zdarza), czarna koszulka Guns n ' Roses ( no kto by się spodziewał! ), czarne rurki, czarne conversy za kostkę. Na wierzch kurtka motocyklowa. Szybko dotarłam do mojego dawnego mieszkania. Wdrapałam się na drugie piętro. Stanęłam przed drzwiami. Zawahałam się. Czy to napewno dobry pomysł? A jeśli Ala ma rację i chodzi tylko o seks? Nie, nie jestem aż tak łatwa. Nacisnęłam dzwonek. W drzwiach pojawił się mój były. Prawie go nie poznałam. Włosy sterczące na wszystkie strony,twarz blada jak śnieg, ciemne oczy przygasły i były przekrwione jakby płakał przez wiele godzin. Usta pogryzione. Miał na sobie koszulkę Thora i ciemne spodnie dresowe.
- Wejdź. - głos mu się załamywał. Usiadłam na kanapie, którą sama wybierałam. Dziwne uczucie. Być u siebie, ale jednak nie do końca.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki...- Usiadł koło mnie.
- Dobrze, że jesteś. Nigdy ci tego nie powiedziałem. Szkoda, że słyszysz to z moich ust dopiero teraz...- Oczy zrobiły mu się jak ze szkła.
- Filip, wszystko w porządku?
- Tak, wszystko ok. - Pociągnął nosem i poszedł po husteczkę.- Tylko...ja po prostu...nie mogę przeżyć tego, że ciebie już tu nie ma. Budzę się sam. Jem śniadanie patrząc w przestrzeń, kiedy wracam nikt mnie nie wita. Nie potrafię zasnąć, bo nie mam w kogo się wtulić. Brakuje mi ciebie, Charlie. Myślałem, że potrzebuję kogoś innego. Ale jednak nie. Nie potrafię. Nie daję sobie rady.
- Ale Filip...ja do ciebie nie wrócę.
- Nie proszę cię o to. Chciałbym tylko móc cię znowu widywać. Możesz mi chociaż to obiecać?
- Chyba tyle mogę...
- Pięknie dziś wyglądasz...
- Smav, takie teksty źle się kończą.
- Jak? - Spojrzał ogłupiały. I potem stało się coś, co nie powinno się stać.
- Tak. - I niespodziewanie moje usta dotknęły jego. Te ręce w moich włosach. Jego zapach, tak kojący. Jego oddech zrównany z moim... Był to długi i namiętny pocałunek, podczas którego on wsadził mi rękę pod koszulkę i zaczął rozpinać stanik. Na szczęście się opamiętałam i odsunęłam.
- Nnie...- Cała się trzęsłam. Jak mogłam to zacząć?
- Baby, ja...ja cię przepraszam...
- Nie, to...to moja wina. Powinnam już iść.- Wstałam. Filip złapał mnie za rękę i upadłam mu na kolana. Niezręcznie. I za blisko. Dlaczego mnie to spotyka? Dotknął ręką mojego policzka. I tak zapoczątkował prawdziwą lawinę namiętności. Poszło nam zaskakująco szybko. Nim się obejrzałam, już leżał na mnie, jego giętkie ciało... Powinnam być już dawno w domu. A zamiast tego jestem w mieszkaniu Smava. Ala miała rację. To był bardzo zły pomysł. A ja jestem bardzo niekonsekwentna. I łatwa. Jak jakaś dziwka z klubu. A potem spojrzałam na niego. Czułam jego pocałunki na całym ciele. Jego zwinne palce krążyły po mojej skórze. Wszystko odeszło w zapomnienie. Znowu poczułam się jak dawniej. Wreszcie znowu byłam szczęśliwa...
* RANO *
Obudziłam się. Otworzyłam oczy. Leżałam w moim dawnym łóżku w pokoju z oliwkowymi ścianami. Obok mnie Filip. Moment. Przecież ja tu już nie mieszkam. A to mój były. Co ja zrobiłam?! Podniosłam się gwałtownie, przez co on też się obudził. Wykorzystał mnie!
- O co chodzi, Char...
- Nie powinno mnie tu być. To co zaszło wczoraj nie powinno się wydarzyć. Nie po tym wszystkim. Nie możemy tak po prostu wrócić do siebie. Nie!- Zaczęłam nerwowo się ubierać i wyszłam stamtąd z prędkością Sokoła Millenium. Nie mogłam uwierzyć. Jakim cudem tak mnie omamił? Przypomniałam sobie kolejne szczegóły z wczorajszego wieczoru. Rozmowa. Pocałowałam go. Chciałam iść. On pocałował mnie. On zdejmuje mi spodnie. Rozpina guzik, rozporek, zsuwa mi je do kostek. Ja zabrałam się za jego koszulkę, spodnie, bokserki. Całując się idziemy do łóżka. O MÓJ BOŻE. Nie. Jak ja się wytłumaczę Ali?Kolejne obrazy. Smav na mnie leży. Gryzie mnie delikatnie w czubek ucha. Pocałunkami schodzi po linii rzuchwy aż do brody. Potem coraz niżej, przez szyję, mostek, brzuch, pępek. Delikatnie zsuwa ze mnie majtki. Potem wraca pocałunkami do góry. Jego usta dotykają moich najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. Stłukłam lampę ręką. Smav mnie posuwa. O mój Boże, co ja najlepszego wyprawiałam! Po wszystkim zasypiamy na łyżeczkę. Jakbym wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi - w jego kochających ramionach, wtulona w jego rozgrzany z podniecenia tors. No nie! SIO z mojej głowy! Wolałabym już nic nie pamiętać! Jestem wściekła na siebie, na niego, na Alę, na ...dlatego zdecydowałam zadzwonić do Janka.
- Zabiję Smava.- Powiedziałam na dzień dobry.
- Boże, co znowu? - Wyraźnie go obudziłam. Mówił szeptem. Czyżby Ala u niego była? Dzięki niebiosom! Może nie będzie przypału. Udam, że byłam w domu...- Czy ty...nie! Nie. Nie. Nie. Nie chcesz mi powiedzieć, że ty...i...on...nie! Nie. Nie może być!
- Nie mów Ali. Wpieni się. Przeczuwała, że tak będzie.
- Jak do tego wogóle doszło?
- No...poniosło nas trochę...
-  Domyślam się. Fajnie było? - Zapytał ziewając.
- Nie mam zamiaru ci niczego opowiadać!
- Okej, okej. Luuuzik. Żartowałem, ok?
- Jak mam wyluuuzować, skoro właśnie...właśnie przespałam się z moim byłym tylko dlatego, że wciąż go kocham?!- zaczęłam mówić coraz wyższym głosem i płakać do tego wszystkiego. A potem dotarło do mnie, że pierwszy raz po naszym rozstaniu przyznałam, że wciąż zależy mi na Filipie.
- Ty...ty go...Charlie, to wszystko zmienia. Czy on o tym wie?
- Skoro dałam się przelecieć, to raczej tak!
- Muszę kończyć. Alunia wstaje. Leć pędem do domu!
- Bye bye.- Odłożyłam słuchawkę. Po dotarciu do mieszkania postanowiłam włączyć jakąś muzykę. Ciągle czułam jego zapach na mojej skórze. Czułam wszystkie pocałunki, wszystkie gesty, każdy jego oddech. Musiałam się czymś zająć. Wybór padł na jedną z moich ulubionych. Budka Suflera - Jolka Jolka. Za każdym razem, gdy jej słucham, interpretuję inaczej tekst. Jednak tym razem refren zupełnie zciął mnie z nóg.
Emigrowałem z ramion twych nad ranem. Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem. Dane nam było słońca zaćmienie. Następne będzie może za sto lat...Po raz kolejny w dniu dzisiejszym zaczęłam płakać. Chciałabym wrócić! W takim stanie zobaczyła mnie Alicja, której postanowiłam wszystko opowiedzieć.
- Poszłam tam, chciałam mu wytłumaczyć, że wszystko skończone. Ale potem on zaczął mówić, jak za mną tęskni. Jak mu było ciężko. I że ciągle mu na mnie zależy. Właśnie wtedy go pocałowałam. Ale od razu się odsunęłam i chciałam wyjść, a on mnie złapał za rękę i upadłam na niego i znowu się pocałowaliśmy i...i...i potem poszliśmy do sypialni. A potem odbyłam najlepszy seks od kilku miesięcy. I ciągle nim pachnę i...- Rozpłakałam się. Nie mogłam dalej mówić. Tak bardzo chciałam tam wrócić. Wrócić do Smava, położyć się z nim w łóżku i tulić go dalej ,i czuć, że czas się zatrzymał...
Tym razem nie rzucała żadnych komentarzy. Ze spokojem wysłuchała historii do końca, po czym zrobiła mi moje ulubione kakao z bitą śmietaną.
- Będzie dobrze. - szeptała.
- On mnie wykorzyyystaaaał - Płakałam i płakałam. A najgorsze było to, że mimo wszystko chciałam znowu z nim być. Zacząć wszystko od początku.
- Kochanie, przede wszystkim się uspokój. Zacznijmy od tego, że nie możesz się z nim więcej spotkać. Zrozumiano?
- Jak słońce. - Pociągnęłam nosem. Nie byłam jednak przekonana. Było nam tak dobrze...jednak wiedziałam, że Ala ma rację.
- A teraz się prześpij. Miałaś ciężką noc...- Zamknęłam oczy i znowu byłam w pokoju z oliwkowymi ścianami, leżałam w łóżku. A Filip znowu zasypywał mnie pocałunkami i był tuż obok mnie. Chciałam zostać w tym śnie na zawsze, ale wiedziałam, że to niemożliwe. Musiałam z tym skończyć. Ale nie teraz. Teraz śniłam o tym, jak mój książę z bajki znowu leżał wtulony w moje nagie ciało i pieścił je swoimi delikatnymi dłońmi.

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz