Urodziny!!!

182 9 3
                                    

Akurat tego dnia przestało padać. Jakby nawet pogoda wiedziała, co się święci. Dwudzieste urodziny nie zdarzają się codziennie, prawda? Cichutko wygramoliłam się z łóżka. Filip coś mamrotał pod nosem. Jest taki uroczy, kiedy śpi. Jedna ręka za głową, druga jeszcze przed chwilą mnie obejmowała. Rozmarzony wyraz twarzy, rozczochrane włosy( przyczyniłam się do tej fryzury). Leżał tak sobie na boku, okryty niebieską kołdrą.
Poszłam do łazienki podśpiewując radośnie The Calling- Wherever You 'll go. Weszłam, zamknęłam za sobą drzwi. Wreszcie chwila w samotności. Ubrałam się w czarny kombinezon na ramiączkach i z krotkimi spodenkami. Do tego czarne conversy za kostkę. Włosy puściłam luźno. Wyszły mi loki. Uśmiechnęłam się. Spojrzałam w lustro. Blada twarz, szaro-zielone oczy, długie rzęsy, kilka piegów na nosie, zaróżowione policzki, czerwone wąskie usta. Tak, to właśnie ja. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Lubiłam siebie. Szybki makijaż, mycie zębów. Byłam gotowa. Kiedy wyszłam nadal wszyscy spali. A to lenie!Otworzyłam drzwi w pokoju obok. Chłopaki leżeli na podłodze, między szklankami. Na stole stała butelka jakiegoś wina. To oznaczało, że pili beze mnie! Postanowiłam chociaż położyć ich na łóżka, co okazało się być Mission Impossible. Po wszystkim spojrzałam na godzinę. Była 7 rano! Postanowiłam wyjść na miasto i wrócić za godzinę. Może wtedy raczą ruszyć leniwe tyłki! Zostawiłam na stole kartkę: Wyszłam na miasto, zaraz wracam :* po czym wzięłam torbę i ruszyłam na podbój okolicy. Zeszłam po schodach na dół i wyszłam na zakorkowaną ulicę. Uderzył mnie podmuch gorąca. Zobaczyłam na horyzoncie warzywniak, w którym postanowiłam kupić coś na śniadanie. Następnie udałam się na plażę. Dużo ludzi, zimna woda. Nic nowego. Wróciłam do mieszkania, a tam zaspane stado zombie. Stanęłam w drzwiach i podparłam się pod boki.
- A co to ma znaczyć?- spytałam.
- Ciiiiii....lepiej podaj mi wody- Janek wyglądał jak po dobrej imprezie.
- Ok. Co tu się stało? Wyglądacie jak chodzące zwłoki.- Próbowałam się czegoś dowiedzieć.
- Smav położył cię spać, a potem zaczęliśmy opijać zdrowie nowego pokolenia Terefere. Ale chyba kupiliśmy za mocny alkohol. - zaczął opowiadać Thor, po czym udał się do łazienki.
- Tak to jest, jak się robi zakupy nie znając włoskiego. - dodał Kiślu.
- Nie mam pytań. - odpowiedziałam.
- I dobrze- mój ukochany wreszcie wstał, pocałował mnie w czoło i leniwie poczłapał do łazienki. Jednak urzędował tam Stasiek, który nie był tym faktem zadowolony.
- Stary!
- Sorry.
Jak dwa leniwce z Zoopolis Disney'a. Dosłownie.
- Dlaczego nikt się ze mną nie podzielił?- Może też chciałam świętować. Może chciałam być częścią tej imprezy?
- Bo to była męska impreza. A ty jak się upijesz jesteś nieznośna. Zostało jeszcze? - Rafał się wtrącił.
- Taaa...chyba na stole...- Smavek błądził bez celu. Kiślu podszedł do stolika, wziął zwykłą szklankę i nalał sobie do połowy.
- Tyle powinno wystarczyć. - pociągnął porządnego łyka po czym się skrzywił.- No. I teraz można funkcjonować.- zaczęłam się śmiać. Ludzie na kacu bywają zabawni.
- Wogle ktoś ma dzisiaj chybaaaa uuuuroooodzinyyyy!
- Mówi się WOGÓLE. I nie wiem kto może mieć dzisiaj urodziny!
- Aha. No i fajnie. - Janek olał temat i zaczął układać swoje włosy.- Wyspana?
- Można tak powiedzieć...czemu pytasz?
- Przespałaś całą imprezę. Więc chociaż może dobrze ci się spało...- Nie rozumiałam tej logiki. Ani sensu tej rozmowy.
- A co tam u Al? Chyba długo wczoraj gadaliście, co?- Chciałam zmienić temat na bardziej konstruktywny. Wywołałam na jego twarzy lekki uśmiech.
- Wszystko w jak najlepszym porządku. Baaardzo najlepszymmm...- Nie chcę wiedzieć. Po prostu nie.
- Aha. Nie musisz mi mówić.
- Skarbie, mamy coś na ból głowy? - Smav wołał mnie z kuchni.
- Nie wiem. Sprawdź w mojej kosmetyczce.
- W kosmetyczce? Dlaczego?
- Bo tak!
- Ja też chcę! - Thor krzyczał z łazienki. Rafałowi chyba było wszystko jedno. Jankowi zresztą też. Aż tu nagle telefon z obozu.
- Hallo, Charlie? Widzimy się dzisiaj od razu na plaży, bo mamy rejs statkiem. Ok?
- Tak, tak. Zaraz będziemy. - Rozłączyłam się. - CHŁOPAKI RUSZAĆ SIĘ! ZARAZ IDZIEMY SIĘ BAWIĆ!
Thor wychylił się z łazienki.
- Jeden: nie wydzieraj się tak. Dwa: jeszcze trochę tu posiedzę. Trzy: zostało jeszcze tego wina?
- O nie! Już dzisiaj nic nie pijecie! Nie mam zamiaru znowu was zbierać z podłogi.
- Eh....- westchnął ciężko.- Niech ci będzie. - Zamknął drzwi. W tym czasie Fifi zaczął walić w nie pięściami.
- OTWIERAJ OTWIERAJ!!- Po czym z łazienki wychylił się gotowy do wyjścia Stasiek z Mindfuck malującym się na twarzy.
- O co ci chodzi stary?
- Bo siedzisz tam dobre pół godziny!- Po czym wbiegł do pomieszczenia trzaskając. Po dosłownie 10 minutach wyszedł ubrany w swoją koszulkę, jakieś spodnie i trampki. Włosy sterczące każdy w inną stronę.
- Poczekaj, ja to naprawię.- Zaczęłam układać mu jego niesforną grzywkę. A on coraz bardziej się uśmiechał. - Czemu się tak szczerzysz?
- Jak się skupiasz to tak śmiesznie wysuwasz język i to przeurocze.- Zaczęłam się śmiać. Staram się ułożyć włosy z przodu razem z tymi z tyłu, ale za Chiny się nie dało! Smavek tymczasem nachylił się do mnie i jego usta musnęły moje. A grzywka ciagle się nie układała! Wkrótce się poddałam. Było dobrze tak jak było. Nie dałam rady tego zmienić. Kiedy miałam pewność, że jesteśmy gotowi do wyjścia, ruszyliśmy w drogę. Na plażę nie było daleko, ale nasze zombie poruszały się w ślimaczym tempie. Kiedy dotarliśmy, byliśmy gruuubo spóźnieni. Po załadowaniu nas na statek miałam chwilę odpoczynku. Usiadłam na ławce, wyprostowałam się, wystawiłam twarz na słońce. Było tak idealnie. Przymknęłam oczy. Ale mój błogi stan nie trwał długo, bo wyrwał mnie z niego Smav.
- Charlie!
- Słucham cię?
- Bo wiesz...dzisiaj jest taki dzień...masz urodziny, nie? A ja zadbam, żeby były najlepsze na świecie. - Uśmiechnęłam się lekko. Jest taki kochany. Moment pocałunku przerwało nam głośne Sto lat. Roześmiałam się. To takie miłe!
- Jesteście przekochani! - zaczęli bić brawo. Następnie każdy pokolei podchodził i składał mi życzenia. Filip w tym czasie zaczął robić milion zdjęć. Kiedy wszystko ucichło, mój chłopak przerzucił się na pseudoartystyczne fotki mnie na tle morza. Tylko, że ja jestem niefotogeniczna, a w dodatku nie potrafię pozować... Potem zaczęliśmy je oglądać. Niektóre wyszły ślicznie.
Po powrocie do mieszkania usiadłam na łóżku i chciałam nakręcić kolejny odcinek vloga, kiedy przede mną ustawili się chłopaki z Terefere.
- O co chodzi?- Zapytałam.
- Nie dostałaś jeszcze od nas prezentu.- Po czym wręczyli mi pakunek owinięty w niebieski papier. Szybko odpakowałam zaciekawiona. Obawiałam się jakiejś bomby atomowej czy czegoś w tym rodzaju. Jednak to było mniej szkodliwe. 5 koszulek JDWear, ale miały jakieś inne wzory.
- To jest ta seria,co ma wyjść za 2 tygodnie.
- WOW! Są naprawdę genialne.- Zaczęłam grzebać dalej w pudełku. Wyciagnęłam kubek z napisem Tereferefan #1
- To już nasz autorski pomysł. -Skomentował Thorek.
- Także ten....zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci Fifi nago tańczy! Ale z tym tańcem poczekajcie, aż wrócimy. - Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
*WIECZÓR*
Pamiętacie, jak mówiłam, że dzisiaj nie będziemy pić? Nie miałam racji. Kupiliśmy 3 butelki jakiegoś dziwnego wina. Ogólnie niewiele pamiętam z tej nocy...
* RANO*
- Czy moja najlepsza dziewczyna na świecie może się wreszcie obudzić? - pocałunek w kark, rzuchwę, policzek i usta.- Wstawaj!- Tym bardziej nie chciałam wstawać.
- Z jakiej okazji te pieszczoty z rana?
- Z takiej, że wczoraj było świetnie. - Szepnął mi do ucha. Wtedy poczułam silny ból głowy.
- Schlałam się w trupa. Niewiele pamiętam.
- Naprawdę? - Dalej mnie całował.
- Aha...
- Ale tego już nie zapomnisz- I zaczął mnie rozbierać z tego co na sobie miałam ...czyli tylko jego koszulki

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz