Hallelujah I just love him so

169 8 0
                                    

Dzisiaj darowaliśmy sobie chodzenie gdziekolwiek z racji deszczu. Dlatego cały dzień spędziliśmy leżąc w łóżku.
- Ale jakbyś była w ciąży...- Filip strasznie się przejmował. A przecież tyle razy mu powtarzałam, że to był tylko głupi żart.
- Fifi, ja naprawdę nie zamierzam.
- Aha. To dobrze. Chyba.- Uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie. Lubiłam, gdy się o mnie tak troszczył. Nasza błoga cisza nie trwała długo, bo postanowili nas odwiedzić chłopaki z pokoju obok i zrobić bitwę na poduszki.
- Chyba nie myśleliście, że będziecie tak się byczyć cały dzień?
- W zasadzie dokładnie tak myśleliśmy. - Smav był trochę niezadowolony.
- To musisz zmienić plany drogi Fifi - Powiedział Thor, po czym zaczął bić go poduszką.
- Chciałbyś. - mój chłopak odpowiedział rąbnięciem Kiśla w ramię. Swoją drogą, mnie też się dostało,ale ostatecznie to ja wygrałam. Nagle w telewizji usłyszeliśmy zdenerwowany głos reportera. Mówił coś dramatycznego po włosku, więc nie wiele rozumieliśmy. Po zdjeciach łatwo było stwierdzić, że chodzi o katastrofę lotniczą. Chłopaki rozsiedli się wygodnie na naszym łóżku i z zaciekawieniem obserwowali relację z miejsca zdarzenia. Ja tym czasem wymknęłam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Zdecydowanie przyda mi się chwila samotności. Ale jak się okazało, nie trwała ona długo, bo wszedł za mną Smav, co oznaczało prysznic we dwoje. Włączyłam ciepłą wodę, zaczęłam się rozbierać. On poszedł w moje ślady. Weszliśmy pod strumień. Nuciłam pod nosem moją ulubioną piosenkę Ray'a Charlesa Let me tell you 'bout the boy I know. He is my baby and he lives next door. Every morning, when the sun comes up he brings me coffe in my fav cup. That's why I know, I know. Hallelujah I just love him so! Po wszystkim oboje czyści i pachnący wyszliśmy jak gdyby nigdy nic. Reszta dalej oglądała wiadomości w niezrozumiałym dla nich języku. Byłam ubrana w koszulkę z logo AC/DC z albumu Back in Black ( tym razem to moja koszulka), jeansowe spodenki z wysokim stanem, na wierzch koszula w kratę. Włosy spięte w messy bun, lekki makijaż i niedomyty kot. Filip chwilowo bez koszulki, jakieś szorty. Nawet w takim zestawieniu wygladał nieziemsko. Zapatrzyłam się w te jego ciemne oczy i niespodziewanie pocałowałam go długo i namiętnie.
- Może dacie już sobie spokój? - Janek widocznie miał nam za złe wszelkie romantyzmy.
- Ale w zasadzie czemu? - włączył się Rafał.
- Bo może za dużo tego jak na jeden raz.- Widocznie coś go gryzło.
- Stary, mów o co chodzi.- Smava bardzo martwiło zachowanie przyjaciela.
- Bo..bo...po prostu...no...bo Alunia...- Nie mógł się wysłowić. I o co chodzi z Alą. Myślałam, że są szczęśliwi.- Bo ona jak usłyszała, że Sylwia jest w ciąży, to powiedziała, że ona by tak napewno nie chciała. A ja zapytałem czemu nie, to powiedziała...powiedziała, że ona nie ma zamiaru się w to bawić....i...i...- Miał łzy w oczach. Często kłócili się o drobnostki i wtedy Alka potrafiła przyjść do nas w środku nocy. Zaczęłam wspominać ostatnią taką sprzeczkę.
*DWA TYGODNIE TEMU*
Jadłam sobie w spokoju obiad, kiedy wpadła zdyszana, jeszcze w piżamie, cała zapłakana.
- To koniec!- usiadła przy stole i zaczęła płakać.
- Co się stało? Przede wszystkim uspokój się. Dlaczego od razu koniec?- Wzięła się w garść, wydmuchała nos w husteczkę i zaczęła mówić.
- No bo on uważa, że nie ma sensu jeździć do siebie przez całe miasto, skoro można ze sobą zamieszkać. A ja mu mówiłam, że się nie nadaję do poważnego związku i nie ma mowy. A on na to, że chodzić z nim też się bałam, a teraz jakoś wszystko gra, więc czemu nie zrobić kroku naprzód. A ja mu, że nie chcę nic zmieniać, niech zostanie tak jak jest. A on zapytał, że po co jesteśmy razem, skoro ja nie chcę mu zaufać. Więc powiedziałam, że ta rozmowa nie ma sensu i wyszłam jak stałam. Nie wrócę do niego.
- Ale w zasadzie czemu?
- Bo boję się, że mnie już nie zechce po tym wszystkim.
- Alcia, kochanie. Jesteś jego oczkiem w głowie. Nie przestanie cię kochać z dnia na dzień tylko dlatego, że się boisz. Powiedz mu, co czujesz, a jestem pewna, że zrozumie.
- Naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście.
*POWRÓT DO RZECZYWISTOŚCI*
- ...jednak myślę, że to niesprawiedliwe! Kompletnie nie liczy się z moim zdaniem. Ja wszystko rozumiem. Ale nie tego, że można być aż tak upartym. O każdy najdrobniejszy krok do przodu od razu się obraża. Każda sugestia, każde wtrącenie...
- Daj jej czas. Nie wszystko naraz. Ona naprawdę nie lubi pośpiechu. Dlatego tak reaguje. Nie wiem dokońca dlaczego...ale taka już jest. Zrozum. Oboje wiemy, że ona często mówi różne rzeczy. A potem przychodzi do mnie z płaczem, że ona cię tak kocha i nienawidzi cię ranić.
- To co ja mam teraz zrobić?
- Zadzwonić?! Napisać? ! Dać znać, że żyjesz?! Cokolwiek!
- Okej,okej.- poszedł dzwonić.
Dlaczego znowu muszę rozwiązywać problemy innych ludzi!
- Jesteś wielka. - Smav pocałował mnie w czoło.
- No wiem. - Odwzajemniłam pocałunek. Nagle wszystko przestało mnie znaczenie. Nie liczył się deszcz za oknem, katastrofa lotnicza, kłótnia Jasia z Alą, ekipa Terefere, po prostu nic. Tylko Filip.

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz