Rozdział 3

8.4K 524 51
                                    

Kiedy chciałam wyjść z garderoby przestraszyłam się Tony'ego, który stał oparty o framugę drzwi. Przyglądał mi się rozbawiony.
- Boże! Przestań się tak czaić. Nie jestem przestępcą.
- Spokojnie, złość piękności szkodzi. Chodź, jedziemy na obiad.
- Raczej kolację jeśli już.
- Może być. Rusz się.
- Nie, daj spokój.
- Odmówisz mi? Mi? Twojemu szefowi i staremu kumplowi? - Podszedł do mnie bliżej ze skrzyżowanymi rękoma na torsie. Zrobił minę zbitego pieska wydymając przy tym wargę. Wiedział jak ta jego urocza mina na mnie wpływa. Przewróciłam oczami wzdychając przy tym.
- Dobra, ale jedziemy na cheeseburgera.- Spiorunowałam go wzrokiem równocześnie wskazując na niego groźnie palcem. Oczy rozszerzyły mu się kilkakrotnie i zaczęły błyszczeć.
- Kocham cię, wyjdź za mnie.- Chciał uklęknąć, ale zaczęłam się śmiać i podniosłam go za rękę do góry.
- Ogarnij się, jedziemy czy nie? Jestem głodna.
- Panie przodem.- Przepuścił mnie w drzwiach z uśmiechem na twarzy. Zjechaliśmy windą do garażu. Podeszłam do mojego ulubionego autka i zajęłam miejsce pasażera czekając aż wyjdziemy. Tony włączył płytę z jego ulubioną muzyką, która nie była jeszcze taka najgorsza. Po chwili pędziliśmy ulicami Manhattanu. Tony zawsze był piratem drogowym, jednak mi ta prędkość nie przeszkadzała. Spojrzałam na Starka, który był zapatrzony w drogę. Nie odwrócił się do mnie nawet na moment. Nic nie mówił, po prostu prowadził ten samochód niczym robot. Wyjęłam więc telefon i zaczęłam się nim bawić. Zatrzymał się pod jakimś barem szybkiej obsługi. Kiedy zgasił silnik spojrzał na mnie.
- Idziesz czy wracamy do starych zwyczajów? - Spojrzał na mnie pytająco z uniesioną brwią i zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Musiałam chwilę pomyśleć aby załapać o co mu chodzi.
- Głupie pytanie. Jasne, że robimy po staremu. - Wyszczerzył się od ucha do ucha po czym wysiadł. Oglądałam zza szyby jego zgrabny tyłek do momentu aż zniknął za drzwiami baru.
- Dobrze, że wróciłaś. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem pana Starka takiego radosnego.- Jarvis odezwał się do mnie. Jego słowa spowodowały, że i ja uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Miło mi to słyszeć. Póki tu jestem pomogę wrócić mu na prostą po rozstaniu z Pepper. Doskonale wiem, że oni już nie wrócą do siebie. On też o tym wie.. Dlatego jest taki dobity choć próbuje to ukryć. Nieźle mu wychodzi, ale nie ze mną te numery. Za dobrze go znam żeby mógł mnie zaślepić byle gadką.
- Zostań tu tak długo aż pan Stark nie wróci do normalności, proszę cię o to w swoim imieniu.
- Spokojnie Jarvis, nie zostawię go na lodzie.- Odwróciłam głowę w bok. Zobaczyłam coś, co mnie po prostu zatkało i coś czego nie powinnam w ogóle widzieć. W stronę baru szła Pepper z jakimś facetem. Obejmowali się i śmiali jak dzieci. Chciałam szybko wysiąść, ale z pośpiechu nie mogłam trafić na klamkę. - Zamknij za mną auto Jarvis. Nie jest dobrze, on nie może na nią wpaść!
- Zgadzam się z tobą. Pomóc ci jakimś alarmem czy dasz sobie radę?
- Dam radę, coś wymyślę.- Zaczęłam iść szybkim krokiem w kierunku Potts. Kiedy ten koleś miał otworzyć przed nią drzwi, wpadł na Tony'ego. Jebłam się otwartą dłonią w czoło. No pięknie! Spojrzeli po sobie zaskoczeni. Zaczęli rozmawiać wymuszając uśmiechy. Nie ma sensu bym tam podchodziła. Usiadłam na masce samochodu czekając na dalszy rozwój aukcji. W końcu Tony zaczął iść w moim kierunku. Był ewidentnie wkurzony. Kopnął w oponę auta i wsiadł do niego. Olał mnie i to totalnie. Patrzyłam na niego zza szyby. Uderzył głową o kierownicę przez co wydobył się głośny klakson. Jak dla mnie za głośny, skrzywiłam się pod wpływem tego okropnego dźwięku. Zeszłam z maski i podeszłam do auta od strony kierowcy. Otworzyłam drzwi, wtedy Tony wyprostował się i spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Tony..- Chciałam kucnąć obok niego, ale nie wyszło.
- Zostaw mnie!!- Krzyknął na mnie, aż podskoczyłam.
- Tony proszę cię. Wysłuchaj mnie. Ona nie zasługiwała na ciebie..
- Nie!! Skończ!! Wracaj stamtąd skąd przyszłaś! Nie jesteś w niczym lepsza od niej! Nie chcę cię widzieć tak samo jak i jej!! - Nagle wyciągnął w moim kierunku rękę z założoną metalową rękawicą. Jasny promień skierowany był prosto na mnie. Zacisnęłam usta i odwróciłam się napięcie. Zaczęłam iść w stronę parku. Było mi zimno i ogólnie do dupy. Skrzyżowałam ręce na piersiach by było mi choć trochę cieplej. W głowie wciąż huczały mi jego słowa. Łzy zaczęły ściskać mi po policzkach. Nie powinnam się przejmować, ale nie umiem. Nigdy nie podniósł na mnie głosu ani nie powiedział czegoś takiego. Rozejrzałam się dokoła. Było ciemno i nikogo nie było. Jedyny dźwięk jaki mnie otaczał to szum liści drzew. Usiadłam na ławce przy stawie podkulając nogi pod brodę. On ma rację. Nie powinnam u niego zostawać. Powinnam wrócić do domu i zapomnieć, że go znów spotkałam. Tylko nie potrafię. Nie mam rodziny ani nikogo bliskiego. On był moim najlepszym przyjacielem od urodzenia. Zawsze robiliśmy wszystko razem, braliśmy cheeseburgery i szliśmy do parku na tą właśnie ławkę. To było nasze miejsce. Ta ławka ma mnóstwo wspomnień. Spojrzałam na wolne miejsce obok mnie i przypomniało mi się jak mając 10 lat jedliśmy tu pizze w moje urodziny. Uśmiechnęłam się ciągle płacząc.

Siedziałam tu już dobre dwie godziny. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk, jednak od razu wiedziałam co on oznacza. Iron Man wylądował gdzieś za mną. Otarłam szybko łzy by ich nie widział. Nie wiem dlaczego nie chciałam aby zobaczył mnie w takim stanie. Poczułam na ramionach jego skórzaną kurtkę. Zapach jego perfum był cudowny. Bardzo je lubiłam. Stanął obok wpatrując się w staw. Zapanowała cisza. Nie taka niezręczna, tylko gasząca napięcie między nami.

- Przepraszam cię.- Odwrócił się w moją stronę, lustrując mnie dokładnie wzrokiem pełnym bólu.- Poniosło mnie. Dobrze wiesz, że ja wcale tak nie myślę. Chcę żebyś została ze mną. Teraz mam tyko ciebie.. Przepraszam raz jeszcze. Wiem głupek ze mnie. Debil, totalny debil! Fakt, przyznaję. Jestem beznadziejny, ale przepraszam.- Patrzył na mnie swoimi brązowymi tęczówkami, a ja starałam się być nieugięta. Wiem, że przeprosił i naprawdę wiele go to kosztowało, ale jednak przegiął. - Powiedz coś bo zaraz totalnie zwariuję!- Po tych słowach wstałam i podeszłam do niego. Zamknął mnie w szczelnym uścisku widząc moją udawaną złość. Dobrze wiedział, ze nie umiem być na niego wkurzona.
- Jesteś głupi Stark.
- Wiem o tym, ale mam coś na przeprosiny. Chodź. - Odkleił się ode mnie i pociągnął za dłoń w stronę zbroi. Byłam ciekawa co kombinuje. Założyłam teraz jego kurtkę normalnie, wsadzając ręce do rękawów. Tony wszedł do zbroi, a ona dopasowała się do niego idealnie. Jedynie hełm pozostawił otwarty by móc ze mną normalnie rozmawiać. Podszedł do mnie i objął w pasie. Coś tu nie gra. Będę żałować tego co się zaraz stanie.
- Co ty..
- Ufasz mi?- Nie dał mi dokończyć zdania, przerywając w połowie. Spojrzał mi w oczy, a ja przygryzłam dolną wargę. Jego tęczówki zawsze mnie hipnotyzowały.. Nie wiedząc czemu przytaknęłam. Zamknął hełm po czym wystrzelił do góry.

Macie drogie dzieci kolejny rozdział ;) Jutro się nie ugnę i serio poczekam kilka dni by dodać następny :P BARDZO dziękuję za waszą aktywność, która jest naprawdę niezła :D Możecie znaleźć mnie na snapie: oliwinslow oraz instagramie, link w moim opisie;)

Każdy przypadek jest przeznaczeniem cz.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz