Następny rozdział leci do Koli47!
- Tony pospiesz się! Wiem, że lubisz wielkie wejścia, ale bez przesady! - spojrzałam na zegarek stojący na szafce, będąc już lekko poirytowana. Ile czasu można się szykować? Ja zdążyłam się odświeżyć, umalować, zrobić fale na włosach oraz założyć tą przeklęta sukienkę, a on nie może się ubrać!
- Już idę! - odkrzyknął mi i już po chwili zobaczyłam jak schodzi po schodach. Zapinał rękawy marynarki, a mi ścisnęło brzuch. Chyba odruchowo przygryzłam dolną wargę. Wyglądał tak cholernie seksownie, że o mamo. To powinno być karalne bo przyprawia o zawrót głowy. Kiedy podniósł na mnie wzrok, uśmiechnął się szeroko. Widziałam, że również był zafascynowany moim wyglądem tak samo jak ja jego. Podszedł do mnie, a ja poprawiłam mu muchę pod szyją.
- Wyglądasz cudownie. - Powiedział, a ja podniosłam swój wzrok. Kiedy spotkałam się z jego tęczówkami utonęłam w nich. Po chwili odchrząknął, a ja speszona dałam krok do tyłu.
- Dzięki. Chodźmy już. - Ruszyłam w stronę windy, a on poszedł zaraz za mną. Wcisnął guzik i po chwili byliśmy już w garażu.
- Zamierzasz pić i prowadzić? - spojrzałam na niego gdy otwierał mi drzwi od mojego ukochanego autka.
- Jarvis przejmie potem kontrole. - Zamknął moje drzwi i obszedł samochodu dookoła zajmując miejsce kierowcy. No to do boju!Co chwila ktoś mi się przedstawiał, a mnie bolała już ręka. Najgorsze i tak były flesze paparazzi. Obsiedli każdego niczym sępy. Aktualnie stałam, pijąc drinka z Tonym. Obejmował mnie w talii i rozmawiał z tym "ważnym klientem". Ja jedynie ciepło się uśmiechałam i przytakiwałam. Tak szczerze to piję ten alkohol z nudów.
- Przepraszam cię na chwilę, zawołali mnie. Jeszcze tylko trochę i zrywamy się z tego gówna. - Tony wyszeptał mi do ucha i odszedł. Zostawił mnie z tym facetem, który ciągle gapił się mój biust.
- Jest pani nową dziewczyną Starka?
- Nie, to tylko mój przyjaciel. Jestem jego asystentką. - Posłałam miły uśmiech znad drinka.
- Tony nie wie co traci. Taka piękna kobieta nie powinna być sama.
- Lubię być niezależna.
- No cóż, ma pani sporo racji. Czy mogę prosić? - facet podał mi swoje ramię by zaprosić mnie do tańca. Nie powiem przystojny był, ale nie w moim typie. Odstawiłam alkohol i przytaknęłam. Już po chwili szliśmy pod rękę prosto na parkiet. Objął mnie w tali, a ja położyłam rękę na jego ramieniu. - Dałaby pani zaprosić się na kolację?
- O ile mój grafik trochę schudnie, a pan Stark nie da mi dodatkowych zajęć, to oczywiście. - Po moim trupie wieśniaku! Faceta chyba pogięło jeśli sądzi, że pójdę z nim gdziekolwiek. Nie moja liga, mam nieco wyższą poprzeczkę. Myśli, że ma hajs i od razu każda jest jego. Pieprzony burak.
- Odbijamy! - nagle Tony wesoły od ucha do ucha zabrał mnie temu pacanowi. Teraz tańczyłam z nim i dużo bardziej mi to pasowało.
- Dzięki za ratunek geniuszu.
- Aż tak źle? - Tony śmiał się ze mnie, lecz mi wcale nie było za wesoło.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Już zapraszał mnie na kolację.
- I co powiedziałaś? - widziałam jak Stark trochę się zmieszał, a jego entuzjazm przygasł.
- Że jeśli nie znajdziesz mi dodatkowych zajęć to z chęcią.
- Jutro myjesz mi wszystkie auta. - Zaśmiałam się, a Tony posłał mi swój firmowy uśmiech.
- Nie ma sprawy, wszystko byleby nie spotkać go ponownie. - Wolna melodia skończyła się, lecz Tony nie puścił mnie. Czekaliśmy na jeszcze jedną. Muszę przyznać, że tańczy naprawdę nieźle.
Tym razem zostałam przyciągnięta do jego torsu jeszcze bliżej. Nic nie mówiliśmy tylko patrzyliśmy się sobie w oczy. Teraz liczyliśmy się tylko my. Nasza dwójka i nic więcej. Zjechał ręką trochę niżej w dół moich pleców, ale nie przesadził. Zatrzymał ją przed moimi pośladkami. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie podobało mi się. Kiwaliśmy się delikatnie na boki. Zapadliśmy w trans i nawet nie zwracaliśmy uwagi na kroki. One nie były ważne. Najważniejsza była nasza bliskość. Zapach jego perfum po raz kolejny działał na mnie oszałamiająco. Wiem, że ludzie patrzyli się na nas i gadali, ale teraz miałam to gdzieś. Cieszę się, że zgodziłam się iść na ten nudny bankiet, bo teraz jest naprawdę wspaniale. Nie zwróciłam uwagi na to, że kolejna melodia zakończyła swój żywot. Nagle ktoś obok odchrząknął. Oderwaliśmy się od siebie patrząc na tą osobę. Tony zaczął rozmawiać z kolejnym klientem, a ja poszłam znowu po drinka. Nagle obok mnie stanął James.
- Pięknie wyglądasz. - Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha, a ja odstawiłam szklankę na bok.
- Dzięki Rhodey. Co tu robisz?
- Wiesz darmowe drinki. - Zaśmiałam się razem z kumplem, lecz po chwili dodał: żartuje, zawsze jestem na tych bankietach ze względu na Tony'ego. Właśnie co u WAS?
- Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi nie widząc do czego on dąży.
- Spójrz. - Wskazał głową w stronę parkietu. Zobaczyłam jak Tony tańczy z Pepper. Gadali i śmiali się do siebie. Razem wyglądają tak cudownie... auć zabolał. Odwróciłam głowę by na to nie patrzeć i zaczęłam bawić się oliwką w drinku. - Ile zamierzasz jeszcze udawać?
- Nie wiem o czym mówisz. - Chciałam uciąć temat, ale chyba mi się to nie uda.
- Kogo chcesz oszukać? Jego i siebie możesz, ale nie mnie. Mam oczy i widzę jak na ciebie działa.
- Niby jak?!
- Kochasz go.
- Nie prawda. Spójrz tam jeszcze raz i dopiero wtedy powiedz, że naprawdę ci nie zależy.- Wahałam się, ale zrobiłam to o czym mówił. Znowu zabolało... i to bardzo. - I?
- Nie kocham go.
- Aria! Kochasz!
- Nie!
- Tak!
- No cholera masz rację! Kocham go! Zadowolony?! - krzyknęłam i wtedy zobaczyłam zmieszaną minę James'a. Kazał odwrócić mi się i spojrzeć za siebie. Kiedy to zrobiłam ujrzałam jak jakieś starsze małżeństwo przygląda nam się z szokowaniem.
- Biedna przeżywa serial. Główni bohaterowie biorą rozwód. - Rhodey uśmiechnął się do nich miło, a ci speszeni sytuacją poszli czym prędzej. Zaczęliśmy się śmiać jak dzieci, ale po chwili uspokoiliśmy się ponieważ nie wiem jak jego, ale mój brzuch już płakał. Starłam palcem łzę pod okiem uważając na makijaż. - Więc co teraz zrobisz? - Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi na zadane mi pytanie.
- Nic.
- Aria jak to nic? Walcz o niego! Wolisz żeby ta ruda marchewka zajęła twoje miejsce? Zrobisz jak będziesz chciała, ale mówię ci, bierz się za niego bo potem będziesz żałować.Szłam w stronę samochodu w marynarce Tony'ego ponieważ było już zimno. Stark ewidentnie przeholował z alkoholem, bo ledwo szedł i darł tą swoja jadaczkę na pół Nowego Jorku. Nie pomagałam mu. Byłam zbyt zamyślona po rozmowie z James'em. Mam wrażenie, że on może mieć rację. W sumie co mi szkodzi? Raz kozie śmierć! Najwyżej będę mieć złamane serce, ale przynajmniej nie będę mieć do siebie pretensji, że nie spróbowałam.
- Jarvis do domu. - Powiedziałam kiedy Tony rozsiadł się w fotelu. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Steve'a by pomógł mi wnieść tego pacana na górę, bo nawet windą może być ciężko. Potem położyliśmy go na łóżku, zdjęłam mu buty oraz muchę z szyi. Postawiłam dość dużą miskę przy łóżku i poszłam do siebie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Chciał zmyć z siebie ciężar tych wszystkich myśli. Wiem już, że go kocham i teraz zrobię wszystko by w końcu nam się udało.
CZYTASZ
Każdy przypadek jest przeznaczeniem cz.I
Fiksi PenggemarKsiążka w trakcie korekty Pierwsza część trylogii: Ariana Dejvies to piękna, młoda kobieta ze skomplikowaną przeszłością. Wraca do Nowego Jorku po paru latach życia na bagażach. Niestety już pierwszego dnia zaczynają się kłopoty. Ultrona już nie ma...