*Asgard*
Loki delikatnie ułożył Ewę na łóżku. Znajdowali się teraz w tym samym pokoju, w którym spała przed jego pojmaniem. Dziewczyna oddychała szybko i niespokojnie. Wiedział, że uwalniając ją popełnił błąd. Mogący zagrozić życiu jej i ich jeszcze nienarodzonego dziecka. Usiadł przy niej po czym złożył delikatny pocałunek na jej zimnym czole.
-Przepraszam, że musisz przez to przechodzić.-Oznajmił głaszcząc wierzchem dłoni jej policzka.
*Perspektywa Ewy*
Stałam znów w tym samym miejscu. Urwisko, niespokojna grafitowa woda i ciemny las za mną.
-Ewa...- Usłyszałam szept, delikatny i ciepły. Odwróciłam głowę. Kobieta w złotej sukni stała naprzeciw mnie. Jej czarne loki powiewały na wietrze muskając nagie ramiona.- Nareszcie się spotykamy.-Oznajmiła przybliżając się w moją stronę. Emanowała spokojem i dostojnością. Jednak w jej bursztynowych oczach odbijał się smutek.
-Sigyn...-Nie przedstawiła się, jednak nie trudno było się domyślić kim była. Moim poprzednim wcieleniem. -Wiesz, gdzie jesteśmy?
-Tak.-Odparła lakonicznie.-Tutaj umarłam. Znajdujemy się w moim ostatnim wspomnieniu.-Teraz przybrała bardziej skupiony wyraz twarzy. Loki nigdy nie wspominał jak umarła. Może dlatego, że było to dla niego zbyt bolesne?-Pokażę Ci.-Zniknęła po tych słowach. Niebo niepokojąco pociemniało, a słońce zstąpiło miejsce księżycowi. Usłyszałam szelest od strony lasu. Ujrzałam ciemną, znajomą sylwetkę.
-Loki?-Spytałam przybliżając się w jego stronę. Nie odpowiedział. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
-To nie była Twoja wina. Wróć ze mną, naprawimy to. Będzie jak dawniej!-Zwrócił się do mnie błagalnie.
-O czym ty mówisz?-Spytałam, chcąc do niego podejść, jednak moje ciało nie słuchało. Przybliżyłam się na skraj klifu niebezpiecznie blisko. Wiatr zmógł się pchając mnie jeszcze bliżej krawędzi. Coś mówiło mi bym wykonała jeszcze jeden krok i następny... Nie chciałam słuchać, mimo to nie przestawałam iść.
-Sigyn, nie rób tego, proszę!. -Krzyknął przez łzy. Błagalny ton jego głosu przeszywał mnie na wskroś. Nie musiałam patrzeć, by wiedzieć jak cierpi. Ciepłe krople machinalnie zaczęły spływać po moich policzkach.
-Przepraszam.-Szepnęłam odwracając się w jego stronę. Automatycznie zamknęłam oczy. Wiedziałam co teraz nastąpi. Zrobiłam ostatni krok w tył witając się ze śmiercią.
-Nie!!!-Jego krzyk był ostatnim co usłyszałam. Spadałam walcząc z grawitacją. Potem nastąpiło uderzenie, piorunujące i rozdzierające zmysły. Na końcu ciemność. Błoga, w której tonęła moja umęczona dusza.
◘◘◘
Ocknęłam się w tym samym miejscu gdzie stałam chwilę temu. Sigyn stała nade mną spoglądając w horyzont. Podążyłam jej wzrokiem. Słońce wschodziło ogłaszając nowy dzień. Niebo mieniło się ciepłymi kolorami, w których przeważał fiolet i pomarańcz.
-Jak pięknie.-Szepnęłam zauroczona widokiem.
-Nie przypomina tego, co działo się tamtej nocy.-Odrzekła zamyślona.
CZYTASZ
✔𝕊ℍ𝕆𝕌𝕋 𝕄𝕐 ℕ𝔸𝕄𝔼✔ (𝕃𝕠𝕜𝕚 𝕃𝕒𝕦𝕗𝕖𝕪𝕤𝕠𝕟)
FanfictionGdzie się tylko zjawię, wywołuję cierpienie i rozczarowanie. Nie jestem taka jak inni, nie jestem herosem działającym dla dobra, a potworem raniącym bliskich. Teraz prawdziwie zdaję sobie sprawę z faktu, że nie pasuję do krajobrazu "superbohaterów"...