***
*9 miesięcy później*
Nadszedł ten dzień, od dawna wyczekiwany przez Asów. Drzwi od jednej z komnat w Asgardzkim pałacu otwarły się wyłamując przy tym z nawiasów. Do środka wparował Zielonooki niosąc w rękach dziewczynę o długich kasztanowych włosach. Jej przymrużone oczy były pełne bólu, łapiąc się za brzuch wyraźnie dawała znać, że już czas.
-Mhmm...-Jęknęła przeciągle. Blady mężczyzna wzdrygnął się, jednak po chwili nie dając nic po sobie poznać uśmiechnął się lekko. Położył zgiętą w pół dziewczynę na szerokim łożu, po czym dopuścił do niej całą kadrę uzdrowicieli, którzy śpieszyli z pomocą niosąc w rękach nieokreślone rzeczy, przynajmniej dla boga, który po zobaczeniu ich stał się jeszcze bledszy. Przełknął głośno ślinę i zacisnął usta w wąską linię. Poproszono go, aby się odsunął, niechętnie wykonał prośbę nie odrywając wzroku od ukochanej otoczonej wianuszkiem lekarzy.
-Boli...-Stęknęła, po czym szybko urwała zaciskając zęby. Nie chciała jeszcze bardziej martwić Lokiego, widząc go w takim humorze, wiedziała, że musi być silna, ale PRZECIEŻ RODZI. Kto w takich okolicznościach byłby spokojny?
*Perspektywa Lokiego*
*7 godzin później*
Czasu ciągle przybywało. Niepokoił mnie fakt, że to tyle trwa, Ewa słabła z każdym wydechem. Mimo to nadal krzyczała i jęczała z bólu. Gdy tłum wokół niej się przerzedził podszedłem do niej i złożyłem pocałunek na jej czole, przez chwilę uniosła kąciki ust, jednak szybko lekki uśmiech zastąpił grymas bólu. Kucnąłem obok łapiąc ją za rękę.
-Jestem z Tobą, dasz radę.-Wyszeptałem całując ją w wierzch dłoni. Tym razem się nie uśmiechnęła, jej oczy zaszły łzami, które niespokojnie zaczęły błądzić po rumianych policzkach.
-Przetrwałam z Tobą, więc zniosę wszystko.-Zaśmiała się cicho. Zdziwiło mnie jej nastawienie, mimo wycieńczenia nadal miała siłę na uśmiech cieplejszy od słońca. Zmusiłem się na ten sam gest ściskając jej dłoń. Po chwili wydała z siebie głośny krzyk, głośniejszy niż dotychczas i bardziej zdeterminowany. Ku mojemu przerażeniu, a uciesze służby usłyszałem płacz. Najsłodszy płacz nowego życia. Ewa opadła na poduszkę ocucana przez lekarzy. Wyciągnęła ręce w stronę naszego syna. Jednak coś było nie tak, po chwili wzdrygnęła się znów ściskając za pościel.
-Co się dzieje?!-Krzyknąłem wstając.
-Jeszcze jedno.-Oznajmiła jedna z uzdrowicielek. Podała maleństwo służbie po czym nakazała napierać. Nie miałem pojęcia czy się cieszyć czy też denerwować. Po minie Ewy odczytałem, że spodziewała się takiego obrotu spraw. Jeśli poród przedłuży się o kolejne godziny, może tego nie przeżyć. Uniosłem głowę do góry napełniając płuca powietrzem. Zakasałem rękawy , po czym przyłączyłem się do odbierania porodu. Ewa zacisnęła pięści po czym znów krzyknęła.
♣♣♣
2 godziny pózniej
-To bliźniaki!-Stary uzdrowiciel wybiegł z komnaty posyłając zgromadzonym szeroki uśmiech. -Niech żyją bliźnięta Asgardu!-Dodał w biegu. Do moich uszu dobiegły owacje Asów zebranych przed drzwiami. Ruchem ręki nakazałem by je zamknięto. Nie chciałem tu niepotrzebnego hałasu. Ewa leżała w pozycji siedzącej na już świeżo zmienionej pościeli i ubraniu. Nie odrywała wzroku od dwójki maleństw śpiących w jej ramionach.
CZYTASZ
✔𝕊ℍ𝕆𝕌𝕋 𝕄𝕐 ℕ𝔸𝕄𝔼✔ (𝕃𝕠𝕜𝕚 𝕃𝕒𝕦𝕗𝕖𝕪𝕤𝕠𝕟)
FanfictionGdzie się tylko zjawię, wywołuję cierpienie i rozczarowanie. Nie jestem taka jak inni, nie jestem herosem działającym dla dobra, a potworem raniącym bliskich. Teraz prawdziwie zdaję sobie sprawę z faktu, że nie pasuję do krajobrazu "superbohaterów"...