-Witam Cię Odynie, podobno chciałeś się ze mną widzieć. -Uklękłam grzecznie nie podnosząc wzroku.-Wstań dziecko.-Wszech ojciec wskazał ruchem ręki bym się do niego przybliżyła, tak też zrobiłam. Staruszek wyglądał na około siedemdziesiąt lat, ale zgaduję, że ma gdzieś z tysiąc, może więcej. Odyn zbadał mnie wzrokiem po czym uśmiechnął się serdecznie.
-Witam Cię na Asardzie Ewo, wiem, że dużo przeszłaś, mimo wszystko cieszę się, że wróciłaś. Może tego nie wiesz, ale płynie w Tobie krew Asów, możesz czuć się pełnoprawnym obywatelem tego królestwa. -Odyn przybliżył palec do mojego czoła.-Wiem, że jest tam teraz niespokojnie, ale wiem też, że Loki Ci pomoże. Mimo, że wiele razy mnie zawodził, to mój syn. Z żoną przy boku jest spokojniejszy, a odkąd tu jesteś jego serce stało się bardziej...gościnne, widzę to.-Staruszek usiadł na tronie i podparł rękę o swoją złotą laskę.
-Nie wiedziałam, że Loki ma żonę.-Odparłam zmieszana. Spojrzałam na Odyna, był skonsternowany.
-Przecież, Ty jesteś jego żoną.-Odparł, a ja zakrztusiłam się powietrzem.
-Słucham?! Musiało zajść jakieś nieporozumienie.-Zaśmiałam się nerwowo.
-Nie rozumiem, przecież Sigyn była przeznaczona Lokiemu, a Twój powrót nie był przypadkiem.- wskazał palcem w górę. -Norny*, trzy boginie przeznaczenia Urd, Werdandi i Skuld zesłały nam Ciebie, abyś złączyła zwaśnionych i zakończyła wojnę z Jotunhaimem.-Słowa Odyna przeraziły mnie do tego stopnia, że musiałam uklęknąć by uspokoić rozkołatane serce. -Sigyn również dzierżyła brzemię tej przepowiedni, niestety odeszła od nas wcześnie nie spełniając wieszczby. Dlatego profetki naznaczyły Cię jej mocą przy narodzinach dając początek nowej historii. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale jako drugie wcielenie Sigyn musisz ukończyć to czego ona nie zdołała.-Dokończył starzec.
-Czemu Laufeyson mi o tym nie powiedział? -Spytałam zdenerwowana.
-Wolał abym to ja Cię poinformował, nie chciałem was niepotrzebnie skłócać, szczególnie gdy zobaczyłem jak dobrze się dogadujecie. Dzisiaj odbędzie się biesiada na cześć Twojego powrotu na Asgard.-Rzekł Król, po czym wskazał straży by mnie odprowadzili. Podniosłam się z posadzki zdrętwiała i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Dziękuję za audiencję.-Pożegnałam Króla kłaniając się niezdarnie.
Gdy znalazłam się poza zasięgiem wzroku Wszech ojca ruszyłam biegiem w stronę mojej komnaty, byłam zbyt zdruzgotana napływem nowych wiadomości, ściskało mnie w żołądku przez co miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Po drodze minęłam parę zdezorientowanych Asów. Gdy w końcu znalazłam się w pokoju, szybko zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich plecami. Emocje dały upust w postaci łez, które teraz rozpoczęły wędrówkę po moich policzkach. Moje ślimaczenie przerwało pukanie. Postanowiłam udać, że mnie nie ma i siedziałam w ciszy oczekując, że delikwent w końcu odpuści.
-Ewa, wiem, że tam jesteś. Otwórz.-Głos należał do Lokiego, który teraz zaczął napierać na drzwi. Odsunęłam się od nich pozwalając mu wejść. Przetarłam szybko oczy, mając nadzieję, że nie zauważy jak płakałam. -Tutaj jesteś, słyszałam od Sif i Baldura, że minęła ich dziewczyna blada jak posąg, mało brakowało, a pomyliliby Cię z mieszkanką Niflheimu*.-Oznajmił Zielonooki próbując zachować powagę co przychodziło mu z trudem. Wstałam i uderzyłam go z liścia w lewy policzek.
-Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć, czemu najważniejszych rzeczy muszę dowiadywać się od Twojego ojca?! -Podniosłam głos zdenerwowana. Loki spojrzał na mnie z powagą.
-Między innymi dlatego, by uniknąć tego.- Tu wskazał swój policzek, który teraz pulsował czerwonym rumieńcem.-I jeszcze jedno, Odyn nie jest moim ojcem.-Dodał beznamiętnie. Zwiesiłam wzrok, zrobiło mi się głupio.
CZYTASZ
✔𝕊ℍ𝕆𝕌𝕋 𝕄𝕐 ℕ𝔸𝕄𝔼✔ (𝕃𝕠𝕜𝕚 𝕃𝕒𝕦𝕗𝕖𝕪𝕤𝕠𝕟)
FanficGdzie się tylko zjawię, wywołuję cierpienie i rozczarowanie. Nie jestem taka jak inni, nie jestem herosem działającym dla dobra, a potworem raniącym bliskich. Teraz prawdziwie zdaję sobie sprawę z faktu, że nie pasuję do krajobrazu "superbohaterów"...