Stałem, wpatrując się w zaistniałą sytuację, już nawet nie słuchając tego, co mówił do mnie mój przyjaciel ani tego, że Suho mną potrząsał, jakby bał się, że umrę na jego oczach i będzie musiał wziąć za to odpowiedzialność.
— Baekhyun?! Baekhyun! — krzyczał Kyungsoo do telefonu, jednak ja nie reagowałem. Nie miałem siły, aby reagować.
Spuściłem obie ręce wzdłuż ciała, gdy Sehun tak po prostu na moich oczach przytulił Luhana, po czym oboje usiedli na wybranym miejscu w kawiarni. Wyglądało to tak, jakby robili to na co dzień. Jakby to nie było niczym dziwnym; raczej czymś w stu procentach naturalnym. Wydawać się mogło, że naprawdę cieszyli się swoim towarzystwo. Byli... inni. Różnili się od tego, co ja widziałem każdego dnia na uniwersytecie. Odniosłem wrażenie, że teraz byli sobą.
Jednak jeszcze gorsze było to, że nigdy nie widziałem, żeby Sehun miał na ustach tak piękny uśmiech. Nie wiedziałem, czy boli mnie to, co obserwuję, czy może jestem szczęśliwy, bo w końcu na jego twarzy zawitała beztroska, która ostatnimi tygodniami była mu przeze mnie odbierana. I chyba właśnie przez to poniekąd poczułem się zazdrosny. To nie do mnie był skierowany ten cichy chichot, który ukrywał dłonią, gdy zasłaniał nią buzię. Chciałem, aby tylko dla mnie tak się śmiał. By wszystko, co robił, było tylko i wyłączenie dla mojej osoby. Pragnąłem całej jego uwagi tylko i wyłącznie dla siebie.
Kiedy stałem się takim egoistą?
Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie ponownie uniosłem telefon do góry i nie żegnając się z Kyungsoo, po prostu się rozłączyłem. Następnie od razu wybrałem numer mojego byłego chłopaka, który nadal widniał w mojej komórce pod nazwą „Sehunnie".
Nie płakałem. Nie miałem siły, aby płakać w tej sytuacji. I to nie dlatego, że po raz kolejny zakręciło mi się w głowie. Stres działał na mnie zdecydowanie negatywnie, ale nie tylko to było powodem mojego osłabienia. Sam już nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem, a niegdyś jadałem naprawdę dużo.
Na twarzy Sehuna pojawił się grymas, kiedy zauważył połączenie ode mnie. Jednak mimo wszystko odebrał po dwóch sygnałach, przepraszając Luhana gestem ręki.
— Halo? Baekhyun? — mruknął do telefonu.
Wbrew własnej woli uśmiechnąłem się sam do siebie. I wcale nie dlatego, że uwielbiałem jego głos, a dlatego, że poczułem się żałosny przez to, że tyle czasu tkwiłem w tym całym bagnie, nie będąc niczego świadomym.
— Gdzie teraz jesteś? — wychrypiałem z nie lada wyzwaniem, ponieważ gardło odmawiało mi posłuszeństwa ze względu na to, co musiałem oglądać.
Oh spojrzał spod byka na Xiao, który pokręcił głową na znak, żeby niczego nie mówił, a to oznaczało, że przysłuchuje się naszej wymianie zdań. Wyższy poprawił swoje włosy dłonią, a następnie oparł łokcie o stół, jakby był znudzony całą rozmową ze mną. Nie poznawałem go.
CZYTASZ
Paper Life | ChanBaek
Fanfiction» Znęcanie się, prześladowanie, stalking - nikt nie pomyślałby, że takie rzeczy mają miejsce na jednym z Seulskich uniwersytetów. Byun Baekhyun to jedna z najbardziej znienawidzonych osób w tej placówce, a to wszystko za sprawą Park Chanyeola, któr...