Pierwszy dzień obozu spędziłem w pokoju, ponieważ nudności dały o sobie znać. Nie miałem siły, aby ruszyć się gdziekolwiek. Tym bardziej że byliśmy w samym środku lasu, gdzie wszędzie były górki. Cholernie męczące górki, które po dziesięciu minutach chodzenia w te i we wte sprawiały, że brakło mi tchu.
Mój organizm uznał, że kondycja jest mi zbędna, a priorytetem jest życie.
Teraz leżałem pod pierzyną, choć za oknem świeciło słońce i był upał. Pod kołdrą czułem się bezpiecznie, jakby to był mój mały dom, który dawał złudne poczucie ciepła. Naprawdę szaleńczo go potrzebowałem i desperacko go poszukiwałem.
Przymknąłem zmęczone powieki, przypominając sobie spontaniczne słowa Chanyeola.
To nie była miłość. Ona nie była zdrowa. To było tylko chore poczucie winy, którym sam siebie obarczał. Ktoś taki, jak Park Chanyeol, nie wie, czym jest prawdziwe uczucie. To, co czuł, to tylko wyrzuty sumienia. Postawił mnie w innym świetle i poczuł, że popełnił błąd, więc nazwał to miłością, choć w rzeczywistości to był tylko żal.
Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, że wszyscy, którzy mnie teraz otaczali byli ze mną tylko ze względu na to, że było im mnie szkoda. Głupie poczucie obowiązku. I o ile byłem w stanie uwierzyć, ze Jongin i Kyungsoo naprawdę chcą mojego szczęścia, to nie mogłem zaufać Luhanowi, Chanyeolowi, Yifanowi, Junmyeonowi, czy chociażby Sehunowi.
Kiedyś naprawdę szaleńczo kochałem Hunniego, ale to był już czas przeszły. Jedyne, co teraz do niego czułem, to niechęć. Wybaczyłem mu zdradę, wybaczyłem mu upokorzenie i wybaczyłbym jeszcze więcej, ale nie mogłem znieść jednego — jego cholernego uśmiechu, którym co rusz obdarowywał Xiao.
Z biegiem czasu stałem się naprawdę okropną osobą. Ból mnie zniszczył. Zniszczył Baekhyuna, który bezgranicznie kochał, chciał wierzyć w lepsze jutro i pragnął się uśmiechać.
Jednak w tym wszystkim było coś, co nigdy nie uległo zmianie – umiejętność przebaczenia. Chciałem zrozumieć postępowanie Chanyeola, ale nie potrafiłem... do czasu. Gdy Park mnie przeprosił, patrząc na mnie ze szczerością w oczach, zrozumiałem, że jesteśmy tacy sami. Obaj potrzebowaliśmy odrobiny zrozumienia i obaj nie mogliśmy go zdobyć.
Podniosłem się do pozycji siedzącej, dłonią odszukując telefon, który zatopiony był w poduszkach. Wszedłem na swojego bloga i zacząłem czytać komentarze:
Liczba komentarzy: 3
Od: Anonim
Potrzebujesz pomocy? Wszystko w porządku? Twój sposób pisania postów się zmienił. Jest jakby... przepełniony goryczą.
Od: XFCSSS
Znam cię z uniwersytetu. Uśmiechaj się częściej, Baekhyun. Uśmiechaj się tak, jak wtedy, gdy spędzałeś czas z tym blondaskiem, co prowadza się z Xiao Luhanem.
Od: PCY_2016
To ja zapewniłem mu tyle cierpienia.
Zagryzłem wargę, czytając ostatni komentarz, który doprowadził do tego, że wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Właśnie ta jedna wiadomość sprawiła, że zrozumiałem, co zrobiłem. Z własnego bloga stworzyłem jedno, wielkie wołanie o pomoc.
CZYTASZ
Paper Life | ChanBaek
Fanfiction» Znęcanie się, prześladowanie, stalking - nikt nie pomyślałby, że takie rzeczy mają miejsce na jednym z Seulskich uniwersytetów. Byun Baekhyun to jedna z najbardziej znienawidzonych osób w tej placówce, a to wszystko za sprawą Park Chanyeola, któr...