Czy się ich bałem? Oczywiście, że nie. Być może do tego przywykłem. Ale czy można przywyknąć do cierpienia? Najwyraźniej można.
To nie tak, że użalałem się nad sobą tylko dlatego, że parę osób mnie nienawidziło, choć nie było ku temu powodu. Znosiłem to, wierząc, że w końcu im się to znudzi. Przecież miałem przyjaciela, na którym mogłem polegać. Już nie mówiąc o moim chłopaku, który przy każdej możliwej okazji pokazywał, jak bardzo mnie kocha. Mając te dwie osoby u swego boku, nie mogłem na nic narzekać.
Zagadka rozwiązana. Dobrze myślicie. Nienawidzili mnie z powodu mojej orientacji, o której dowiedzieli się przez chwilę mojej nieuwagi.
Moja babcia mawiała, że każdy homofob to często ukryty gej. Patrząc na nich, śmiem wątpić w jej słowa, ponieważ to tak, jakby stwierdzić, że każdy arachnofob to często ukryty pająk.
— Cześć, kochanie — mruknął mi do ucha, by zaraz po tym musnąć ustami mój policzek.
— Przestań. Prosiłem, żebyś nie robił tego, gdy jesteśmy na dziedzińcu — skierowałem do niego owe słowa, które pomimo słyszalnej prośby brzmiały dosyć groźnie.
— Dlaczego nie mogę pokazywać światu, że cię kocham? — sapnął, po czym wydął dolną wargę niczym dziecko.
Zdecydowanie on jest tym jedynym. Wystarczy, że przez chwilę popatrzył na mnie tym smutnym wzrokiem, a ja nie miałem serca, by się na niego gniewać. Był dla mnie stanowczo za dobry.
— Bo wiesz, jak to się kończy. Nie chcę już słuchać docinek na nasz temat — westchnąłem, przeczesując dłonią jego blond włosy.
— Zaliczyłeś już tego pedałka, Sehunnie? — zaśmiał się Park, który wraz ze swoją watahą stanął naprzeciwko nas.
Cała jego ekipa pochodziła z bogatych rodzin, a on był ich przywódcą. Jeżeli można to tak nazwać. Sehun też do nich należał. Kiedyś. W zasadzie nie wiem, jak do tego doszło, że zacząłem się z nim spotykać. Po prostu stało się i już.
— Zamknij się — warknął Hun, przyciskając moje kruche ciałko do swojego i dając mi jasno do zrozumienia, że nie mam się czego obawiać, ponieważ on jest przy mnie. I mając tę świadomość, cały strach ze mnie uleciał.
Było ich pięciu. O pięciu za dużo.
Suho, czyli Kim Junmyeon - rozpieszczony dzieciak, który był dziedzicem jakiejś słynnej marki w Chinach. Kris, czyli Wu Yifan - sportowiec z toną nagród na swojej ścianie za osiągnięcia w mistrzostwach. Kai, czyli Kim Jongin - początkujący model ze słabością do uroczych rzeczy. Lu, czyli Xiao Luhan - najsłynniejsza dziwka w całym akademiku. No i potwór z odstającymi uszami, czyli Park Chanyeol - syn osoby zarządzającej tą oto placówką.
— Cnotka niewydymka, hmm? — Luhan podszedł do mnie i ścisnął moje policzki w palcach swojej jednej dłoni. — Jesteś uroczy, malutki — zamruczał, pstrykając mnie w nos.
CZYTASZ
Paper Life | ChanBaek
Fanfic» Znęcanie się, prześladowanie, stalking - nikt nie pomyślałby, że takie rzeczy mają miejsce na jednym z Seulskich uniwersytetów. Byun Baekhyun to jedna z najbardziej znienawidzonych osób w tej placówce, a to wszystko za sprawą Park Chanyeola, któr...