Wbrew pozorom naprawdę nie chciałem się budzić. Podobała mi się ta beztroska, która mną zawładnęła. Pierwszy raz od dawna mogłem spokojnie pogrążyć się w krainie snów, gdzie nie musiałem martwić się o to, że następny dzień będzie gorszy od poprzedniego.
Jęknąłem przeciągle, gdy ktoś zaczął szturchać moje ramię, a po uchyleniu powiek ujrzałem nad sobą nikogo innego, jak samego Oh Sehuna. Wpatrywałem się w jego zaczerwienione od płaczu oczy, zastanawiając się, czy mój wzrok nie zawodzi. Nie chciałem go widzieć, a tym bardziej nie chciałem, aby był w moim pokoju, tuż przy mnie. Nie po tym, co zobaczyłem i przez co musiałem przejść.
— Wyjdź — wychrypiałem, nie odrywając od niego wzroku z nadzieją, że może jednak to złudzenie, a on jest wytworem mojej wyobraźni.
— Baekhyun... J-ja... T-to nie tak, jak m-myślisz... — jąkał się, starając złożyć zdania w spójną całość. I choć wcale mu to nie wychodziło, nadal się starał.
Moje oczy ponownie przykryły się cieczą, która chciała spłynąć po moich policzkach, jednak jej na to nie pozwalałem. Nie chciałem mu pokazać słabości i tego, że naprawdę byłem mu w stanie wybaczyć wszystko, gdyby tylko przeprosił i dał czas na przetrawienie natłoku informacji. Wybaczyłbym mu nawet to, jak mnie skrzywdził.
Nadal doskonale pamiętałem nasze pierwsze spotkanie. Jego tęczowe włosy wyróżniały się na tle innych, które były raczej przeciętne, ponieważ ludzie nie mieli w zwyczaju farbować swoich czupryn na wymyślne kolory. Wtedy głos Sehuna był zdecydowanie wyższy, ale nadal męski, natomiast ubrania, które nosił, odbiegały od standardów otoczenia, ponieważ były one za luźne nawet dla niego. A w dodatku wszędzie ta czerwień... Tak, zdecydowanie kochał ten kolor.
Impreza na początku studiów była jedną z najlepszych i największych w moim życiu, a zarazem być może nawet ostatnią. Prawdopodobnie od niej się wszystko zaczęło. W pewnym momencie pijani ludzie postanowili wybrać króla i królową imprezy, więc postawili jakiś karton jako urnę oraz kartki z długopisami, aby umożliwić innym głosowanie. Po dziś dzień nie rozumiem, dlaczego to ja zostałem królową, a Sehun królem. Po prostu stało się i już.
W dalszym ciągu mogłem bez problemu przywołać obraz tamtych chwil, gdy muzyka zwolniła, a ja rozbawiony chwyciłem go za dłoń i pociągnąłem za sobą na parkiet, żeby zaraz po tym zacząć tańczyć wolnego. Pamiętam, że miał cały czas wzrok utkwiony w naszych butach, ponieważ co chwilę mnie deptał, a potem przepraszał zawstydzony. Tancerzem nie był, ale to było urocze i właśnie to sprawiło, że moje serce po raz pierwszy zabiło szybciej. Do końca nocy bawiliśmy się razem.
Wystarczyło dziewięć miesięcy, żeby z cieszących się życiem chłopaków zostało to, co aktualnie widać. Żałowałem, że pozwoliłem sobie na takie traktowanie. Być może, gdybym od początku na to nie pozwolił, teraz wszystko wyglądałoby inaczej, lepiej.
CZYTASZ
Paper Life | ChanBaek
Fanfiction» Znęcanie się, prześladowanie, stalking - nikt nie pomyślałby, że takie rzeczy mają miejsce na jednym z Seulskich uniwersytetów. Byun Baekhyun to jedna z najbardziej znienawidzonych osób w tej placówce, a to wszystko za sprawą Park Chanyeola, któr...