1 "Party"

4K 148 3
                                    

Przyjęłam od Laury kolejnego drinka i pochłonęłam jego zawartość niemal od razu. W głowie miałam istny helikopter, ale czułam się dobrze. Był to pierwszy dzień u mojego taty, a chcąc odnowić więzy ze swoją przyjaciółką wybrałyśmy się na urodziny jej kolegi. Osobiście go nie znałam i możliwe, że już go dzisiaj spotkałam lecz każda chwila wydawała się dla mnie sekundą, dlatego od razu to zapomniałam. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która wcale nie była w lepszym stanie. Na twarzy miała spore wypieki, a włosy były w czystym nieładzie lecz widziałam w jej oczach znane iskierki szczęścia. Lub były wywołane alkoholem. W jednej chwili dziewczyna złapała mnie za rękę i spojrzała na moją twarz,

- Idziemy tańczyć - oznajmiła i lekko chwiejnym krokiem pociągnęła mnie w stronę parkietu. Nie opierałam się, bo w sumie nie obchodziło mnie co będziemy robić. Równie dobrze mogłyśmy wejść na dach i z niego zeskoczyć, ale dla mnie byłoby to obojętne.

Wepchałyśmy się na środek prowizorycznego parkietu, który utworzył się na środku dywanu i jak pozostałe dziewczyny zaczęłyśmy wyginać się w rytm muzyki. Chłopcy albo zajmowali się barem albo byli obserwatorami. Na parkiecie była ich dosłowna garstka. Po kilku piosenkach miałam już dość i udałam się do baru, aby czegoś się napić i odpocząć. Oczywiście mój krótki spacer był niczym spacer wstydu, bo zataczałam się na boki nawet tego nie kontrolując. W końcu znalazłam się w kuchni i złapałam za butelkę, która wydawała mi się być wódką oraz napój gazowany. Niestety miałam już tyle promili w organizmie, że nawet otworzenie butelki było dla mnie wyzwaniem.

- Pomogę ci - usłyszałam obok siebie nieznany głos, a zaraz potem szklana butelka trzymana w moich rękach zniknęła. Spojrzałam na blondyna, który polał do dwóch szklanek trudną mi do stwierdzenia ilość trunku i zalał to czarnym napojem. Wystawił w moją stronę szklankę, którą przyjęłam i upiłam łyk.

- Dałabym sobie radę - oznajmiłam pewna siebie choć doskonale wiedziałam, że kłamałam.

- W to nie wątpię - chłopak ukazał mi szereg swoich białych zębów. - Jestem Justin - powiedział po chwili upijając łyka swojego drinka.

- Roonie - odpowiedziałam. - Zawsze jesteś taki pomocny? - Uniosłam brwi, a gdzieś w połowie zdania język mi się zaplątał co spowodowało, że oboje się zaśmialiśmy.

- Tylko dla tak pięknych dziewczyn - powiedział puszczając mi oczko.

- Och, jasne - wywróciłam żartobliwie oczami. 

- Może potem jeszcze cię złapię - chłopak odepchnął się od blatu i rzucając mi ostatnie spojrzenie ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia. - Do zobaczenia Roonie - powiedział zanim wyszedł i puścił w moją stronę oczko.

~

Nie potrafiłam stwierdzić, która jest godzina, ale idealnie zdawałam sobie sprawę, że jestem zbyt pijana i pewnie spóźniona. Do prawdy nie miałam wyznaczonej godziny powrotu, ale od razu po przyjechaniu do domu taty ulotniłam się z niego i spędziłam całe popołudnie z Laurą. Miałam małe wyrzuty sumienia, że powinnam pokazać się tacie, albo dać mu chociaż znak, że wciąż żyje. Choć zaczynałam powoli w to wątpić. Westchnęłam głośno rozglądając się za swoją przyjaciółką, ale niestety bez skutku. Brunetka jakby natychmiast zapadła się pod ziemię co zaczynało mnie irytować. Zrezygnowana wstałam z kanapy, na której siedziałam i opuściłam budynek stając na dworze. Nie wiedziałam nawet jak mam wrócić do domu, a samotny spacer wcale mi nie odpowiadał. Bez wyboru jednak ruszyłam do przodu.

Nie wiedziałam ile przeszłam, ale zatrzymało mnie stające tuż obok czarne BMW. Zdziwiona spojrzałam na szybę, która zaczęła  opadać w dół,a zaraz potem dostrzegłam znajomą twarz.

- Justin? - Uniosłam swoje brwi.

- Podwieźć? - Zapytał oblizując swoją dolną wargę. Praktycznie nie wiedziałam nic o Justinie, ale nie uśmiechał mi się długi spacer, gdy nawet nie potrafiłam zobaczyć co znajduje się pod moimi nogami przez ciemność.

- Uh.. - Zawahałam się rozglądając się w bok jakby moja przyjaciółka miała magicznym sposobem tutaj się znaleźć. - Tak - mruknęłam nie widząc innego wyboru.

Chłopak otworzył drzwi, a ja wślizgnęłam się na fotel bok niego. Chwilę potem odjechaliśmy. Początkowo nasza droga opierała się jedynie na ciszy, której żadne z nas nie starało się przerwać. Jednak po czasie chyba nie tylko mi zaczęło to przeszkadzać i Justin zabrał głos.

- Nie widziałem cię nigdy wcześniej u Tyler'a - powiedział rzucając mi szybkie spojrzenie.

- Nie? - Zachichotałam patrząc na niego. - Och, no tak. Ja tu nie mieszkam - wybełkotałam opierając głowę o szybę.

- Tak myślałem - wzruszył ramionami. 

- Dlaczego nie spytałeś mnie, gdzie mieszkam ? - Zapytałam mrużąc na niego oczy. - I dlaczego prowadzisz po alkoholu? Boże, a jak będziemy mieli wypadek?! - Natychmiast wstałam patrząc na niego przerażona.

- Uwierz jestem trzeźwy - mruknął sięgając ręką do schowka. Wyciągnął paczkę papierosów i wyciągnął jednego wkładając go między swoje wargi. Chwilę potem odpalił go i zaciągnął się wypuszczając dym do wnętrza auta.

- Wciąż nie odpowiedziałeś mi na pierwsze pytanie - oburzyłam się, ale potem zwyczajnie się zaśmiałam co zniszczyło mój poważny ton głosu.

- Chyba nie chcesz, aby twój tata zobaczył cię w takim stanie? - Uniósł brwi z półuśmiechem, a ja pokręciłam głową.

- Nie wspomniałam ci, że mieszkam z tatą - w tamtym momencie blondyn wydawał się zmieszać, ale szybko zastąpił ten wyraz twarzy uśmiechem.

- Domyśliłem się - wzruszył ramionami. Pozostawiłam to bez komentarza wlepiając wzrok w rozmywający się widok za oknem.

Po czasie, który wydawał się mijać sekundami Justin zatrzymał auto. Dom wyglądał jak każdy inny, jednak znajdował się on na odludziu co nieco mnie speszyło. Chłopak wyszedł drzwiami po swojej stronie, a chwilę potem otworzył moje i spojrzał na mnie wyczekująco. Westchnęłam i wystawiłam nogi chwilę potem stając na nich. W jednej chwili mój świat zawirował, a ja zaliczyłabym bliskie spotkanie z asfaltem, gdyby nie silne ramiona, które od razu mnie złapały. 

- Chyba nie dam rady iść - zachichotałam. Justin słysząc moje słowa zrobił coś czego w ogóle się nie spodziewałam. Jedną rękę ułożył na moich plecach, a drugą wsunął pod moje kolana i uniósł mnie w górę jakbym była piórkiem. 

Czując zmęczenie oparłam głowę o jego klatkę piersiową zaciągając się jego perfumami i pozwoliłam moim powiekom opaść. Słyszałam jedynie jego wolny oddech i równe bicie serca co sprawiało, że musiałam walczyć, aby nie zasnąć. Chwilę potem poczułam przyjemne ciepło na swojej skórze i spostrzegłam, ze znajdowaliśmy się we wnętrzu domu. 

- Nie zasypiaj - klatka piersiowa chłopaka poruszyła się, gdy zachichotał, a ja jedynie mruknęłam poddając się.

Potem poczułam jak chłopak położył mnie na miękkim materacu i otworzyłam swoje powieki. Blondyn stał wpatrując się we mnie po czym zaczął ściągać ze mnie sukienkę. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem w oczach, a on od razu się odezwał.

- Chce ci jedynie pomóc się przebrać - wyjaśnił, a ja skinęłam głową.

- Każdą dziewczynę tak gościsz? - Zapytałam patrząc na niego podejrzliwie.

- Nie - odpowiedział krótko odchodząc na chwilę od łóżka. Zaraz potem wrócił trzymając w dłoniach czarny materiał. 

- Wow - wydusiłam, a on naciągnął na moje ciało koszulkę, która pachniała identycznie jak jego perfumy.

- Dobranoc Roonie - rzucił i odszedł w stronę drzwi.

Nie miałam nawet siły odpowiedzieć, bo od razu odpadłam w krainie snów.

Monster | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz