3 "What Do You Mean"

2.6K 104 2
                                    

Poprawiłam ciężkie torby, które musiałam samotnie wnieść do wnętrza domu. Byłam chyba nawet zbyt uparta, aby poprosić o pomoc, ale słyszałam to od lat i opinia innych w sumie nie zmieniła nic. Kopnęłam drewniane drzwi sprawiając, że się otworzyły po czym przekroczyłam próg domu. Cóż, nawet nie sądziłam, że się otworzą. Odłożyłam siatki na stół ciężko wzdychając. Australia chyba zawsze słynęła z upalnych dni i to nie zmieniło się także dzisiaj.

Nagle usłyszałam kroki i wyczekująco odwróciłam głowę w stronę wejścia do kuchni. Mój tata powolnym krokiem szedł w moją stronę próbując zawiązać po drodze krawat. Mamrocząc pod nosem rzucił materiał tuż obok siatek i przeniósł spojrzenie na moją rozbawioną twarz.

- Nie umiem sobie poradzić z tym.. Gównem - przyznał, a ja nie mogłam powstrzymać swojego lekkiego uśmiechu. Nawet, gdy byli z moją mamą w związku to tata ciągle nad tym ubolewał.

- Pomogę ci - oznajmiłam łapiąc krawat w swoje dłonie. Wolnym krokiem podeszłam do taty i pod jego czujnym krokiem zawiązałam materiał.

- Zazwyczaj robi to Rose, ale jak widać jej nie ma - wzruszył ramionami. Zagryzłam swoją wargę ostatni raz gładząc czarny krawat po czym odsunęłam się od ciała jego ciała. - Byłaś na zakupach?

- Jak widać.

- Wydawało mi się, że Tiffany miała je zrobić - spojrzałam na niego w niedowierzaniu, a kącik moich ust nerwowo drgnął.

- Jak to Tiffany? - Zapytałam, a mój głos wydawał się dziwnie nieznany jak dotychczas. - Powiedziała mi, że to ja mam je zrobić, bo mi kazałeś - zrobiłam specjalny nacisk na ja patrząc na niego z oburzeniem. Wzrok taty wydawał się lekko zmieszany i chyba sam nie do końca wiedział jak ma zareagować.

- Tiffany! - Zawołał na tyle głośno, aby blondynka zeszła chwilę potem do kuchni. Trzymając w jednej dłoni butelkę z różowym lakierem udawała zdziwienie, ale gdy dostrzegła zakupy jej wyraz twarzy się zmienił.

- Wołałeś mnie? - Zapytała swoim przesiąkniętym słodkościom głosem. To wzbudziło we mnie coraz to większy gniew i z każdą chwilą miałam ochotę zwyczajnie rzucić się na nią.

Kim była Tiffany? To córka przyszłej żony mojego taty Rose, której wprost nie cierpiałam całym swoim sercem. Już od samego początku, gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że przyjaźni z tego nie będzie i tak jak myślałam Tiffany była jedną z dziewczyn, które patrzą tylko na swój nos. Na każdym kroku pokazywała mi iż nie jestem tu mile widziana i robiła takie akcje jak właśnie ta. A wszystko po to, aby mój tata spojrzał na nią jak na własną córkę. Jak widać udało jej się to, a nasze kontakty z tatą niemal przepadły w zapomnienie.

- Dlaczego Roonie zrobiła zakupy skoro prosiłem o to ciebie? - Uniósł swoje brwi, a blondynka przełknęła ślinę.

- Ja mogę to wytłumaczyć - niezgrabnie poruszyła dłońmi posyłając tacie swoje przepraszające spojrzenie.

- Raczej musisz - warknęłam zaraz potem dostając od taty karcące spojrzenie.

- Śmiało - kiwnął dłonią, a ona podeszła do nas blizej.

- A więc Skylar.. Była u nas raz na obiedzie, poprosiła mnie, abym do niej przyjechała, bo miała problem, ale potrzebowała rady mnie i poprosiłam Roonie, aby zrobiła te zakupy - wytłumaczyła, a ja zmrużyłam na nią oczy.

- Kazałaś, nie prosiłaś - poprawiłam.

- Och, to wiele wytłumacza - Paul wydawał się mnie zignorować. - No nic, przyjaciele w potrzebie zawsze są ważniejsi.

- Ty sobie chyba żartujesz! - Uniosłam się odskakując od blatu. - Wykorzystała mnie i nie dostanie za to kary? Nic? Kompetnie nic?

- Veronica - zaczął ostrzegawczo niemal przeszywając mnie swoim wzrokiem. - Gdyby zadzwoniła do ciebie koleżanka też byś tak zrobiła.

Monster | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz