Słońce uderzyło w moją twarz przez co byłam zmuszona do otworzenia swoich oczu. Wczoraj zapomniałam zasłonić zasłon i dzisiaj ponosiłam tego skutki. Zerknęłam na leżący obok telefon i sprawdziłam godzinę. Dziesiąta rano czyli chcąc nie chcąc musiałam wstać. Około jedenastej umówiłam się wraz z Laurą iż pojedziemy wspólnie do najbliższej galerii handlowej, ponieważ dziewczyna uparła się, że musi kupić nową sukienkę na zbliżające się ognisko. Było organizowane na plaży więc śmiało mogła ją ubrać. Ja zdecydowałam się na zwykłe szorty i koszulkę, bo nie byłam wielką fanką sukienek. Na samą imprezę u Tyler'a byłam zmuszona do ubrania jej, ale wtedy chociaż nie odróżniałam się z tłumu.
Wstałam z łóżka stawiając swoje stopy na rozgrzanych poprzez promienie słońca panele i skierowałam się do szafki. Było gorąco i nie miałam zamiaru ubierać na siebie długich spodni. To by było niczym kara śmierci. Wraz z czystymi ciuchami i bielizną skierowałam się do łazienki, która na szczęście była wolna. Szybko wzięłam się za prysznic po czym wykonałam swoją poranną toaletę wykonując prosty makijaż i spinając swoje włosy w wysokiego kucyka. Do przyjazdu Laury miałam jeszcze półtorej godziny. Zawsze galerię zaliczałyśmy wcześniej, aby mieć więcej wolnego dnia na spędzania czasu razem. Potem planowałyśmy plażę więc od razu zapakowałam potrzebne mi rzeczy do większej torby, którą zaraz potem zniosłam na sam dół.
- Roonie możesz tu przyjść? - Usłyszałam głos swojego taty i nie mogłam powstrzymać się od wywrócenia oczami. Ruszyłam w stronę salonu, z którego dochodziły głosy niestety wszystkich domowników.
- Siadaj kochanie - Rose uśmiechnęła się w moją stronę, a ja spojrzałam na siedzącą na kanapie Tiffany. Niechętnie zajęłam miejsce w sporej odległości od niej.
- Chcieliśmy wam o czymś powiedzieć - zaczął mój tata posyłając nam spojrzenie. Zagryzłam policzek od środka oczekując na dalsze słowa. Może Rose była w ciąży? Wtedy musiałabym znosić jeszcze jedno dziecko, które na dodatek należałoby do mojego ojca. - Jesteśmy razem już dosyć długo i postanowiliśmy przejść na kolejny krok - Paul spojrzał na kobietę, która nadal utrzymywała na swojej twarzy szeroki uśmiech.
- Postanowiliśmy wziąć ślub za dwa tygodnie - powiedziała, a wtedy siedząca obok Tiffany pisnęła stając na nogi i rzucając się w ich stronę.
Czułam jak moje szczęka niemal dotyka podłogi. Otóż właśnie mój tata chciał, aby to właśnie Rose nosiła nasze nazwisko? To jakiś żart? Nawet ja nie mam zaszczytu go mieć. Tak jakby moja mama wolała się zaopatrzyć na przyszłość już od samego początku, gdy pojawiłam się na świecie. Wszystkie oczy domowników spojrzały na mnie, a ja zaniemówiłam. Co miałam im powiedzieć? Przecież nie wyjadę, że się bardzo cieszę, bo to by było gorzej zagrane niż same słowa, które miałam ochotę wykrzyczeć im wszystkim w twarz.
- To.. Fajnie? - Powiedziałam niepewnie.
- Prawda? W końcu będziemy rodziną - Rose powiedziała to z radością w głosie. Tak, bo Tiffany jako moja siostra była moim marzeniem. - Mam do was jeszcze jedną prośbę - zaczęła, a ja z trudem powstrzymałam swoje niezadowolone jęknięcie. - Chciałabym, abyście obydwie były moimi druhnami na ślubie.
- Oczywiście. Nie mogę się doczekać, aż założę tą sukienkę, będzie różowa prawda? W różowym jest mi najlepiej - dziewczyna zaczęła, a Rose wraz z moim tatą zachichotali.
- Co ty na to Roonie?
- Nie - oznajmiłam krótko co wszystkich zdziwiło.
- Kochanie - blondynka stojąca tuż obok mojego taty popatrzyła na mnie nieco smutnym wzrokiem.
- Wiecie co? Nie obchodzi mnie wasz ślub, nie mam zamiaru być twoją druhną w dodatku z nią - spojrzałam szybko na Tiffany niemal z obrzydzeniem w oczach. - A ty? Ty nie oczekuj ode mnie, że będę robić wszystko czego sobie zażyczysz. Mam was dość! - Krzyknęłam i wyszłam z salonu kierując się do mojego pokoju.
CZYTASZ
Monster | JB
FanfictionRoonie spędza wakacje u swojego taty. Od samego początku nie jest na to dobrze nastawiona. Pewnego dnia pojawia się chłopak, który chce jej pokazać iż te wakacje nie musi zaliczać do najgorszych.