- Justin - wybełkotałam zawieszając swoje ręce na jego szyi. Chłopak zachichotał unosząc swoje brwi.
- Jeszcze nie dawno mnie unikałaś.
- Ale już mi się to nie podoba - zachichotałam. Chłopak uśmiechnął się ukazując jeden dołeczek w swoim policzku.
Zerknęłam ponad jego bark i ujrzałam dziewczynę, która była moim celem. Amy uprościła mi historię jego i tej dziewczyny. Wiedziałam, że Kendall chciała mieć Justin'a dla siebie, ale on czerpał z tej relacji jedynie przyjemność. Byli znajomymi z dodatkami i pomimo iż ona traktowała go inaczej on nie wiązał z tym przyszłości. A zawsze mogłam zaznaczyć swoje terytorium i sprawić, aby stała się zazdrosna.
- Nie podoba ci się? - Jego głos był rozbawiony, ale ja skupiłam się na osobie, która mierzyła nas pogardliwym wzrokiem.
- Nie, z tobą jest lepiej - przeniosłam swoje spojrzenie na niego i zmrużyłam lekko oczy.
- Jesteś pijana.
- Tylko troszkę.
- Zawiozę cię do domu - powiedział i splótł swoje palce z moimi powodując to przyjemne uczucie, które wprost uwielbiałam.
Lekko chwiejnym krokiem mocno zaciskając dłoń na jego ruszyliśmy w stronę stojącego na parkingu auta. Chłopak otworzył mi drzwi i pomógł zająć miejsce pasażera. Zachichotałam, gdy zapiął mi pasy bezpieczeństwa. Czułam się jak małe dziecko co bardzo mnie bawiło. Cieszyłam się, że swoim poczuciem humoru potrafiłam rozbawić rownież jego. Blondyn zatrzasnął drzwi i usiadł tuż obok mnie.
- Dlaczego to zawsze działa tak, że ja jestem pijana? - Zapytałam, gdy wyjechaliśmy z parkingu na drogę główną.
- Masz słabą głowę.
- Słucham?
- A tak nie jest, skarbie?
- Wole Roonie.
- Jesteś teraz sama w domu? - Spojrzał na mnie przelotnie, a ja zrobiłam z ust dziubek zatrzymując swoje spojrzenie na ciemnej drodze przed nami.
- A co chcesz robić? - Zapytałam zagryzając swoją wargę.
- Odprowadzić cię do łóżka?
- Na pewno? - Położyłam swoją dłoń na jego kolanie i uścisnęłam je luzując swoje pasy.
- Roonie usiądź - powiedział zagryzając swoją wargę.
- Dlaczego? - Wyszeptałam wprost do jego ucha.
Usłyszałam ciche sapnięcie, które wydostało się z jego ust i nie wiele myśląc złożyłam pocałunek na jego szyi. Chłopak spiął się lekko, a ja odsunęłam poprawiając się na siedzeniu. Alkohol wygrał i nie przejmowałam się tym co Justin mógł pomysleć. Zawsze mogłam spróbować go sprowokować. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a wtedy ujrzałam lekkie wypieki na jego policzkach.
- W co grasz Roonie? - Zapytał z chrypką w gardle.
- W coś co zaczyna mi się podobać - wzruszyłam ramionami i spojrzałam za szybę wpatrując się w widok oświetlony pojedynczymi lampami.
~
Wydawało mi się, że światła uliczne skakały wraz z moimi krokami. Ulica była niemal niewidoczna, a światła w domu mojego taty zgaszone. Zdziwiło mnie to lecz w głębi ducha ucieszyłam się. Mogłam uniknąć nieprzyjemnych sytuacji związanych z domownikami. Oplotłam rękę na około blondyna przenosząc tym sposobem cały swój ciężar na niego i wolnymi krokami ruszyliśmy w stronę ganku. O dziwo pokonanie schodów nie sprawiło mi problemu, ale pojawił się on, gdy tylko nie potrafiłam nacelować dziurki od klucza. Justin na szczęście otworzył drzwi za mnie, a wtedy oboje mogliśmy stanąć na holu.
Puściłam jego ciało i podtrzymując się lekko ściany ruszyłam do kuchni. Na stole leżała kartka, ale pierw wyjęłam z lodówki dwa piwa i podałam jedno chłopakowi. Wtedy przyjrzałam się informacji, która była mi zupełnie obojętna. Wcale nie obchodziło mnie to, że szczęśliwa rodzinka wybrała się na wspólnego grila.
- Będziemy sami do rana. Zostaniesz prawda? - Zapytałam otwierając otwieraczem butelkę. Zrobiłam to tak chaotycznie, że chłopak podskoczył, gdy szkło uderzyło o drewniany blat. Poczułam jego dłoń na swojej i zamknęłam oczy nabierając mocno powietrza w płuca. - Nienawidzę ich - wyszeptałam.
- Zostanę - powiedział, a ja otworzyłam swoje oczy wprost na niego posyłając mu lekki uśmiech. Wydawał się niewzruszony moimi ostatnimi słowami, ale wciąż widziałam troskę w jego oczach. Coś co przypominało zrozumienie i coś co za razem nie wyglądało jakby uraziły go te słowa.
- Mogę o coś zapytać Justin?
- Jasne.
- Czujesz coś do Kendall?
Jego twarz na chwilę zmieniła się w rodzaj zaskoczenia, ale szybko zastapił to zadziornym uśmiechem.
- Trudno żebym poczuł coś do jakieś dziewczyny Roonie. Ona jest skreślona od samego początku - zachichotał.
- Skąd możesz mieć pewność, że się nie zakochasz?
- Nie potrafię.
- Ale jeśli tak by się stało?
- Gdy wszystko się zaczyna ja widzę już koniec. Może powinienem ci powiedzieć o tym z samego początku, ale nie potrafię kochać. Nigdy w życiu tego nie robiłem - powiedział w pełni poważny, a ja zagryzłam wargę.
Nie byłam pewna czy stawałam się w nim zakochana lub zauroczona. Nie miałam także pewności czy nie zdążyłam już tego zrobić. Przyzwyczajałam się coraz bardziej do jego obecności, dotyku i głosu. Sprawiał, że każda chwila wydawała się kolejnym wspomnieniem. I nawet zapominałam, że nie powinnam tego robić. Mieliśmy dwa miesiące, a ja tworzyłam nadzieje, która w pewnym momencie na pewno nas zniszczy.
- Jesteśmy kumplami z wakacji powinniśmy chyba więcej gadać - wymusiłam uśmiech na twarzy i stuknęłam butelkę o jego powodując, że lekko się zaśmiał. Szkoda, że nie potrafiłam widzieć jedynie znajomych z wakacji.
- I właśnie dlatego cię polubiłem.
- Wiesz, że za trochę ponad miesiąc nie będziemy już mogli pić razem piwa?
- Dlaczego nie? Z tego co wiem mieszkasz w Los Angeles, a nie wiosce bez internetu.
- Racja - wzruszyłam ramionami upijając łyk napoju trzymanego w moich dłoniach.
Wiem, że nie postarałam się z rozdziałem i datą, w której go dodałam za co mocno przepraszam.. Nie mam weny, a w dodatku ostatnia klasa, która zmusza mnie do uczenia się od samego początku.
Przepraszam jeszcze raz! :(
CZYTASZ
Monster | JB
FanfictionRoonie spędza wakacje u swojego taty. Od samego początku nie jest na to dobrze nastawiona. Pewnego dnia pojawia się chłopak, który chce jej pokazać iż te wakacje nie musi zaliczać do najgorszych.