Stoję przy samochodzie czekając na swojego partnera. Mój brzuch prezentuje się ślicznie przy czarnej sukience, gdyż jest już trochę wypukły. Chłopczyk o imieniu Alex urodzi sie za 4 miesiące. Wszyscy czekamy z niecierpliwością.
- Kyle, pośpiesz sie! - krzyczę na swojego narzeczonego, który ubiera buty.
- Spokojnie! Już ide. - odpowiada i podchodzi do mnie by złożyć pocałunek na moich wargach.
Wsiadamy do auta i już po chwili jestesmy w drodze. Dzisiaj jedziemy do rodziców Kyle'a, chcą przekazać nam ważną wiadomość podczas kolacji.
- Jak myślisz? - odzywam się do chłopaka. - O czym chcą nam powiedzieć?
- Zaczną od wykładu na temat tego, że tak młodo będę ojcem, a później sie wszyscy pokłócimy i pojedziemy do domu.
Cały Kyle. Patrzę na niego spod rzęs na co on się śmieje.
- Nie wiem Grace. - kładzie rękę na moim kolanie i skupia sie na drodze. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.
Kyle zaparkował pod domem i szybko wyszedł z auta by otworzyć mi drzwi. Dżentelmen.
Wchodzimy do jego domu a z kuchni dobiegają rozmowy. Czyli będzie ktoś więcej niż jego rodzice? Nie wiem. Ściągamy buty w przed pokoju i trzymając sie za ręce idziemy do kuchni. Zastajemy tam mamę Kyle'a i z tego co widzę 6-letnią dziewczynkę.
- O matko dzieci jak wy wyrośliście! - pani Everdeen uśmiecha sie pogodnie, po czym podchodzi i nas przytula. - To jest Natalie, pamiętasz ją Kyle?
- Oczywiście. Grace, Natalie to córka mojej cioci. Jest u nas tymczasowo. - uśmiecham sie do niego po czym patrzę na dziewczynkę, która trzyma sie ręki swojej cioci. Dziewczynka ma blond włosy i niebieskie oczy.
Uśmiecham sie do niej a dziewczynka podbiega do mnie i przytula sie do mojej nogi. Mimo mojego niskiego wzrostu, przy Natalie wyglądam wysoko. Dziewczynka wyciąga do mnie ręce, a ja biorę ją na ręce.
- Nat, ciocia Grace nie może sie przemęczać, złaź z niej szybko.
Patrzę na swojego narzeczonego niedorzecznym wzrokiem.
- Marudzisz Everdeen. - mówię i odchodzę z małą do salonu. Siadamy na fotelu a Natalie siada obok mnie.
- Wujek Kyle cie bardzo mocno kocha, wiesz? - patrzę na nią przyjaźnie.
- Skąd o tym wiesz? - pytam.
- Bo kiedyś mi mówił, że jak ludzie sie bardzo kochają to po pewnym czasie mają dziecko, a ty masz dziecko w brzuszku.
Patrzę na nią ze zdziwieniem. Mądra jest.
- Jesteś bardzo kochana. - 6-latka przytula sie do mnie i zamyka oczy.
W tym czasie do salonu wchodzić Kyle i jego mama. Pewnie dziwicie sie, gdzie ojciec chłopaka? No cóż, powiem tyle, że poprostu jest chujem.
- Więc, jak będzie mieć na imię maluszek? - pyta pani Everdeen siadając od stołu.
- Alex. - odpowiada za mnie Kyle.
- Och, uroczo.
Kyle siada obok mnie i łapie mnie za rękę.
- A więc, kiedy sie pobieracie? - zagaiła ponownie kobieta.
- Och, możliwe, że za kilka miesięcy, Grace nie będzie teraz wstanie. - odpowiada chłopak.
- Nie sądzicie, że to za wcześnie? - zaczyna się.... - To bardzo poważna sprawa a wy jesteście tacy młodzi...
Tak, pani Everdeen. - przerywam. - jestesmy tego pewni. Kochamy sie, a ślub to potwierdzi.