16.

925 53 0
                                    

Im dłużej siedziałam w tym zamkniętym pokoju, tym bardziej chciałam już stąd iść. Czasami przychodzil do mnie któryś z chłopaków i opowiadali co u nich. Halo, przecież nie jestem w więzieniu. Dobra, może trochę, to miejsce zdecydowanie to wygląda.

Zeszłej nocy słyszałam krzyki i płacz. Wiedziałam,  że należą one do wysokiego blondyna, który codziennie przypatrywal mi się, gdy odbieralam swoje jedzenie. Zawsze gdy się do niego usmiechalam ten odwracal się i odchodził.

Dzisiaj z racji tego, że poszłam po jedzenie i zauważyłam Ashtona, podeszłam do niego lecz ten szybko się odsunal i wpatrywal we mnie. Spojrzałam na jego dłonie, pokryte na palcach różnymi symbolami.

-Ładne tatuaże. - Uśmiechnęłam się lekko usiadłam obok niego, a ten znów się odsunal i wziął swoją rękę w tą drugą.

Pokiwal glowa i zaczął mieszać widelcem w jedzeniu. Jego zapewne też irytowalo to, że wszystkie sztućce są tu plastikowe, tak samo jak talerze.

-Bolało? - Spytalam, mając ciągle na myśli jego tatuaże.

Pokrecil glowa, nadal bawiąc się jedzeniem. Frustrowała mnie jego niepewność.

-Hej, odezwij się do mnie. - Westchnelam cicho i wyciągnąłem do niego dlon, muskajac delikatnie opuszkami palców jego tatuaże.

Ashton cały się spial i zacisnal oczy, po chwili jednak rozluzniajac się odrobinę.

-Jestem Grace. - Usmiechnelam się do niego ciepło, czego oczywiście nie odwzajemnil.

-Ashton. - Mruknal jakby sam do siebie i schował swoje ręce do kieszeni dresow.

Oczywiście ja też już mialam swoje ubrania, gdyż Josh mi je przywiózł, za co bylam mu naprawdę ogromnie wdzięczna.

Chciałam coś jeszcze do niego powiedzieć lecz ten wstał od stolu, odłożył jedzenie i skierował się do swojego "pokoju". Westchnelam cicho i dokonczylam jedzenie. Odłożyłam tacę na swoje miejsce i gdy miałam iść do swojego pokoju, znów usłyszałam płacz. Wiem, że nie powinnam ale to było silniejsze ode mnie, więc podeszłam do drzwi chłopaka i w duszy ucieszyłam się, że personel nie zamknął jego drzwi do końca.

Weszłam powoli w głąb pokoju i stanelam trochę za chłopakiem, który kleczal przy łóżku. Po chwili szybko się zerwał i spojrzał na mnie wscieklym wzrokiem.

-Wyjdź stąd. - Powiedział ciężko oddychajac i otarł szybko łzy.

-Chce Ci pomóc, Ash...

-Nie mów tak na mnie! - krzyknął i popchnal mnie w tyl, przez co zachwialam się.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach ból i łzy.

-Pozwól mi pomóc. - Szepnelam i wyciągnęłam do niego dlon.

Gdy stał w bezruchu, uspokajajac oddech przejechałem palcem po jego dłoni. Zblizylam się do niego i przejechalam kciukiem po jego policzku.

-Nie jesteś Grace. - szepnal i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu. -Jesteś Caroline.

Pov. Ashton.

Przez cały czas przyglądałem się dziewczynie, czujac ogromny ból w sercu. Za każdym razem gdy uśmiechała się do mnie, miałem ochotę rozplakac się na oczach tych wszystkich ludzi. Tak zludzajaco przypominała mi moją... Nie, to nie ona. To nie mogla być ona i dobrze o tym wiedziałem.

Gdy przysiadla sie do mnie podczas posiłku, miałem ochotę uciec i sam zamknąć się w tym cholernym pokoju.

-Ładne tatuaże. - Odezwała się nagle, na co od razu zamknąłem jedną ze swoich dłoni w drugiej.

Po chwili zacząłem bawić się jedzeniem, wzdychajac cicho, gdy znów uslyszalem głos dziewczyny.

-Bolało?

Pokrecilem glowa, wlepiajac wzrok w jedzenie. Nie miałem ochoty na rozmowę z dziewczyną.

-Hej, odezwij się do mnie. - Powiedziała i dotknęła swoimi palcami mojej dłoni, na co od razu się spialem.

Ten dotyk... Cholera jasna, to musiała być ona. Po chwili rozluznilem sie.

-Jestem Grace. - Uśmiechnęła się do mnie, co oczywiście było nie na miejscu, bo nie miałem ochoty na uśmiech.

-Ashton. - Mruknalem pod nosem, mając nadzieję, że tego nie usłyszy i schowalem dłonie do kieszeni.

Gdy poczułem narastające uklucie w sercu szybko wstałem od stolu, odnosząc jedzenie. Skierowałem się do pokoju i gdy personel zamknął moje drzwi, upadlem na kolana i zacząłem płakać. Płakać z bezsilności. Tak strasznie tesknilem za moja rodzina. Za mamą, tatą, za bratem... I za Caroline, miłością mojego życia.

Wszyscy oprócz mnie zgineli w tym wypadku. Gdybym tylko uważniej patrzyl na drogę, nigdy by do tego nie doszło.

Kilka miesięcy wstecz.

-Możecie się trochę uciszyć?! - Krzyknalem i zacisnalem dłonie na kierownicy, wzdychajac głośno.

Z całą rodziną i moją narzeczoną jechaliśmy na bankiet z okazji 50-tej rocznicy  slubu dziadkow. Byłem dumny z tego, ile razem przeszli. Każdy był. Oczywiście wszyscy musieli przekrzykiwac się w samochodzie, przez co trudno było skupić mi się na drodze.

Wjechalismy na autostradę, gdzie ruch był okropnie duży a oni jak na złość rozmawiali jeszcze głośniej.

-Zaraz Was tu wysadze. - Pogrozilem im i wywrocilem oczami, gdy i tak nic z tego sobie nie robili.

Zacząłem bardziej się denerwować, gdy po prostu darli się na cały pojazd.

-Możecie sie zamknąć do kurwy?! - Wydarlem się i odwrocilem w ich stronę.

-Ashton, uwazaj! - Krzyknęła Caroline i po chwili usłyszałem pisk opon i ciemność.

Obudziłem się w jasnym pomieszczeniu przez co zrobiło mi się nie dobrze. Obok mnie na krześle siedziała moja babcia cala zaplakana.

-Hej, Ashton. - Uśmiechnęła się, widząc, że się obudziłem i otarla łzy.

-Dlaczego płaczesz. - Zapytałem cicho, pobierając swoją skron.

-Posłuchaj...

Zaczęła, ale nie było dane jej dokończyć, gdy do sali wszedł doktor.

-Pan Irwin? - Zapytała na co skinela glowa. - Bardzo mi przykro. Jako jedyny przeżył Pan w tym okropnym wypadku.

Nagle odwrocilem się widząc za sobą cień jakiejś osoby. Okazalo się, że to Car... Grace.

-Wyjdź stąd. - Powiedziałem z chrypa, od razu wycierajac łzy.

-Chce Ci pomóc, Ash.. - Zaczęła drobną dziewczyną na co zacisnalem dłonie w pięści.

-Nie mów tak na mnie! - Krzyknalem głośno i odepchnalem od siebie dziewczynę przez co zobaczyłem strach w jej oczach.

W tamtym momencie widziałem swoją Caroline.

-Pozwól mi pomóc. - Szepnela i przejechala palcem po mojej dłoni a następnie po policzku.

Dotyk Caroline.

-Nie jesteś Grace. - Odezwalem sie cicho. - Jesteś Caroline.

Dziewczyna nagle lekko się odsunale i spojrzała na mnie.

-Jestem Grace, Ash...

-Nie. - przerwalem jej. - Caroline.

Poczułem jak po moim poliku spływają łzy. Dziewczyna nagle wtulila się w moje ciało, układając glowe na mojej klatce piersiowej. Bez wiekszego zastanowienia po prostu ja objalem, chcąc poczuć dotyk Caroline.

○●○

Witam, hej, Dzień dobry! Obiecałam i jest, trzymajcie się, słońca.

I'll find YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz