15

861 56 3
                                    

Siedziałam samotnie w pokoju na parapecie z telefon w ręku i sluchawkami na uszach. W słuchawkach rozberzmiala jedna z piosenek "The doors". Siedziałam tak już dobre dwie godziny, nie moglam się  ruszyć, bałam się. A co jeżeli oni tu wrócą? Co jeżeli będą chcieli mnie porwać? Nie chce żyć w ciągłym strachu.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms-a. Mimo wszystko uśmiech zawitał na mojej twarzy, widząc wiadomość od Michaela (tego wkurwiajacego).

Stalker: Jak się czujesz, słońce?

Ja: W porządku, a ty?

Stalker: Nie czujesz się w porządku, nie można czuć się w porządku, gdy dostaje się groźby.

Ja: Michael, daj spokój, nie mam ochoty rozmawiać na ten temat.

Stalker:Wooo, napisałaś do mnie po imieniu.

If you give this man a ride 
Sweet memories will die. 
Killer on the road. :Spotkamy się?

Zagryzlam warge i czekałam z niecierpliwością na odpowiedź.

Pierwsza minuta.

Druga minuta.

Piąta minuta.

Warknelam pod nosem i zeszlam z parapetu. Napisałam do Chrisa by przyjechał pod wyznaczony adres bo umieram z nudów. Wsadzilam telefon do kieszeni i wyszłam powoli z pokoju, kierując się do salonu gdzie siedziala cała czwórka.

-Chris zaraz po mnie przyjedzie, jedziemy na zakupy. - oznajmilam i wszyscy skierowali na mnie swój wzrok.

-Michael albo Luke jedzie z wami. - Odparł Josh na co miałam ochotę uderzyć go w twarz.

-Cokolwiek.

Westchnelam cicho i ubralam buty i jeansowa kurtkę, słysząc samochód na podjeździe. Byłam zdziwiona tym, jak szybko przyjechał, ale im wcześniej tym lepiej. Gdy wychodziłam z domu slyszalam jak Michael albo Luke zakładają buty. Skierowalam sie w stronę auta i wsiadłem do środka, zamykając drzwi.

-Hej Ch... - Zaczęłam lecz gdy obrocilam glowe w stronę kierowcy serca mi stanęło. - O Boże.

Chciałam od razu wysiąść z pojazdu ale ciemnowłosy zablokował drzwi.

-Jesteś taka głupie i naiwna. - Zasmial sie i spojrzał na mnie tymi swoimi obrzydliwymi oczami. - Na prawdę liczylas, że pojawi się Chris?

Położył dlon na moim udzie przez co szybko ją zepchnelam. Zaczęłam ciągnąć za klamke i krzycząc w nieboglosy.

-To nic nie da, jest dzwiekoszczelny.

Zaczęłam przeraźliwie płakać i kopać w siedzenie i wszystko przed sobą, gdy jego dlon znalazła się niebezpiecznie blisko mojej kobiecości.

-C-calum, błagam. - wychlipiałam i zlapalam za jego dlon, próbując ja odsunąć.

-Zamknij się. - Warknal i chwycił mnie za nadgarstki, przyciagajac na swoje kolana.

Gdy jego dlon wsunela pod moje spodnie automatycznie się poddalam, nie mając już nadzieji. Nagle z tylnych drzwi poleciały odłamki szkła a drzwi w jakiś sposób ze wszystkich stron się otworzyły. Calum przeklnal pod nosem, otworzył drzwi i zepchnął mnie ze swoich kolan tak, ze upadłam na ziemię i czym prędzej odjechał. Zaczęłam szchlochac nie zdolna do jakiegokolwiek ruchu. Poczułam dłonie, które uniosly mnie do góry, przez co zacząłem się trzasc.

-Jestem tu. - szepnal do mojego ucha Luke i skierował się do domu.

Ciągle płakałam, nawet wtedy gdy położył mnie na kanapie i zakryl kocem. Obok mnie od razu znalazła się Stephanie i zaczęła głaskać po włosach. Z oddali usłyszałam rozmowę.

-Posłuchaj, robie to tylko dla jej dobra.

-Myślisz, że jej to pomoże?

-Nie wiem, ale to postanowione. Grace jedzie do szpitala psychiatrycznego z samego rana.

Słysząc nazwę szpitala zaczęłam bardziej płakać. Szpital psychiatryczny. Jestem chora? Potrzebuję pomocy? Nie jestem chora. Nawet nie zorientowalam się, kiedy zasnelam. Sen przyszedł tak nagle.

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Na ścianie był telewizor, w oknach nie było  klamek, łóżko, a raczej materac był strasznie nie wygodny. Stolik przy łóżku był w kolorze ciemnego brązu. Żadnego dywanu, żadnego obrazu.

Wstałam powoli z łóżka czując ogromny ból w głowie, spowodowany przez wczorajsze ciągłe plakanie. Podeszłam do drzwi i dopiero wtedy zorientowalam się, ze byłam ubrana w jakiś biały materiał a nogi miałem bose. Zaczęłam walić w drzwi, gdyż nie było w nich klamki. Gdy drzwi uchylily się, odsunalem się od razu i spojrzalam na wysoką blondynke. Na około 30 lat.

-Witaj, Grace, jestem doktor Wesley. - przedstawiła się i weszła w głąb pokoju. -  Jak się czujesz?

Spojrzalam na nia, nie do końca wiedząc co powiedzieć.

-Chce mi się pić. - Powiedzialam z chrypą i zwilzylam lekko wargi.

-Dobrze, chodź, przy okazji coś zjesz. - Powiedziała z uśmiechem kobieta i chwycila mnie za rękę, wychodząc z pokoju.

Na korytarzu ciągle przeglądałam się pacjentom i ochroniarza, stojącym przy kazdych drzwiach.

-Wybierz coś, zaraz wrócę. - oznajmiła i oddalila się, zostawiając mnie sama przy automacie z sokami i wodą.

Odwrocilam na chwilę glowe w bok i zauważyłam chłopaka. Był wysoki, mimo, że siedział. Jego blond włosy były pokręcone i sięgały trochę za ucho. Oczy miał przekrwione i spuchniete, widać było w nich przemeczenie i ból. Wpatrywal się we mnie jak w nowo zakupiony telefon. Poslalam mu lekki uśmiech a ten od razu wstał i skierował się w nieznanym mi kierunku.

Westchnęłam cicho i wybrałam z automatu  zwykła wodę, upijajac jej łyk. Gdy Pani doktor podeszła do mnie, spytalam o wcześniej widzianego chłopaka.

-Oh, Ashton... - Mruknela i spojrzała gdzieś za mnie, a potem na moją twarz. - To ciezki przypadek. Stracił cala rodzice w wypadku samochodowym. Podobno on prowadził. Gdy cała jego rodzina zginęła na miejscu, próbował dwa razy popełnić samobójstwo. Za trzecim razem przywieziono go do nas. Codziennie przechodzac obok jego drzwi słyszę jak płacze i modli się na głos by zwrócili mu rodzinę.

●○●

A więc.. Dzień dobry. No tak, kim ja jestem i jakim prawem mam czelność jeszcze tu się pokazywać? No cóż. Można powiedzieć, że życie mi się ułożyło, wszystko się układa a ja dostałem okropnej weny więc postanowiłam dodać rozdział. Jeśli ktoś to jeszcze czyta to zapraszam. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień w soboty. W takich mniej więcej godzinach. Trzymajcie się robaczki.

I'll find YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz