12

1.1K 66 11
                                    


Leżałam wpatrzona w sufit czekając aż Luke przyjdzie. Josh uparł sie na wyprowadzkę. Ledwo ruszałam sie z pokoju, w sumie to ani razu z niego nie wyszłam od kilku tygodni, a on mi mówi o przeprowadzce. Jedyne czego chce to leżeć. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nawet nie spojrzałam w ich stronę gdy sie otworzyły. Skuliłam sie lekko.

- Racee, to ja. - Blondyn położył się i objął mnie lekko. Zaczęłam sie lekko trząść. - Spokojnie, cicho. - złapał za moją rękę.

- Nie chce nigdzie wyjezdzac, Lu. - spojrzałam w kierunku chłopaka.

- Musisz dać rade, Josh sie uparł, a tam będziesz bezpieczniejsza. - posłał mi lekki uśmiech. - spakujemy cie dzisiaj i juz wieczorem wyjezdzamy.

- Nie dam rady. Ledwo się ruszam, naprawde nie chce. - Ręce zaczęły mi sie trząść, czułam jak zaraz znowu sie rozpłaczę.

- Grace, spokojnie. - przytulił mnie bardziej do siebie i ucałował w głowę. - Będę przy tobie. Obiecuje. Razem damy rade.

Zamknęłam oczy i wtuliłam się w chłopaka. Byłam mu tak cholernie wdzięczna, że mimo wszystko nadal przy mnie był.

- No już, Grace, musimy się spakować. - uśmiechnął się do mnie i powoli wstał z łóżka. Wstałam razem z nim od razu czując ból. Złapałam się za brzuch i zgięłam w pół.

- To nic takiego, zaraz mi przejdzie - spojrzałam na blondyna a ten tylko przypatrywał się mi.

Wstałam powoli z łóżka i podeszłam wolnymi krokami do szafy. Wzięłam bluzy, bluzki, spodnie, bieliznę, kosmetyczkę. Jezeli czegos zapomnę to poprostu się po to wrócę. Zamknęłam szafę i torbe. Luke wziął torbe i zszedł z nią po schodach. Postanowiłam zejść razem z nim. Gdy blondyn był na dole ja dopiero stawiałam kroki na schodach, to naprawde bylo trudne. Po kilku minutach zeszłam do salonu. Na kanapie leżał.. Michael? No tak, on jedzie z nami. Gdy mnie zobaczył szybko do mnie podbiegł i wziął mnie w ramiona.

- Martwiłem się o ciebie kwiatuszku. - szepnął do mojego ucha. - teraz będzie tylko lepiej, obiecuje.

Wtuliłam się w chłopaka najmocniej jak potrafiłam. Po chwili odsunęłam się gdy usłyszałam jak ktos wchodzi do domu.

- Posłuchajcie. - powiedzial Josh i usiadł na kanapie w salonie. - mieliśmy wyjechać wieczorem ale plany się pozmieniały. Stephanie juz czeka w aucie, dobra Grace jest zaniesiona, a wasze torby. - wskazał na chłopaków. - czekają już w nowym domu. Wychodzimy.

Josh wstał z kanapy i skierował się do wyjścia. Dał porozumiewawcze spojrzenie Michaelowi i Luke'owi a oni jakby od razu wiedzieli o co chodzi. Złapałam Michaela za rękę.

- Co się stało? Dlaczego juz wyjeżdżamy? - zapytałam zdenerwowana.

- Kwiatuszku, nie wiem czy moge ci powiedzieć. - westchnął ściskając moją dłoń.

- Powiedz mi, proszę.

- Powiem ci w samochodzie, pojedziemy tym samym.

Wyszliśmy na zewnątrz. Josh, Stephanie i Luke usiedli w jednym aucie. Ja i Michael w drugim. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy i spojrzał na mnie trzymając moją dłoń.

- Posłuchaj. - zrobił przerwę na oddech. - Myśleliśmy, że to z Calumem to jego wybryki, i nie mieliśmy w planach by wyjeżdżać, ale gdy dowiedzieliśmy się, że ktoś wraca do miasta, wszystko stało się jasne. Calum robił to na zlecenie, a my musimy uciec od tego wszystkiego.

Zakończył i potarł kciukiem wierzch mojej dłoni. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Oparłam się na siedzeniu i zapięłam pas. Włożyłam w uszy słuchawki i odtworzyłam playliste. Musiałam poukładać sobie wszystko.


I'll find YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz