17

1K 56 2
                                    

Grace pov.

Od całego zajścia w pokoju Asha, nie odzywalismy się do siebie, rzucając tylko spojrzenia. Nie wiedziałam kim jest Caroline, do ktorej porownywal mnie chłopak ale chciałam wiedzieć. Może to jest siostra? Mama? Ktoś bliski jemu sercu?

Po skończonym posiłku jak zawsze udałam się do swojego pokoju. Zagryzlam warge, nie mając ochoty tu siedzieć. Dziwilo mnie w sumie, że był tu taki luz, jakby pracownicy byli tu za karę a siedzieli tu tylko by pod koniec miesiąca odebrać miesiące. Tak naprawdę nadawali sie jedynie do pchania karuzeli.

Ruszyłam korytarzem wzdłuż, wchodząc po schodach na górę. Byłam tu drugi tydzień i dostawalam jakiegoś bzika. Luke jak i Ahston czy Mike nie odwiedzali mnie prawie wcale, co nie ukrywam, bolało. Widzac drzwiczki w suficie na samym końcu korytarza, podskoczylam i otworzyłam je. Miałam szczęście, że większość osób była w swoich pokojach. Z sufitu wysunęła się drabina, po której ostrożnie weszłam. Nagle znalazłam się na samym dachu budynku, gdzie przeraźliwie wiało przez co zakrylam się szczelniej bluza. Zmarszczylam lekko brwi, widząc postać siedzaca na skraju budynku.

Podeszłam bliżej i widząc charakterystyczne tatuaże i loki, zagryzlam warge. Podeszłam jeszcze bliżej az w końcu usiadłam obok niego, na co ten wstrzasl się, jakby się wystraszył.

-Sledzisz mnie. - Mruknal, patrząc na sam dół.

-Mozliwe. - Zasmialam się cicho lecz od razu spowaznialam, widząc naburmuszona twarz chłopaka.

-Długo tu przychodzisz? - Zapytałam, siadajac po turecku i przybliżyłam się do niego lekko.

-Od kilku miesięcy. - Powiedział cicho i założył kaptur na głowę. -Zawsze w jednym celu, ale się boję.

Przelknelam cicho sline i przymknelam oczy, wzdychajac ciężko. Przecież nie mógł skoczyć. Nie mógł od tak odebrać sobie życia.

Położyłam dlon na tej jego, na co spial się, lecz po chwili rozluznil. Przejechalam kciukiem po jego wszystkich palcach.

-Ładnie tu. - Powiedziałam w strone blondyna, próbując zmienić temat.

-Całkiem. - Pokiwal glowa na moje slowa.

Zatrzeslam się, czując kolejną falę wiatru. Chłopak widząc to wyiagnal dlon by mnie objąć lecz po chwili wycofał ja i zdjął z siebue bluzę, nakładając ja na mnie a sam został w koszulce na krótki rękaw.

-Będzie Ci zimno, Ash. - Mruknelam i już zdejmowalam jego bluzę, gdy ten przytrzymal ja dlonia.

-Tobie też, więc ja zatrzymaj. - Wysilil się na uśmiech, co uznalam jako plus naszej relacji.

Chwilę jeszcze posiedzieliśmy w ciszy, po czym uznaliśmy, że jest już zbyt chłodno. Zeszlismy po cichu na dół i rozstalismy się, idąc do swoich pokoi.

Ashton jak na człowieka z takimi przeżyciami był całkiem otwarty. Może zamienilismy kilka słów ale to i tak zawsze coś. Gdy pociągnęłam za klamkę od drzwi przypomnialam sobie, że przecież tylko personal moze je otworzyć. Po chwili podeszłam do wysokiej blondynki i powiedziałam, że byłam w toalecie. Otworzyla mi drzwi a ja zamknęłam się w tym okropnym pokoju.

Usiadłam na lozku i oparlam glowe o poduszkę, przymykajac oczy. Chciałam odpocząć lecz nie bylo mi to dane, gdyż do mojego pokoju wszedł Luke. Cóż za zmiana, nie bylo go od kilku dni. Uśmiechnął się do mnie lekko i usiadl na krzesełko przy łóżku.

-Jak sie czujesz? - Zapytał i wziął moją dłoń w swoją, gladzac ją.

-Dobrze. - Pokiwalam szybko glowa z uśmiechem. -Czuję się naprawdę dobrze.

Luke tylko pokiwal glowa i zwilzyl wargi.

-Kiedy będę mogła wrócić do domu? -Zapytałam cicho i przejrzałam się uważnie twarzy blondyna.

-Sam chciałbym wiedzieć. - Westchnął cicho i przetarl twarz dłońmi.

Zagryzlam mocno warge i opadlam plecami na łóżko, zamykając oczy. Chciałam już do domu, do rodziców, do Josha. Przecież czulam się dobrze, naprawdę dobrze, nie rozumiałam sensu trzymania mnie tu.

Z myśli wyrwal mnie ciężar, który ułożył się obok mnie. Uśmiechnęłam się lekko do Luke'a i wtulilam w jego ciało, ponownie zamykając oczy.

-Chce do domu. - Mruknelam cicho i zaczęłam bawić się jego kolczykiem.

-Wiem, Racee, wiem. - Szepnal i ucalowal mnie w czoło.

Lezelismy tak jeszcze chwilę aż chłopak musiał iść. Przytulilam go ostatni raz i gdy wyszedł skorzystałam z okazji, że drzwi jeszcze się nie zamknęły i ruszyłam wzdłuż korytarza. Zatrzymalam się pod dobrze znanym mi pokojem, gdy usłyszałam krzyki. Jak gdyby ktoś robił mu krzywdę. Po chwili krzyki ustały a zastąpił je płacz. Drzwi otworzyły się i wyszły z niego dwie osoby, które napewno nie były z personelu. Zmruzulam oczy i zastyglam, widząc Kyle'a. Wbieglam jak najprędzej do pokoju Asha i przylozylam dlon do ust, widząc go całego zaplakanego i z siniakami na szyi. Czy naprawdę nikt nie zauważa jego stanu?

-Wyjdź stąd. - Wychrypial i złapał się za szyje, próbując ją rozmasowac.

-Co oni Ci zrobili? - Zapytałam cicho i podeszłam do jego łóżka.

-To twoja wina.

Zatrzymalam w połowie wyciagnieta rękę i wzięłam ja szybko do siebie.

-Mogłem w spokoju tu zdechnać ale pojawilas się ty. - Wychrypial i spojrzał na mnie przekrwionymi oczami. - Oni chcieli Ciebie.

-Nie zrobiłam nic złego. - Powiedziałam cicho i mimo jego sprzeciwow usiadłam na łóżku.

-Zblizylas się do mnie. - Mruknal i odwrócił wzrok. -Cała twoja zbrodnia.

W moich oczach pojawiły się łzy. Skąd mogłam wiedzieć, że ktoś będzie robił mu przez to krzywdę? Przecież nie chciałam dla niego źle, chciałam pomóc.

Wstałam z łóżka i czym prędzej wyszłam z pokoju chłopaka. Znów poprosiłam o otwarcie moich drzwi i weszłam do pokoju.

-Dobrze się sprawujesz, masz tu kartę. -Odezwała się blondynka. - Nie przychodz na drugi raz, po prostu otwórz nia drzwi.

Pokiwalam glowa i rzucilam się na łóżko. Nie wiem czy płakałam z tęsknoty do domu czy przez całe zamieszanie. To niepoważne żeby oni przychodzili za mną aż tutaj. Już rozumiałam dlaczego siedzialam w tym więzieniu. Po prostu zrozumialam.

○●○

I mamy 17 rozdział. Jeszcze dwa/trzy rozdziały i epilog. Pomysł na zakończenie mam, teraz jeszcze to zreazlizowac. Miłego dnia!

I'll find YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz