Wakacje cz.2

11.7K 534 395
                                    

Przytuliłam koleżankę. Co innego pisać listy, a co innego widzieć ją na żywo. Pożegnałam się z ojcem, a ten się teleportował.
- Chodź, pokażę ci mój pokój - oznajmiła ciągnąc mnie za sobą.
Jej pokój znajdował się na drugim piętrze, na początku korytarza. Ściany były koloru kremowego, a wszystkie meble białe. Ja dostałam pokój gościnny. Czerwone ściany i meble. Nie wiem po co im tak duży dom, jeśli Milicenta jest jedynaczką. No cóż, nie moja sprawa.
- Jutro przyjedą Tracey i Dafne, a potem zaprosimy Blaise'a, Theo i Dracona - zapiszczała.
- Dracona? - zapytałam z wyraźną nadzieją w głosie.
- Tak.
Cały miesiąc czekałam, żeby go zobaczyć, a teraz muszę czekać jeszcze te parę głupich dni?!
Rozpakowałam się, a potem z Milicentą poszłyśmy na dwór, pozwiedzać okolice. Oczywiście jej dom był jedynym w okolicy - bogaci czarodzieje właśnie tak robią. Porozmawiałyśmy trochę od serca, powiedziała mi nawet, że nie nienawidzi Harre'go, Rona i Hermiony, ale od najmłodszych lat miała wpojone, że szlamy i zdrajcy krwi to zło.
Obok jej domu był mały lasek. Spodobał mi się.
Wróciliśmy do domu dokładnie na kolację (smażony łosoś z ziemniakami), a później zaszyłyśmy się w jej pokoju i grałyśmy w magiczne gry. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam u niej na łóżku, a ona musiała się przenieść. Każdy kolejny dzień wyglądał podobnie, dopóki zjawiła się Dafne, Tracey z Alastorią i Pansy, aż mnie dreszcz obrzydzenia przeszedł przez te dwie ostatnie osoby. To co na początku objawiało się u Alastorii jako zwykłe nie lubienie, teraz jej widoku znieść nie mogę.
Dlaczego?
Bo klei się do Dracona jak rzep do psiego ogona. Nie znoszę jej i nie wiem jak Dafne, może być siostrą takiej jędzy.
Każda z nich dostała osobne pokoju (już wiem po co im taki duży dom), plus jest taki, że nie muszę z rana oglądać gęby Pansy.

Starałam się być tylko w towarzystwie Tracey i Milicenty, ale okazało się to niemożliwe, bo z nami była także Dafne, a gdzie Dafne tam Alastoria, a gdzie Alastoria, tam Pansy, więc często udawałam bóle brzucha i głowy.

21 sierpień
Nadal jestem u Milicenty, nie żebym się skarżyła... ale chyba się poskarżę. Nienawidzę Pansy i Alastorii, dokuczają mi na każdym kroku, ale w oczach Dafne jej siostra jest niewinna, przez co doprowadziło to już do wielu kłótni. Wolę być w domu i się nudzić, niż być obiektem żartów dwóch najbardziej znienawidzonych przeze mnie dziewczyn. Chcę do Alice, która zawsze stawała po mojej stronie, nawet gdy nie powinna. Wysłałam jej sms-a, bo do domu już z pewnością nie wrócę: "Przepraszam za moje zachowanie, naprawdę nie wiem co mi odbiło"
Nie powinnam w takim miejscu używać mugolskich rzeczy, więc już więcej tam nie zaglądnęłam. W Hogwarcie jej odpiszę.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk teleportacji, może rodzice wezmą mnie wcześniej? Porozmawiam z Alice i będzie jak dawniej.
Usłyszałam miły głos pani Bulstrode zapraszającej gości:
- Wejdźcie, zapraszam.
Zeszłam na dół i od razu zrozumiałam swój błąd.
- Draco, Blaise, Theo! - całkiem o nich zapomniałam.
- Jess... - rzuciłam się na Dracona i nie miałam zamiaru puścić, ale po kilku minutach Zabini odchrząknął i także domagał się przywitania, przytuliłam go, ale z pewnością nie tak samo. Zmienili się obaj. Nott też.
Draco zamiast przylizanych włosów, miał artystyczny nie ład na głowie, co wyglądało... emmm... fajnie?
No, dobra... pociągająco.
Urósł znacznie i przypakował. Wyglądał... nieziemsko.
Dziewczyny także się dowiedziały, że przyszli chłopaki i zbiegły na dół, żeby się przywitać.
- Dracuś - zapiszczała Alastoria, rzucając się chłopakowi na szyję.

Mała jędza.

Już kiedy Milicenta zaproponowała, że pokaże chłopcom pokoje, poczułam jak jego ręka wsuwa się w moją dłoń. Nie cofnęłam się. Nie miałam zamiaru.
Poszliśmy na górę. Obserwowałem Milicente, którą zdecydowanie ciągnęło do Zabini'ego.
- Jess... ślicznie wyglądasz - powiedział, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
Zaczerwieniłam się.
- Ty też się zmieniłeś - stwierdziłam.
- Zmieniłeś się? Serio? Myślałem, że powiesz jaki jestem cudowny i przystojny, bo odkąd przyszedłem nie spuszczasz ze mnie wzroku - poruszył brwiami.
Cała czerwona otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- Tęskniłem za tobą - oznajmił.
Nie mam pojęcia co powiedzieć, żeby się mocniej nie wkopać, ale powiem prawdę.
- Ja za tobą też.
- Wiem, listy wysyłałaś - zaśmiał się.
Znowu się zarumieniłam.

Slytherin... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz