Następnego dnia za bardzo nie mogłam się skupić na lekcjach. Ciągle myślałam o tym, że zgodziłam się jechać na święta do Weasley'ów, tylko po co? Przecież na pewno nie jestem tam mile widziana... Ugh, McKenzie.
Pod wieczór poszłam z Draconem do Pokoju Wspólnego, postanowiliśmy zagrać w szachy czarodziejów.
— Zakładamy się? — spytałam robiąc swój pierwszy ruch pionkiem.
— O co?
— Jak ja wygram... Nie obrazisz Harry'ego przez najbliższy miesiąc.
— Miesiąc? Ej, ej to za długo. — zaczął się kłócił blondyn robiąc swój ruch.
Prychnęłam. Za długo, chciałby.
— No, a jak ja wygram?
— Wymyśl coś. — rzuciłam.
— To wtedy ty nie będziesz się odzywała do Pottera przez miesiąc. — zaproponował ze złośliwym uśmieszkiem.
— Pogrzało cię? Przecież spędzam z nim święta. — odpowiedziałam robiąc ruch koniem.
Zamurowało go. I mnie również. Wymsknęło mi się, to nie tak miałam mu to powiedzieć...
— Coś ty powiedziała? — zapytał patrząc mi prosto w twarz.
No nie powiem, wystraszyłam się trochę jego tonu głosu.
— No... Jadę do Weasley'ów, będzie tam też Harry. — odpowiedziałam ciszej.
— Do Weasley'ów?! Nie zostajesz w Hogwarcie?! — prawie krzyknął. – będziesz spędzała święta ze Zdrajcami Krwi i Bliznowatym?! Może jeszcze powiesz, że ta szlama też tam będzie!? — krzyczał już Dracon na cały Pokój, spojrzenia innych wędrowały w naszym kierunku.
— Przepraszam bardzo, że nie mam już ŻADNEJ rodziny i nie mam z kim spędzać świąt! — także krzyknęłam wprost w jego twarz.
Draco nie odpowiedział tylko wciąż wpatrywał się we mnie z wściekłą miną.
Wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę swojego dormitorium.— Przepraszam no! McKenzie, wracaj! — usłyszałam głos Dracona, ale i tak go olałam. Świetnie, kolejna kłótnia.
Zrobiłam dosłownie "wejście smoka" wchodząc do dormitorium, bo przy samym wejściu potknęłam się o jakąś książkę i z hukiem wywaliłam się na podłogę.
— Ku*wa mać! — przeklnęłam ciut za głośno.
Wstałam nadal przeklinając pod nosem i zobaczyłam przerażenie na twarzach Pansy i Emmy.
— Matko Boska, a tobie co? — zapytała Pansy.
Zmierzyłam ją groźnym spojrzeniem, a oczy wyszły jej z orbit.
Sięgnęłam po podręcznik przez, który się wywaliłam i dosłownie rzuciłam nim o podłogę z wielkim hukiem mówiąc "pie*dolona książka". Dziewczyny podskoczyły z przerażenia, a ja zaczęłam się pakować.— Możemy już się zapytać czemu zachowujesz się, jak byś uciekła z psychiatryka, czy walniesz kolejnymi książkami o ściany i podłogę śpiewając przy tym "Już taki jestem zimny drań?" — zapytała powstrzymując śmiech Emma.
Chciałam posłać jej kolejne groźne spojrzenie, ale zmieszałam go z nie zamierzonym uśmiechem i wyszło to dziwnie...
Pakując swoje rzeczy opowiedziałam im dlaczego przyszłam taka wkurzona.— ... a potem przyszłam jeszcze bardziej zdenerwowana, bo ten debilny podręcznik mi stanął na drodze. Dalej boli mnie kostka... — skończyłam swoje przemówienie masując sobie kostkę.
CZYTASZ
Realistka w Hogwarcie #2 - KONIEC
Hayran KurguUczennica Hogwartu rozpoczyna drugi rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, w Hogwarcie. Wiele przeszła w swoim życiu, a to dopiero początek. Jak dalej potoczą się jej relacje z Draco Malfoyem i innymi uczniami? Czy w końcu będzie miała spokojne...