Gdy wszyscy nauczyciele opuścili pokój nauczycielski, Harry i Ron opowiedzieli mi na szybko wszystko czego dowiedzieli się o Komnacie Tajemnic. Z lekko otwartymi ustami uważnie słuchałam każdego słowa.
- Ron. Przykro mi z powodu twojej siostry. - powiedziałam, gdyż naprawdę polubiłam Ginny.
- Nie mamy wiele czasu. Lockhart może już kombinuje, jak się dostać do Komnaty! - przerwał mi Harry.
Po kryjomu wyszliśmy z pokoju nauczycielskiego i skierowaliśmy się w prawo.
- My idziemy do Lockharta i... Chyba do Komnaty. - rzekł lekko drżącym głosem Harry.
Z tego co mi opowiedzieli, oni mogą naprawdę zginąć. Jedno spojrzenie i mogą już nigdy nie wrócić do świata żywych. Rzuciłam się na szyję Harry'ego, a następnie na Rona. Mimo ich zdziwienia, odwzajemnili uścisk.
- Uważajcie na siebie.
- Jasne. Do zobaczenia. - odpowiedział Harry, po czym poszli do gabinetu profesora Lockharta.
Pobiegłam szybko w stronę Pokoju Wspólnego, aby przypadkiem nikt mnie nie zauważył. Przy wejściu zobaczyłam Dracona siedzącego na kanapie.
- Draco! - krzyknęłam do chłopaka.
Ten wstał i natychmiast przytulił mnie z całych sił.
- Martwiłem się. - wymamrotał w moje włosy.
- Przepraszam. - puściłam Dracona. - Harry i Ron poszli do Komnaty Tajemnic.
Draco wytrzeszczył oczy, a ja opowiedziałam mu wszystko, czego się dowiedziałam od chłopaków.
Przez cały ten czas siedzieliśmy na kanapie, a ja z każdą minutą martwiłam się o nich jeszcze bardziej.- Myślisz, że oni przeżyją?! - zapytałam po chwili.
- McKenzie, nie martw się tak o nich, to w końcu Potter. Na pewno przeżyje. - rzekł z lekką irytacją.
- Idę tam! - wstałam z kanapy.
- Co?! - Draco również zerwał się z miejsca. - Gdzie idziesz?
- Nie wiem, muszę ich poszukać! - oświadczyłam i wyszłam z pokoju.
- Czekaj, idę z tobą! - krzyknął za mną.
Razem szliśmy przez puste korytarze w stronę łazienki Jęczącej Marty, gdyż chłopcy powiedzieli mi, że tam idą.
W pewnej chwili poczułam nagły oraz ostry ból głowy. Zatrzymałam się w miejscu, a ból stawał się coraz silniejszy.- Czemu stanęłaś? Coś się dzieje? - zaczął pytać się Dracon.
W tej chwili po prostu nie wytrzymałam. Bół był za mocny. Opadłam na podłogę, a przed oczami zobaczyłam ciemność.
Pustka, ciemność, zimno - wszystko w jednym. Ułyszałam głos...
- McKenzie Dixon. Przyjdź do wierzby bijącej, tam czeka cię nagroda. Jeśli mnie słyszysz, to natychmiast przyjdź do wierzby bijącej.
Otworzyłam oczy. Cała zlana potem i z gęsią skórką na ciele. Leżałam na zimnej podłodze, a obok mnie klęczał Draco.
- Żyjesz? Co ci się stało? - pytał zaniepokojony.
- J-ja, nie wiem. - wstałam. - Draco, idź do dormitorium. Ja muszę coś załatwić.
- Co?! Nie pozwolę ci samej nigdzie iść. - zaczął protestować.
Nie słuchałam go. Po prostu poszłam w stronę Sali Wejściowej. To było silniejsze ode mnie, ja czułam, że muszę tam pójść. Otwierając drzwi wejściowe poczułam jego rękę na lewym ramieniu.

CZYTASZ
Realistka w Hogwarcie #2 - KONIEC
Fiksi PenggemarUczennica Hogwartu rozpoczyna drugi rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, w Hogwarcie. Wiele przeszła w swoim życiu, a to dopiero początek. Jak dalej potoczą się jej relacje z Draco Malfoyem i innymi uczniami? Czy w końcu będzie miała spokojne...