Była około 3:00 w nocy. Serce mi biło, jak jeszcze nigdy... Ten sen, on znów powraca. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale się bardzo boję...
Ten nocy już nie zasnęłam, nawet nie chciałam. Po prostu się bałam, ten sen był tak realistyczny, że nie chciałam tego znów przeżywać.*
Rano zeszłam po schodach do Wielkiej Sali, byłam jedną z pierwszych osób. Siadłam przy stole, gdy po chwili ktoś zasłonił mi oczy ręką.
— Draco, daruj sobie... — rzekłam pewnie, bo byłam pewna, że to on.
Chłopak odsłonił mi oczy, po czym siadł koło mnie.
— Co ci jest? — spytał.
— Nie spałam pół nocy i po prostu jestem zmęczona.
Draco otwierał już usta, aby coś powiedzieć, ale wyprzedziłam go:
— Nic mi nie jest. Naprawdę.
*
Po śniadaniu poszliśmy powoli na lekcję z Krukonami. Siadłam w ławce z Draconem, a Profesor McGonagall weszła właśnie do klasy. Przez całą lekcję byłam ledwo przytomna, za bardzo chciało mi się spać.
— Dixon? Dobrze się czujesz? — zapytała McGonagall.
Uniosłam głowę, a następnie spojrzałam na nią. Nawet nie miałam pojęcia kiedy położyłam głowę na ławce, ledwie wiedziałam co się dzieje.
— Tak... — odpowiedziałam ogarniając się.
Gdy McGonagall się odwróciła natychmiast miałam pretensję do blondyna:
— Czemu mi nie powiedziałeś?!
Chłopak popatrzył się na mnie, jak na wariatkę.
— O co ci chodzi?
— Że prawie usnęłam i mnie nie upomniałeś! — rzekłam głośniej.
Draco przesłał mi pytające spojrzenie. No w sumie fakt. Jestem idiotką, przecież sama powinnam wiedzieć co robię, a on wcale nie musiał się wtrącać. Przeginam.
— Dixon! Slytherin traci 5 punktów. — stwierdziła McIdiotka słysząc moje rozmowy.
Po skończonej lekcji przeprosiłam Draco za to oskarżenie.
*
Po lekcjach byłam strasznie padnięta, ale mimo to poszłam do Sowiarni wysłać list. Chwyciłam za pergamin oraz pióro i zaczęłam pisać:
Mamo,
Wczoraj mówiłaś mi o Twoim śnie. Tej nocy także miałam taki sen. Nie mam pojęcia co to oznacza, ale boję się. Pisz mi, gdy będziesz miała jeszcze jakieś niepokojące znaki.
McKenziePo skończeniu, wręczyłam mojej sowie list i patrzyłam chwilę jak odlatuje. Odwróciłam się w stronę wyjścia i zauważyłam Harry'ego.
— Cześć. — oznajmił
Odpowiedziałam tym samym. Staliśmy w milczeniu, lecz w pewnej chwili źle się poczułam. Chwyciłam się ręką za głowę oraz zrobiłam skwaszoną minę.
— Wszystko w porządku? — spyta lekko zaniepokojony.
Nie odpowiedziałam, bo ledwo mogłam ustać na nogach. Nie wytrzymałam ciężaru mojego ciała i po prostu poleciałam do przodu. W samą porę Harry mnie złapał.
— McKenzie?! Zaniosę cię do skrzydła szpitalnego. — powiedział zmartwiony.
Harry wziął mnie na ręce i zszedł po schodach unosząc mnie na swoich rękach.
Ledwo byłam przytomna. Oczy mi się zamykał, lecz mogła dostrzec zaniepokojone twarze uczniów skierowanych w naszą stronę.— Harry?! Co ty robisz? — spyta ktoś w oddali.
Po głosie rozpoznałam Weasley'a.
— McKenzie chyba zemdlała, nie wiem, nie rusza się. — odpowiedział, w jego głosie usłyszałam strach.
— Potter?! Zostaw moją dziewczynę! — usłyszałam głos Dracona za plecami.
Przyszedł rycerz pilnować swoją księżniczkę...
— Weź ją do skrzydła szpitalnego, chyba zemdlała — rzekł Harry przekazując moje ciało na ręce Draco.
— Masz już jej nigdy nie dotykać. — odpowiedział groźnie. — McKenzie słyszysz mnie?
Nie miałam siły, by odpowiedzieć, więc po prostu milczałam. I wtedy naprawdę zemdlałam.
*
Obudziłam się w skrzydle szpitalnym. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje. Wciąż wszystko mnie bolało i kręciło mi się w głowie. Draco siedział przy moim łóżku trzymając mnie za rękę.
— Jak się czujesz? — spytał widząc, że się obudziłam.
— Tak sobie... — wychrypiałam.
Po tych słowach natychmiast usnęłam. Tak, znowu.
Ciemność, zimno, strach... Znowu wchodzi ta postać, znowu coś szepcze...
— Masz 30 dni... Twoja matka ma 30 dni. Jeśli tego nie zrobi to ją zabiję. Rozumiesz? Zabiję.
I wtedy się obudziłam ciężko oddychając. Sen był krótki, lecz straszny, tak jak pozostałe.
Zegar wskazywał godzinę równo 00:00, leżałam nadal w Skrzydle Szpitalnym. W jednej chwili prawa ręka pod nadgarstkiem zaczęła mnie piec i szczypać... Bolało, jak cholera. Po prostu tak nagle bez żadnego powodu poczułam ból. Trwał on jakieś 20 sekund. Po mojej ręce spływała krew, dużo krwi. W pomieszczeniu było ciemno, lecz na niebie świecił bardzo jasno księżyc, dzięki któremu mogłam odczytać napis ułożony z mojej rany na ręce. Czerwoną krwią ułożył się napis "30 dni".
_____________________________
Hej hej!
Akcja się rozkręca, jakieś teorie? Btw, pamiętacie co wczoraj było? 14 lipca, kojarzy może się wam ta data w moim opowiadaniu? ;)
DobraNOX!

CZYTASZ
Realistka w Hogwarcie #2 - KONIEC
Fiksi PenggemarUczennica Hogwartu rozpoczyna drugi rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, w Hogwarcie. Wiele przeszła w swoim życiu, a to dopiero początek. Jak dalej potoczą się jej relacje z Draco Malfoyem i innymi uczniami? Czy w końcu będzie miała spokojne...