Siedziałam tak z dobre 5 minut cicho płacząc. Rozumiem. Może Draco martwił się o mnie, ale jego krzyk naprawdę mocno mnie zranił, nie dał mi dojść do słowa...
— McKenzie? — usłyszałam głos z lewej strony.
Podniosłam moją zapłakaną twarz i zauważyłam Blaise'a zmierzającego w moją stronę.
— Boże, dziewczyno. — rzekł stojąc tuż nade mną. — Co ty tu do cholery robisz?
— Płaczę, nie widać? — odpowiedziałam obojętnie patrząc na swoje buty.
Zabini usiadł koło mnie oraz objął ramieniem. Wtuliłam się w niego wciąż cicho łkając.
— Tak, wyrycz się. Poplam i obsmarkaj mi też całą szatę...
Zaśmiałam się cicho przez łzy i otarłam je z policzków.
— A więc co się stało? — spytał po chwili ciszy.
Opowiedziałam mu w skrócie gdzie byłam i po co, a potem to, jak Draco na mnie nakrzyczał.
— On się naprawdę o ciebie martwił. Zresztą nie tylko on. Pansy, Emma, Potter i ja też się baliśmy, że coś ci się stało.
— To miłe z waszej strony... Przepraszam, naprawdę nie miałam jak was o tym powiadomić. — odpowiedziałam.
— Laska, ja cię rozumiem, nie mam ci za złe. Gorzej z Malfoy'em. Przesadził z tymi wrzaskami na ciebie. — stwierdził.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę sami na korytarzu. Potem postanowiliśmy pójść już do dormitorium. Jako, że byłam zmęczona i nadal zapłakana Blaise wziął mnie na ręcę, jak pannę młodą i razem ze mną poszedł do pokoju.
W Pokoju Wspólnym wolałam ukryć swoją twarz w koszulkę Blaise'a, ludzie by pewnie zaczęli zaraz gadać, że zdradzam Draco...— Blaise, kogo ty niesiesz? — usłyszałam głos blondyna z drugiego końca pokoju.
— Twoją dziewczynę, kretynie.
Brawo Zabini... I po co to mówiłeś?
Blaise odstawił mnie na nogi przy schodach, gdzie dalej poszłam już sama do pokoju. Draco nawet się mną nie zainteresował...
*
Cały dzień byłam w swoim dormitorium, wolałam się pouczyć OPCM oraz Zielarstwa. Opowiedziałam także Pansy i Emmie, gdzie byłam, bo one także były zszokowane moim zniknięciem.
— McKenzie idziesz? — zapytała Emma wychodząc z dormitorium do Wielkiej Sali na obiad.
— Nie, ale jakbyś mogła to weź mi przynieś pudding. — powiedziałam szczerząc się.
— Jasne, jasne... — rzekła cicho szatynka pod nosem.
Godziny mijały, a ja dalej zakuwałam. Ten Lockhart jest nienormalny. Zadaje nam straszne badziewia. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Pansy.
— Tak w ogóle to Draco mówił, abym przekazała ci, że chce z tobą pogadać.
— Żeby znów na mnie nawrzeszczał? — spytałam biorąc książkę z Transmutacji.
— Przesadzasz trochę. On się po prostu martwił, że tak nagle zniknęłaś. — odpowiada Pansy.
— Później z nim porozmawiam... — mruknęłam pod nosem.
*
— Jestem wykończona. — oznajmiłam po 6 godzinach nauki i rzuciłam książki na podłogę.
— Zakuwałaś tyle, że myślałam, że się uzależniłaś. — odpowiedziała Emma.
Zaśmiałam się pod nosem, po czym powiedziałam dziewczynom, żebyśmy poszły już na kolację.
Po wyjściu z dormitorium szukałam wzrokiem Draco. Nigdzie go nie widziałam, może to nawet lepiej?
Przed wejściem do Wielkiej Sali ktoś dotknął mojego ramienia.

CZYTASZ
Realistka w Hogwarcie #2 - KONIEC
FanficUczennica Hogwartu rozpoczyna drugi rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, w Hogwarcie. Wiele przeszła w swoim życiu, a to dopiero początek. Jak dalej potoczą się jej relacje z Draco Malfoyem i innymi uczniami? Czy w końcu będzie miała spokojne...