17. Gryfoni

745 71 8
                                    

Szybko minął kolejny miesiąc i nadszedł pochmurny marzec. Jeśli chodzi o ostatnią akcję, to moje oczy nadal były całe czarne, co lekko mnie niepokoiło. Wszystkim oprócz Emmy, Pansy i Draco wmawiałam, że to mi się podoba i są to soczewki... Co by było, gdyby cała szkoła dowiedziała się, że Voldziu nęka mnie w snach? Byłabym pośmiewiskiem.

Siedziałam właśnie w bibliotece i zakuwałam Eliksiry, lecz ktoś przysiadł się naprzeciw mnie. Podniosłam  wzrok i zauważyłam Granger.

— Cześć. — oznajmiła i rzuciła na stół z cztery podręczniki.

— Cześć?

— Ja chciałam. Chciałabym się coś spytać... — zaczęła niepewnie. — Co się dzieje tak naprawdę z twoimi oczami?

Popatrzyłam na nią groźnie swoimi czarnymi, jak smoła oczami, przez co lekko się wzdrygnęła.

— Już mówiłam. To soczewki.

— Ale... Jakoś trochę ci nie wierzę. — rzekła piszczącym głosem.

— To sobie nie wierz. Nie zmuszam cię. — prychnęłam.

Po chwili Hermiona ponownie zapytała:

— A-a. Może ktoś rzucił na ciebie jakieś czarnomagiczne zaklęcie?

Podniosłam głowę znad książki i oznajmiłam nieco głośniej:

— Słuchaj. To raczej nie twoja sprawa jak wyglądam, a teraz grzecznie powiem. Wypad. Próbuję się uczyć.

Popatrzyła na mnie zawiedziona, wzięła swoje rzeczy i wyszła bez słowa z biblioteki.

— Ona ci zazdrości. — usłyszałam głos Rona przy lewym uchu.

Podniosłam głowę wściekła, że kolejna osoba mi przeszkadza i zobaczyłam Rona oraz Harry'ego patrzących na mnie z góry.

— Czego mi zazdrości?! — warknęłam.

— Ocen. — odpowiedział krótko. — Ostatnio masz lepsze oceny, niż Panna-Wszystko-Wiedząca.

Zarumieniłam się lekko, a oni odeszli od mojego stolika.

— Nareszcie spokój... — mruknęłam pod nosem i zabrałam się do dalszej nauki.

Nie minęły nawet dwie minuty, a usłyszałam swoje imię.

— McKenzie! — do biblioteki wparował George.

Bibliotekarka obdarzyła go złowrogim spojrzeniem, nie lubiła, gdy ktoś zagłuszał ciszę w bibliotece. Po chwili rudowłosy usiadł na krześle przede mną, gdzie jeszcze niedawno siedziała Hermiona.

— Tak? — mruknęłam niechętnie.

— Masz chwilkę?

Wysłałam mu groźne spojrzenie, co definitywnie znaczyło "nie".

— Tylko chwilka. — wstał, po czym chwycił moje ramiona i podnióśł lekko do góry.

— George, mam dużo nauki! — jęknęłam zasiadając spowrotem na krzesło.

— Nie udawaj takiej kujonki, maluchu.

Po tych przepychankach i głośnych rozmowach podeszła do nas wściekła bibliotekarka.

— ZAGŁUSZACIE CISZĘ! JEŚLI CHCECIE SIĘ BIĆ, PROSZĘ BARDZO, ALE NA PEWNO NIE W BIBLIOTECE. WYNOCHA!

Zdenerwowana zebrałam swoje rzeczy, a George mruknął mi do ucha: "Widzisz, nie masz wyjścia".

Opuściliśmy bez słowa bibliotekę. Na korytarzach nie było żadnej żywej duszy (nawet ducha).

— Kiedy będzie cisza nocna? — zapytałam.

Realistka w Hogwarcie #2 - KONIECOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz