Przed wieloma laty, była wojna. Nie mówi się o niej. Jednak wśród wtajemniczonych wiadomo jedno. Wojna Alfa zebrała największe żniwo. Bóstwa, modły, demony, anioły. Wszystko to potwierdziło wtedy swe istnienie.
Tyle, że ci nieliczni- zatajali wszystko.
W tym czasie, spotkanie ogromnego demona nie było czymś wielkim,było czymś codziennym. Wyjście cało z takiego spotkania- to było coś. Dziewczyna, która tak z tego spotkania wyszła została okrzykniętą bóstwem. Patronem rodziny, miłości, i bogiem wojny o imieniu Sen. Który podaje czas ataku demona. Yuume- to pełne brzmienie jej imienia znanego wszystkim. Ta historia jest bardziej zawiła niż myślicie. Choć pochodzenie jej nikomu nieznane, wciąż jest szanowana wśród ludzi jak i bogów.
Miała piętnaście lat, gdy to się stało. Była szczęśliwym dzieckiem. Miała starszego brata- Suzuhe. Brunet opiekował się nią, byli przykładem. Podczas gdy rodzice popadali w obłęd, wciąż ich kochali, ale uważali i na siebie.
Pewnej nocy, dom tej rodziny napadł demon, w sumie nie. Ogromna bestia pragnąca pożywki,by zniszczyć bogów broniących ludzi, by siać zamęt, na Bliskim i Dalekim Brzegu.
Zaatakował on w godzinach nocnych, przez co pierwsze dwie ofiary- rodzice- spali.
-Suzuha! Yuu! Ucieka-!-zrozpaczony krzyk matki obudził dzieci.
Spali w jednym pokoju,chłopak zerwał się ekspresowo. Wiedział, co to oznacza... Puścił siostrę przodem, a sam biegł za nią. By w razie czego zająć ayakashi, sobą jako posiłkiem... I tak się stało. On zginął pożarty na jej oczach. Stała jak wryta, i patrzyła się na tragiczną scenę. W tym czasie w jej myślach przebiegły słowa:"Chcę być bogiem, by go zabić. Chcę być bogiem, by chronić ludzi przed wojną i klęską...". Nie miała pojęcia, że jej życzenie zostało wysłuchane. Naoczni świadkowie, mieszkańcy wioski, patrzyli jak własnymi rękami rozdziera potwora na pół.
-Legenda o bogu? Tak. Znam jedną... Co? O silnym bogu? To dobrze się składa! Legenda jest o bogini wojny, patronce rodziny i miłości. Yuume, rozdarła silnego demona na pół, własnymi rękami, by obronić brata i resztę wioski... Podobno to oni okrzyknęli ją bogiem!- krzyknęło dziecko w kimonie do swojego prawdopodobnie przyjaciela. Dziewczyna o długich fioletowych włosach zeskoczyła z wysokiej gałęzi drzewa. Wciąż się wszystkiemu skrzętnie przyglądając, podeszła trochę bliżej dzieci.
-A co z jej bratem?- spytała się mała dziewczynka, jasnooka syknęła na samo słowo "brat".
-Podobno teraz ją chroni- odparł dumny ze znania odpowiedzi.
-Kłamstwo- powiedziała, po czym odwróciła się prędko. Jej włosy zafalowały na gęstym od pary powietrzu i zabłysły fioletem. Na pierwszy rzut oka są one kruczoczarne, ale to mylne, prawda jest taka, że to niebywale ciemnyfiolet. Zaczęła iść znów w kierunku lasu, jak była niezauważona, tak i pozostała. Konwersacja, nasilała się i zazębiała coraz bardziej. Nie zwracała już na to uwagi.
Jest ona drobna, acz obdarzona przez boga ( siebie samą?) urokami kobiecymi, ale bez przesady oczywiście. Rysy twarzy ma delikatne,dobitnego i szaleńczego poniekąd wyglądu nadają jej oczy. Duże,jaśniutkie, niebieskie oczęta, niebywale świdrujące, nakazujące na nie spojrzeć. Przykrywa je prosta, nieukładana grzywka. Jej włosy są bardzo długie, sięgają jej aż za pupę. Nosi je rozpuszczone, chyba że prowadzi trudną walkę, wtedy związuje je w ciasnego kuca za pomocą źdźbła trawy. To pierwsza oznaka tego, że traktuje przeciwnika poważnie. Chodzi w kimonie, jak na owe czasy przystało. Minęło około 300 lat od dnia, w którym okrzyknięto ją prawdziwym bogiem. Jest inna nawet wśród bogów. Wyczuwa wszystkie obawy i przewinienia zarówno ludzi, w tym też bogów, i zwierząt.
Niespodziewanie drogę zastawiło jej, na oko dziesięcioletnie, dziecko z mieczem w dłoni. Prędko zrozumiała,że to bóstwo. Mały był w letnim, poszarpanym, poniszczonym kimonie pod kolor włosów- granatowym. Ma on wściekłe niebieskie oczy jak ona sama.
-Czego szuka tu taki maluch jak ty? Nie siedzisz w niebie?- spytała zaczepnie, po czym krótkim ostrzem czyli Kunai'em, jej orężem, ścięła źdźbło trawy. Może i on sam groźny nie jest, ale jego miecz już tak. Czego ma się bać bóg okrzyknięty najsilniejszym, tuż po Bishamonten? Zaczęła wiązać włosy, z myślą że przeciwnik zaatakuje, nie opuściła gardy i pozostawiła ostrze w swojej dłoni.
-Mam rozkaz zlikwidować ochronę celu mojego pracodawcy.- No tak, jej zadaniem jest chronić te dzieci. Wciąż je widziała, były bezpieczne.
Chłopak natarł na nią bez zbędnego mierzenia wzrokiem. Bez większych przeszkód, uskoczyła pierwszemu cięciu, a drugie zablokowała ostrzem. Szybki, ale nie tak jak ona, to samo tyczy się jej niebywałej siły. Zacięta walka zakończyła się wygraną dziewczyny- była tego pewna. Siedziała na nim i blokowała jego miecz, ręce, nogi- jakiekolwiek ruchy.
-Powinnam cię zabić.-oznajmiła szorstko- Nie zrobię tego. Od tego momentu, na twoich dłoniach spoczywa czar. Każde imię jakie nadasz mogę wezwać. Inie, nie zmieni ich to w Nory. Po prostu mogę je dzierżyć bez większego problemu.- Wstała, a poniekąd wystraszony chłopak uciekł.-Yaboku...- szepnęła- ładne imię.
Wróciła do dzieci na wartę. Są bezpieczne pod jej okiem. "Ciekawe ile będzie to trwać.
I tak minęło wiele setek lat. Tak samo silna, tak samo nie pokonana, ta sama dziewczyna. Tysiące, a nawet miliony wyznawców, wciąż co rusz wznoszą jej świątynie. Nie przepada za przesiadywaniem w Takamagaha'rze, strasznie ją to nudzi, po za tym, poszukuje kolejnych artefaktów, które będą mogły być jej pomocne. Jak i jej przewodnikowi.
-Rokki- powiedziała krótko, po czym położyła kunai'a tuż obok siebie na wysokiej gałęzi dębu, będącego w obrębie jej świątyni. Obok niej,pojawił się wysoki blond mężczyzna, niewiele zwlekając,przysiadł obok niej- Spokojnie ostatnio, nieprawdaż?- niby bez uczuć, a z zaciekawieniem spytała się swego sługi.
-Nie przesadzaj.- odparł luźno- Bishamonten ostatnio wszystko załatwia i ty i Yato nie macie zbytnio roboty.- wziął głęboki oddech, po czym ciągnął dalej- Z drugiej strony się cieszę... Znów mi na zdrowiu podupadasz...
-Minako, wiem że się martwisz, ale to tylko katar...- sapnęła ciężko, po czym po okolicy rozniosło się kichnięcie- Może masz rację...- lekko przygnębiona spuściła głowę.
-O!-krzyknął i wesoło machnął nogami, po czym zeskoczył na dół- Chodźmy do Kofuku i Daikoku! Na ciepłą zupę,co ty na to?- spytał promiennie i rozłożył ręce, na znak zaproszenia, i że ją złapie, gdyby coś. Ta zeskoczyła prosto w jego rozpostarte ramiona, i mruknęła, na znak wygody.
-Zaniesiesz mnie?- spytała z uśmieszkiem na twarzy.
-Jeśli muszę...- niby zmęczony daną sytuacją, a jednak uszczęśliwiony, ruszył w stronę domu Kofuku na bliskim wybrzeżu, w którym obecnie przebywali.~*~
Witej przybyszu. Już cię lubię. Bo to czytasz. I tu jesteś.
Dzięki ze tu zajrzałeś <3 mam nadzieję że to się komukolwiek spodoba... Że ktokolwiek to będzie czytać.... ;a;
CZYTASZ
Płatek Śniegu [Noragami Yukki x OC]
Fanfiction" Przed wieloma laty, była wojna. Nie mówi się o niej. Jednak wśród wtajemniczonych widaomo jedno. Wojna Alfa zebrała największe żniwo. Bóstwa, modły, demony anioły. Wszystko to potwierdziło wtedy swe istnienie. Tyle że ci nieliczni...