17

89 11 3
                                    

-Czy on naprawdę...- zaczęłam z pulsującą żyłką na czole.

-...nie przestanie?- skończył za mnie blondyn- JAK ON W OGÓLE TAK MOŻE?!

-Nie wiem, pierwszy raz go widzę, jak zabujał się na amen- powiedziałam, siedząc na lampie nad ulicą- Dziw, że ktoś z Dalekiego Wybrzeża jeszcze mu nic nie zrobił. Przecież to wnerwiające! Naprawdę zadziwiające, że jeszcze nikt...- rozległ się głuchy trzask, a o
blondyna obok mnie już nie było- Przypierdolił....- zeskoczyłam z lampy, lądując tuż przed blondynem-Przepraszam cię za niego Hiyorin, to po prostu idiota.- powiedziałam, przepraszając za mojego przyjaciela.

-Nic się nie stało...

-Wiesz przecież, co jest jak...- nagle zrobiło się trochę ciemniej, spojrzałam do góry, ayakashi-facet sobie coś uroi- skończyłam dużo szybciej- Sekki!- Yukine pojawił się w moich rękach- Yato! Pożyczam!

-Słuchaj uważnie, musimy przeciąć maskę na pół, gładkim cięciem, by była potem zdatna do obejrzenia.-powiedziałam do blondyna.

-Czemu ja?- spytał przekornie.

-A widziałeś gdzieś Minako? Aiko?- chłopak milczał- Dokładnie! Olałabym to, gdyby nie maska...

-Przecież wiem! Postaram się zrobić najsilniejszą i najcieńszą granicę, jaką umiem.-odparł.

-Liczę na ciebie...- wyrzuciłam z siebie i przyśpieszyłam.

Wyprzedziłam zjawę o dwie przecznice, zahamowałam ostro na dachu budynku, spódniczka i bejsbolówka uniosły się i zafalowały. Ayakashi było fioletowo-zielone i jaszczuro-podobne, podłużne z ogonem i skrzydłami, dobra... Wyglądał jak smok.

- Jedziemy... Ty, który odważyłeś się zbezcześcić Kraj Wschodzącego Słońca! Ja, bogini Yuume, przy pomocy Sekki zrównam cię z ziemią i zmażę twój grzech! Rozerwij!- dookoła rozległ się mój krzyk bojowy i ryk umierającego stworzenia. Po tym jak ujrzałam litery pieczętujące, od razu puściłam się w dół po maskę- Yukki!- jechała ciężarówka... Yuu zdążysz!

Zdyszana stałam po jednej stronie jezdni z jedynie połówką maski. Po paru sekundach, zobaczyłam blondyna po drugiej stronie, gdzie pociesznie machał mi drugą połówką maski.

-Dziękuję!- rzuciłam mu się na szyję uradowana- naprawdę dziękuję!

-Nie ma za co.- pomasował mnie między łopatkami i postawił twardo na ziemi.-Wracamy do nich?- przytaknęłam mu.

Po około godzinnej rozmowie z Hiyorin, wszyscy przenieśliśmy się do Takmagahary, muszę zanieść maskę do Oshi ( najlepiej podać na kiju) i uniknąć dłuższej konwersacji. Trzymając obie części maski w dłoni, weszłam na teren zebrań bogów. Nie czekałam długo, by strażniczka zastawiła mi drogę.

-Co cię tu sprowadza wielmożna Yuume?- w sprytny sposób ominęła drażniące mnie zwroty grzecznościowe.

-Maksa.- odparłam bez ceregieli- pojawił się znikąd ogromny smoko-podobny ayakashi gdzieś w centrum Tokio. Natknęłam się nań przez przypadek.

-Rozumiem nic więcej nie umiesz powiedzieć?

-Prawdopodobnie żerował na samobójcach i nienawiści, był fioletowo zielony. Ale nie jestem tego w stanie określić...

-Hm... Rozumiem- powtórzyła- dziękuję za informację.

Nie wracaj tam za prędko, za dużo jak na jeden tydzień. Wdech i wydech.... Schowałam większość włosów za koszulkę i wyglądałam jakbym miała je lekko ponad ramiona. Ciekawe jak zareaguje. Poszłam w stronę domu, rozmyślając, czy nie miałam czegoś załatwić, a no tak... spytać się sąsiadów, któremu trafiła się nowa świątynia, że mi kawałek ziemi odpisali...

Kroczyłam tak w stronę domu od części głównej, no i... tego się nie spodziewałam. Natknęłam się na kawałek ziemi, wydzielonej ziemi z mojego obszaru. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wystukałam numer do Yato, a po tym jak odebrał...

-Mógłbyś tu łaskawie przyjść... Nie mam dobrych informacji.- po chwili pojawił się obok.

-C-co z twoimi włosami?!- spytał zszokowany blondyn tym, że wyglądały na krótkie.

-Nie podoba ci się?- spytałam przekornie, a ten zaprzeczył.

-Też ci ładnie, ale wolałem jak miałaś je długie...

-No to mam dobrą wiadomość.- sięgając jedną ręką za kark, wyjęłam wszystkie włosy zza koszulki, zrzucając je na prawy bok, Yukki widocznie się ucieszył i przytulił mnie mocno.

-Tak lepiej...- szepnął mi prosto do ucha.

-A Yato...- powiedziałam, po czym uwolniłam się z uścisku blondyna- wiesz, że macie to wydzielone z mojej działki?- lekko mu minka zrzedła, bo wiedział co to oznacza- To znaczy, Bishamontem mieszka dokładnie ... - obróciłam się w stronę źródeł w moim terenie ( które notabene mamy takie same)- mieszka tam- wskazałam tam prostą ręką.

-Naprawdę to twój lasek?- spytał czerwonooki, a ja mu przytaknęłam- uwah! Ale będę miał blisko do ciebie!

-To samo mogę powiedzieć ja.

-A JA NIE. NIE CHCE TAK BLISKO TEJ WARIATKI!- wrzasnął niemiłosiernie Yato.

-Lepiej zamknij ryj, tu dźwięki rozchodzą się o wiele lepiej.- przestrzegłam niebieskookiego- Idź zapoznaj się z resztą, są naprawdę sympatyczni, ja idę do siebie...

-Yato!- usłyszałam, gdy już się odwracałam- Mam coś do załatwienia! Będę potem u Kofuku!- Wrzasnął blondyn i dorównał mi kroku- Nie zadawał pytań.

-Idziesz do Kazu?- zaczepiłam prosto.

-E? A ty skąd wiesz?!- po chwili zastanowienia skarcił samego siebie, uderzając się w głowę- No tak, uczucia... Dużo z tego da się wywnioskować, na to wygląda...

Odprowadził mnie do domu, po czym najkrótsza możliwa drogą poczłapał do Bishamonten. Podziwiam go za odwagę, pomimo tego, że blondynka przyzwyczaiła się do jego obecności i do tego, że nie może go tknąć, bo wytoczę moje najcięższe działo, z którym jak bardzo by nie chciała nie może wygrać... Resztę dnia szukałam lżejszych, ale równie ciepłych strojów niż ten, którego używam już drugi tydzień...

~*~

Noelle14700 tego tez lamciu nie sprawdzałaś xD

EJ LUDZISKA! WYBIŁ 1K WYŚWIETLEŃ! * rzuca w tłum czapeczkami i gwiazdkami do imprezki* Chociaż... zdaje sobie sprawę... że 500 wybiłam ja sama :') Ale i tak wielkie serducho dla was <3 A ja wracam pisać póki mam wenę bo potem jak sobie ona pójdzie w pindet to zostanę z niczym :')

Jak się podoba?

Gwiazdka? Komentarz?

Płatek Śniegu [Noragami Yukki x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz