"Jam bóg Yato! Twój Pan! Tyś, który nie miał dokąd się udać ani gdzie się podziać. Tobie, któremu miejsce do życia zostało odebrane! Nadam ci nowe! Imię twe Yukki, a tytuł Sekki! Przybądź! Sekki!"
Te słowa, obijały się po mojej głowie, powodując złe przeczucia. Gówniarz. Ma 14 lat, jest charakterny i zazdrosny. Nigdy nie miał ręki do dzieci. Spuszczał z oka na chwilę i umierały... To znaczy. Ktoś je zabijał... Czasami mieszkały u mnie. Ale wtedy włamywali się, zbierając je... Ktoś nienawidzi. Tego kto jest lepszy. Nora. Winna. Nora. Winna.
Wtem obudziłam się z krzykiem.
-To... Tylko, koszmar tak? Tylko... Koszmar...- szepnęłam sama do siebie zakrywając twarz dłońmi. Długo nie czekałam, a obok mnie zjawił się Minako. Uczulony na moje jakiekolwiek głośniejsze słowa, czy krzyki. Trochę uspokajałam... Ale w końcu... Udało mi się- Minako. On zabije go.- patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem- Jeśli... Nie... Czy mógłbyś się poświęcić, w razie rytuału i czekać ze mną wewnątrz na najgorsze, jak już raz to zrobiliśmy? Nie chce byś ty, albo Aiko brali w tym czynny udział. Wtedy skazicie mnie, bo będziecie się zamartwiali nie tylko o siebie nawzajem. A i o siebie samych. - nastała chwila ciszy do myślenia- Hej, Minako... Jaka twa decyzja?- spytałam kładąc dłoń na jego udzie. Zrobił grymas, po czym spojrzał na mnie pełen werwy.
-Jak sobie pani zażyczy.- skłonił się w hołdzie.
-Zrób tak jeszcze raz, a zginiesz.- powiedziałam wesoło.- Wołaj Aiko, idziemy. To już ten dzień...
-Błagam!- przeszło mi przez ucho. Nie mylę się. To był Daikoku...
Biegłam przez okolice z Minako w ręku i Aiko przy pasie. Przy budce telefonicznej zauważyłam charakterystyczne auto i faceta w różowej koszuli.
-Daikoku!- odbiłam się od gałęzi drzewa i stanęłam tuż przy nim- Co się dzieje?
-Dzięki bogu. Yuume, mogłabyś użyczyć jednej ze swojej broni do oczyszczenia Yukine?- skłonił się w pół.
-Nie, bo ja zostanę skażona. Jednak przyprowadzę kogoś, kto to zrobi. Aiko.- czerwonowłosa stanęła obok chłopaka- Masz wiedzę potrzebną do uspokojenia ayakashi. Uważaj na siebie, i kup mi czas, dobrze? Muszę coś załatwić.- Dziewczyna skinęła cicho głową i poszła do auta, widziałam jak siadała obok Mayu.
-Wiedzę..?- szepnął brunet.
-Przez odpowiednie manewry linią, potrafi odciągnąć zakażenia w jedno miejsce. Jak najdalej od punktów życiowych, przez co szanse na przeżycie wzrastają kilkukrotnie. Przetestowane na własnej skórze. Nie, Minako?- usłyszałam syknięcie przez zęby chłopaka- Przy zakażeniu przez artefakt też działa. Wracajcie, im wcześniej do niego się dobierze, tym będziemy mieć więcej czasu.
Już odchodziłam, ale poczułam niepewną aurę, przez co odruchowo rzuciłam Minako w jej stronę. Tylko przeczucie.... Odetchnęłam z ulgą, wróciłam po kompana i posłałam pocieszycielski uśmiech do Daikoku.
Takawagaha. Posiadłość Bishamonten. Mimo krzyków i różnych zatrzymywań ze strony jej artefaktów, prułam na łeb na szyję do miejsca obrad, jak to codzień o tej porze.
-Panno Yuume-san.- Ktoś, kto mnie irytuje widokiem swojej mordy, swoim nastawieniem, dwulicowością i chamstwem- Nie wolno tak bez uprzedzenia- uśmiechnął się pogardą.
-Zejdź mi z oczu Kugaha. Każda decyzja boga, jest decyzją dobrą, co za tym idzie- nie wolno ci tego śmieciu podważać!- wydarłam się na koniec i otworzyłam drzwi.- Bishamonten! Jest sprawa!
-Yuu-chan!- krzyknęła dziewczynka obok Kazumy i od razu do mnie przybiegła. Bez ceregieli wzięłam ja na ręce i przytuliłam.
-Stęskniłaś się co? Wiem, dawno mnie nie było, ale jak będzie po wszystkim przyjdę. Bishamonten. Użyczyłabyś mi Kazumę mniej więcej do jutra rano? Mam problemy, a Aiko sobie nie da rady. Minako potrzebuje pomocy. Żeby nie wracał po nocy, zapewnię mu wszystko.
CZYTASZ
Płatek Śniegu [Noragami Yukki x OC]
Fanfiction" Przed wieloma laty, była wojna. Nie mówi się o niej. Jednak wśród wtajemniczonych widaomo jedno. Wojna Alfa zebrała największe żniwo. Bóstwa, modły, demony anioły. Wszystko to potwierdziło wtedy swe istnienie. Tyle że ci nieliczni...