Minął równy tydzień od mojego oczyszczenia i od dnia, kiedy poznałem Yuume. Dopiero wczoraj, pod wielkim naciskiem, Kofuku wytłumaczyła mi, co teraz się z nią dzieje. Czuła to co ja. Słabiej, ale jednak, czuła ten ból, te uderzenia... Podobno 11 razy już przez to przechodziła, z czego jeden raz musiała zabić... Ona tam była po to, żeby mnie zabić w najgorszej sposobności...
-Yukine! Masz zadanie specjalne!- Daikoku zawołał mnie z części kuchennej sklepu, więc podniosłem się z podłogi i poszedłem dość szybko w jego kierunku. Spojrzałem na niego pytająco.- To twoje ostatnie zadanie na dziś.- stwierdził brunet.
-Ostatnie? Jest 8 przed chwilą otworzyliśmy!- zaprotestowałem w lekkim szoku.
-Słuchaj, masz dostarczyć cztery porcje ramenu w Niebie, bo tam siedzi Yuu. Pojawisz się tam przy takiej statuetce- pokazał mi zdjęcie, po czym przekręcił je na drugą stronę- a tu masz mapkę z dokładnym opisem drogi. Czwarta porcja jest twoja. Po dostarczeniu, Aiko chciała z tobą porozmawiać. Podobno masz potencjał do granic specjalnych. Powinieneś się nad tym zastanowić, czy nie chodzić do niej na lekcje... Mimo tego, że była skażona, słynie z tego w całym boskim świecie, jej bariery mogą, na przykład spętać ayakashi, albo go spalić. Nawet Ebisu chciał ją odkupić... Yuume nie wyraziła zgody, jak zawsze zresztą.- westchnął i dał mi pakunki- To ten, no. Pa!- pomachał do mnie, a po chwili ogarnęło mnie białe światło.
Stało się jak mówił, pojawiłem się przy tej statuetce dziwnego wilka... Mam iść... Wyciągnąłem karteczkę z kieszeni i upewniłem się gdzie ma iść. W prawo, prosto, aż do skrzyżowania dróg, potem w prawo i w dróżkę leśną...
Minęło 10 minut, a już stałem przed skromnym, drewnianym domkiem. Może nie mały, ale skromny. Dwu piętrowy, prostokątny, z przodu wygląda marnie, ale gdy zrobiłem zaledwie krok w bok, zobaczyłem że jest długi, na jego tyłach były źródła, a tu bliżej łąki... Ta to się urządziła... Gwizdnąłem pod nosem i ruszyłem ku drzwiom. Otworzył mi blond włosy, Mianko, o ile pamiętam.
-Yuume była ciekawa czy przyjdziesz...- westchnął- Zapraszamy!- po chwili pełen optymizmy wciągnął mnie do środka- A co ty masz.
-Miałem dostarczyć wam Ramen dla Yuu i dla nas...- powiedziałem dość niepewnie, bo jego mina była zdziwiona, myślałem, że zamawiali.
-Miło ze strony Daikoku... Podziękuj, jak wrócisz. Chcesz wiedzieć gdzie jest Yuu, prawda?- spytał pogodnie- Trzecie drzwi po lewo na piętrze, to jej pokój.
Otworzyłem drzwi, pewien, że nic się nie stanie. Ta. Ja i moje cholerne szczęście, a raczej jego brak... Gdy wchodziłem do środka, okazało się że jej broń, Aiko, zmienia jej opatrunek. Tuż. Pod. Biustem. Była bez stanika, cały czerwony odwróciłem się na pięcie i wyszedłem na korytarz. Oparłem się o drzwi, chcąc o tym zapomnieć. Jestem idiotą! Obrazi się! Po chwili poczułem brak oparcia, co oznaczało jedno- upadam. Za mocno na tym polegałem.
-Karę masz za sobą...- niebieskooka parsknęła śmiechem, widziałem, że leżała.
-Yukki, jak będzie czegoś chciała, wołaj, potem chcę z tobą zamienić słowo- powiedziała czerwonowłosa i zamknęła drzwi. I znów zostałem z nią sam, na sam... Niby nic, ale tak niezręcznie. Cieszę się na samą myśl zobaczenia jej twarzy czy usłyszenia jej głosu... Przysiadłem tuż obok niej, na futonie.
-Dalej nie możesz się ruszać?- zaczepiłem ją unikając jej spojrzenia- Martwię się o ciebie... Chciałaś się poświęcić dla mnie...
-Jest lepiej, ból jest mniejszy...- powiedziała pogodnie- Jednak dalej boli, kiedy staram się ruszyć.- stwierdziła- Cieszę się, że przyszedłeś, trochę tak nudno samej...- powiedziała.
-Mówiłem, że powinnaś zostać u Kofuku.- odparłem.
-Ta, chyba tylko żeby cię pana pozbawić.- widziałem jak się denerwuje, szybko zacząłem ją uspokajać gestem dłoni- Spoko, nie zabije go... Chyba...- oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Co to było, czemu masz opatrunek?- lekko ją odkryłem, wskazując na miejsce gdzie zdaje mi się, że coś widziałem.
-A to? To przez ciebie. Ale nawet tuż po tym nie bolało, to tylko blizna, nie przeszkadza, bo jest mała. Aiko ma nadzieję, że się zagoi, dlatego robi mi ziołowe opatrunki. Za życia była lekarzem. W tych dawnych czasach, więc podświadomie zna wiele technik. Czasami żałuję, że odzyskanie pamięci przez artefakty jest tak skomplikowane. Najpierw muszą spotkać osobę, która była im najcenniejsza, potem tą, która najbardziej przyczyniła się do śmierci, do tego powinni spotkać jak najwięcej osób ze swojego otoczenia. I tak nie ma stu procent pewności...- westchnęła- Choć z drugiej strony, ja chciałabym zapomnieć...
-A co takiego?- dopiero po zadaniu pytania zorientowałem się, że nie wypada- Nie, nie chciałem być wścibski...
-Nic takiego, to chcesz wiedzieć?- mimo strachu przed opowieścią przytaknąłem- Tylko nie obiecam, że nie będę potrzebować czegoś, nie wiem, złapania za rękę czy coś... Jakbyś mógł mi pomóc przewalić się na bok, to byłoby okej.- powiedziała. Szybko, z siadu przeszedłem do klęku. Złapałem ją za dalsze ramię i lekko pociągnąłem za nie, tak by leżała bokiem.
-Czekaj, mam pomysł!- Może i nie jest to mądre, biorąc pod uwagę, że ona jest bogiem, a ja od kilku miesięcy nie żyje, ona od wielu lat. Widziałem koc, więc go wziąłem, tak samo, jak poduszkę. Położyłem poduszkę na jej widoku, po czym się na niej położyłem, a nogi zakryłem kocem.- Może tak być?- spytałem i podparłem poliki na nadgarstkach.
-Nawet lepiej. To... Pewnej nocy, mój dom zaatakował ayakashi. Pożarł ojca, matkę, która obudziła mnie i brata...- widziałem zawahanie w jej oczach, i odruchowo wyciągnąłem rękę w jej stronę, dopiero po paru chwilach się speszyłem i chciałem ją zabrać, ale wtedy ona mnie za nią złapała i uśmiechnęła się w podzięce. Ludzie... Moje serce... Topnieje...
Kontynuowała swoją opowieść jeszcze parę minut. Chyba naprawdę czuła się pewniej dzięki temu, że trzymała mnie za dłoń. Tylko raz, mocniej ją ścisnęła, gdy wspominała o Suzuce, jej bracie. Potem rozwinęła się przyjemna dyskusja o tym co lubimy. Oboje zaznaczyliśmy mangi. Ona do tego dopisała Vocaloidy. Doprawdy, to kopalisko wiedzy! Zaznaczyłem gry, wymieniłem tytuły, którymi nie pogardziła, a jedynie powiedziała, że chciałby zagrać. Z rzeczy mniej nowinkowych, to lubię sporty, a ona kwiaty... A to, że lubię nie oznacza, że umiem...
Po kolejnej godzinie rozmowy przyszli Minako i Aiko z odgrzanym daniem. Od razu usiadłem i pomogłem długowłosej usiąść.
-Widzę, że się rozgościłeś...- powiedział niby przyjaźnie, ale chyba z wyrzutem...
-Przepraszam.
-Nie nie!- zaprzeczyła czerwonowłosa- Nie przeszkadza mu to! A nawet dobrze! Dobrze, że nie czujesz się jakoś ograniczony, podobno przynosi to pecha domownikom.
Dziewczyna rozstawiła przede mną stolik, zerwałem się i wziąłem od niej jeden, rozłożyłem jego nóżki i postawiłem przy Yuume, po czym pomogłem jej usiąść. Minako rozstawił półmiski i w takim kręgu rozpoczęliśmy posiłek. Miło było patrzeć na tak rodzinną atmosferę i samemu w niej poniekąd uczestniczyć.
Po obiedzie pożegnałem się z Yuu, nie wiedziałem czy potem wrócę jeszcze do niej. Poszedłem na dwór z Aiko. Wytłumaczyła mi czym są te bariery, i starała się tłumaczyć, jak je utworzyć. Jednak mimo wielu prób- daremnie. Obiecałem jednak ćwiczyć i starać się, nóż widelec kiedyś mi się uda.
W takim obrocie spraw, poszedłem jeszcze do ciemnowłosej która zasnęła. Minako dał mi karteczkę, bym coś napisał, o ile chcę. Napisałem jeden znak. "Dobranoc". Pozostawiłem ją obok jej poduszki, i wróciłem do domu, czyli do Kofuku. To był miły dzień.
~*~
I jak się podoba wam ta perspektywa? Ja osobiście podczas pisania potrzebowałam chwilowej odskoczni, i nawet była ona przyjemna <3
Mam co raz mniej zapasu w rozdziałach, kiepsko idzie mi cokolwiek * chodź przedwczoraj nastał przełom, i mam coś nabazgrane*, ale mam nadzieje że niedługo wyjdę na prostą.Przepraszam za opóźnienie ;w; ale najzwyczajniej w świecie zapomniałam *^*
Gwiazdka? Komentarz?
CZYTASZ
Płatek Śniegu [Noragami Yukki x OC]
Fanfiction" Przed wieloma laty, była wojna. Nie mówi się o niej. Jednak wśród wtajemniczonych widaomo jedno. Wojna Alfa zebrała największe żniwo. Bóstwa, modły, demony anioły. Wszystko to potwierdziło wtedy swe istnienie. Tyle że ci nieliczni...