8

148 19 1
                                    

 Proszę... Spraw by tatko przestał krzyczeć na mamusię...- szepnęła dziewczynka pod moją świątynią, znajdującą się w Środkowej Europie. Usłyszałam to głośno i wyraźnie. Zeskoczyłam z drzewa i klepnęłam ją leciutko w plecy, śmiejąc się pogodnie.

Przyklęknęłam przy niej i powiedziałam to, w co tylko dziecko uwierzy.

-Właśnie poprosiłaś boga o przysługę. Czy jesteś jej pewna?- mała najpierw ze łzami w oczach, a potem jednak pewna siebie, przytaknęła- A jakieś specjalne zamówienia?

-Um... Mhm...- mruknęła potwierdzająco- Żeby mama nie miała już tych dziwnych plam, i żeby tatus zdążył na przedstawienie w którym gram Yuume!- krzyknęła, a ja się zaśmiałam.

-Możliwe, że też się na nim pojawię...- powiedziałam delikatnie- A teraz, jesteś z mamusią czy tatusiem?- zaprzeczyła.

-Uciekłam.- wydałam z siebie westchnienie, głośne i długie. Mała ma około 7 lat, jest godzina 21, robi się chłodno, a ta najcieplej ubrana nie jest... Wzięłam ją na ręce i okryłam swoją koszulą.

-Rokki, Mato- przywołam blondyna do postaci kunai, a czerwonowłosą do postaci pistoletów- No, kochanienka, co powiesz na skróty?- ta najpierw niepewnie, lecz gdy wykonałam pierwszy skok w stronę jej domu zaczęła się śmiać. Szybko tam dotarłam. Otworzyła mi jej zapłakana matka. I odruchem zaprosiła do środka. Natychmiastowo, moją uwagę przykuło jej podbite oko.

-Gdzie mąż?- wycedziłam bez ceregieli.

-Ale, ja się wywróciłam, to nie jak pani myśli.

-Ta, myśli, myśli. Boga wojny kobieto nie oszukasz!- powiedziałam dobitnie, po chwili postawiłam dziecko na podłodze- Alice, zajmiesz się mamusią?- spytałam delikatnie, ona w chęci obrony matki złapała ją pewnie za dłoń i przytaknęła- Potem sprawię, że jej ślady zaczną znikać...- rozczochrałam jej włoski z anielskim uśmiechem na ustach.

-NIE DOTYKAJ MOJEGO DZIECKA HERETYCZKO! NASZYM PATRONEM JESY BOGINI YUUME! NIE POZWOLĘ BY KTOŚ O INNYM WYZNANIU MIESZAŁ MEMU DZIECKU W GŁOWIE!

-W takim razie...- Wyjęłam minato zza pasa i pokazałam jej go na otwartej dłoni- Czym ta Yuume się broni?

-Duszą, którą uratowała. Nazwała go Minato.

-Huh Zabawne...- szepnęłam pod nosem- Minato, pokaż się niemiłej pani...- Obok mnie stanął blondyn i uśmiechnął się promieniście- Zajmij się nimi, a ja pójdę rozprawić się z czarną Aurą tego domu. Mato, liczę na ciebie.

***

Zacząłem powoli opatrywać wszystkie rany oszołomionej kobiety. Matka troszczy się o swoje dziecko, mniej więcej tak, jak ja o Yuu... Jednak powoli oddala się ode mnie. Wątpię, by zabujała się w Yato, bo siedzi z nim i z tym drobnym całe dnie... Jak już mam wybierać, to z dwojga złego poproszę blondyna. Chyba jest bardziej ogarnięty od swojego Pana. W pewnym momencie słyszalny był huk. Yuume strzeliła celnie z mojej ukochanej, można powiedzieć żony... Zabiła Ayakashi. Wyczułem to, ponieważ atmosfera domu od razu się rozluźniła. Dziecko najpierw się wystraszyło i chciało pobiec na miejsce zdarzenia, przerażone, że pani która obiecała jej pomóc, zabiła jej ojca....

-Spokojnie.- sięgnąłem po nią i łapiąc za nadgarstek, przyciągnąłem do siebie, tylko po to by posadzić ją na kolanach matki- To zły duch został wygoniony z waszego domu.

-Aiko!- usłyszałem przelotnie i już wiem, że leci do mnie pomoc idealna...

W przeciągu paru godzin opatrzyliśmy matkę, pilnowaliśmy ojca przed kolejnym zakażeniem, gdy był słaby ( pijany) i zamiast kolejnego dnia w świątyni, mieliśmy kolejny piękny dzień, spędzony na pomocy innym. Jak to jest? Że ona tak prędko zmienia zdanie...?

-Aiko piecze...- usłyszałem z ust ciemnowłosej, pierwsze co na myśl mi wpadło, to ta blizna od blondaska. Ale przecież zrobił się takim miłym dzieckiem.

-On chyba cierpi z jakiegoś powodu... To dlatego... Najprawdopodobniejszym - wzięła głęboki wdech- rodzajem twojej blizny jest powiązanie.

-Nie gadaj, że to to przez co czujesz w bólu uczucia drugiej osoby? A czasem odwrotnie?- spytałem zszokowany, siedząc na podłodze pod ścianą w domu wiernych mej pani.

-To to Minato, To to...

-Postanowione! Aiko, jak ktoś będzie was widział, grasz mnie. Ja muszę sprawdzić, co się dzieje!- i tyle jej było.

-Ale zapomniała, że to ostatnie.... Minęło już półtora miesiąca... Ona chyba tego nienawidzi...-wydałem z siebie westchnienie i wstałem powoli- Będziemy się już zbierać!- powiedziałem donośnie.

-Do widzenia!- powiedziała drobna Alice, i machała nam radośnie. Teraz czekała mnie i Aiko jedynie dziesięć godzin podróży...

~*~
Kolejna odskocznia! I jak się podoba? Może być? Przepraszam za opóźnienia :-: Ale tak wyszło :-: A i czy tylko ja uważam ze jeśli się kłamie to trzeba myśleć przyczynowo-skutkowo i od niektórych rzeczy powstrzymać? To chyba kolejny rodzaj złota widzę.

Gwiazdka?Komentarz?

Płatek Śniegu [Noragami Yukki x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz