Rozdział 4

566 28 3
                                    

- No tak, rozmawiał ze mną co lubisz robić, jesć...- powiedziała podekscytowana Monika.

- Wow. Czyli mu na mnie zależy, tak na serio. Dobra Monia ja ide do szafki. Wezmę rzeczy i zaraz pójdziemy do domu, oki?- zapytałam.

- Ok.- odpowiedziała.

Kiedy otworzyłam szafkę z niej wyleciał list, w którym pisało:

      Hej. Dzisiaj o siedemnastej mamy trening na Orliku. Miło byłoby, żebyś przyszła.

                                                                                                                                         Bartek


Iść czy nie isć? Zastanawiałam się wyjmując rzeczy z szafki. Po chwili postanowiłam, że pójdę.

Przed szkoła czekała już na mnie Monika. W drodze do domu rozmawiałyśmy głównie o szkole. Gdy doszłam do domu pożegnałam przyjaciółkę i weszłam do środka. Nie chciałam jeść obiadu. Od razu poszłam do swojego pokoju i zastanawiałam sie co założyć na trening. Byłam tym bardzo podekscytowana. Może ten chłopak nie jest taki zły, jak mówi Sylwia. Przecież plotki nie świadczą o człowieku, tak? 

Chciałam się ubrać ładnie i wygodnie. Postanowiłam założyć jeansy i nowy sweterek, była godzina 16.30. Dzisiaj pózno skończyłam lekcje plus te zamieszanie z napiszem. Weszłam na dół zostawiłam rodzicą liścik, że wychodze z Moniką, wyszłam z domu. Postanowiłam iść na skróty.

Kiedy doszłam zobaczyłam, że chłopcy z klubu wychodzą z szatni. Szybko usiadłam na trybunach. Najpierw robili jakieś pajacyki, przysiady ,itp. Potem zaczęli strzelać na bramkę. Oczywiście Bartek strzelił i puścił mi oczko. Na trybunach siedziałam sama. Czułam, że rozpraszam chłopaków, ale przecież dostałam zaproszenie. Kiedyś nie byłam na niego zła. Teraz z nim gadam, nawet przyszłam na trening. Chyba to się dzieje za szybko. 

Chłopcy zaczęli grać mecz. Bartek często na mnie zerkał i nawet się uśmiechał. Dobra przyznam, był przystojny i miał ładne oczy. Chyba się w nim nie zakochałam....tego nie wiem. 



Tylko nie On!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz