Już wiem co zrobić, żeby mi wybaczył

649 26 1
                                    

~~Laura~~

Siedzę w salonie. Jakie były moje plany? Pomóc Van w czymś tam, nawet nie wiem w czym, ale ona się zmyła z domu. Więc siedze sobie i mi się nudzi. Patrze na zegarek.

15:59

16:00

16:01

16:02

16:03

16:10

16:29

Ach! Czemu ten czas płynie tak wolno?! Nudyy!

Usłyszałam pukanie do drzwi.

Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć mojemu wybawicielowi.

Spojrzałam przez wizjer.

Ross??

Otworzyłam drzwi.

- Ross? Co tu robisz?

- Mi też ciebie miło widzieć. Mogę wejść.

- Tak, jasne.

Wpuściłam go do środka i poszliśmy usiąść na kanapie w salonie.

- Co cię tu sprowadza?

- Wiesz, mówiłaś, że będziesz pomagać w czymś Van, a ona od rana u nas i mówiła, że na śmierć zapomniała i, że już do ciebie jedzie, ale ją zatrzymałem i powiedziałem, że ja przyjdę. A więc jestem.

- Okejj? A spotkanie w parku?

- Powiedziałem im, że się źle czuje.

- Okej.

- Nie cieszysz się, że przyszedłem? Mogłem być teraz w kinie z Calumem, Raini i Noah.

- Nie kazałam ci przychodzić.

- Czyli się nie cieszysz? Bo wiesz zawsze mogę im powiedzieć, że już mi lepiej i do nich dołączyć.

Wzruszyłam ramionami.

Zmarszczył brwi zdziwiony. Wstał.

- Skoro tak, to cześć.

Wyszedł z salonu. Wychodząc trzasnął drzwiami.

Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor.

~~Ross~~

Wyszedłem od Laury. Wracam do domu.

Zaczął kropić deszcz. Super! Zawsze mam pod górkę.

Przyśpieszyłem kroku. Przeszedłem dopiero kilkadziesiąt metrów, a mam 3 kilometry. Mogłem wziąć rower. Albo deske.

Rozpadało się jeszcze mocniej.

-Pffff.- prychnąłem i zacząłem biec.

Gdy dotarłem do domu byłem cały mokry.

Trzasnąłem drzwiami pobiegłem od razu do pokoju.

~~Laura~~

Patrzyłam przez okno. Padało coraz mocniej. Czuje się okropnie, że Ross przeze mnie jest na tej ulewie.

Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.

Nie odebrał.

Zadzwoniłam jeszcze raz.

Znowu nie oderał. Uh!

Jeszcze raz.

- Halo!- warknął do telefonu.

- Ross? Gdzie jesteś?

- W domu, zapewniłaś mi kolejny w-f.

- Ross, przepraszam. Nie wiedziałam, że będzie padać. Tak w ogóle nie wiedziałam, że wyjdziesz. Wyrwało mi się z tym ' nie kazałam ci przychodzić'.

- Gdyby mi się wyrwało i wyszłabyś, to ja bym za tobą wybiegł. A ty? Miałaś mnie gdzieś.

- Ross, naprawdę cię przepraszam.

- Pa!- warknął i rozłączył się.

Już wiem co zrobić, żeby mi wybaczył.

Założyłam ciepłą bluze z kapturem i wyjęłam rower.


Wiadomość [R.L]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz