~~Laura~~
Jestem podekscytowana. Co z tego, że miałam wypadek i jestem w szpitalu.
Przejżałam się w telefonie.
Chwilę później do sali wchodzi jakiś blondyn.
Wchodzi i zamyka drzwi.
- Ross??!!- krzyknęłam.
Co?? Co tu się dzieje??!!
- Lau, ja ci to wszystko wytłumaczę- powiedział.
- Nie... Nie rozumiem. Ty jesteś Shor?
- Tak, ale ja...
- Nie chcę cię słuchać! Wynoś się!
Byłam bliska płaczu.
Okłamał mnie.
- Lau... Proszę ja...
- Nie! Słyszysz?! Wynoś się!! Nienawidzę cię!!- krzyczałam przez łzy.
Mruknął coś niezrozumiałego i powoli wyszedł.
Nie wiem co mam myśleć.
Ross Lynch to chłopak, z którym pisałam?
To by tłumaczyło, dlaczego się nie odzywał kilka dni jak mu napisałam, że Ross Lynch nie ma za grosz talentu i, że go nienawidzę.
Spojrzałam na zegar. 18:00.
Do sali wszedł lekarz.
- Dzień dobry- powiedział.
- Dzień dobry. Kiedy będę mogła wyjść?
- Tak naprawdę to jutro rano. Nic poważnego się nie stało, ale zostawimy panią do jutra na obserwacje.
- Rozumiem. Dziękuje.
- Płakała pani?- spytał z troską w oczach.
- Tak, ale to nic.
- Na pewno?
- Na pewno.
***
Obudziłam się.
Nadal byłam smutna.
Jest 11:26.
Wcześnie, ale ja już chcę iść, dlatego zadzwoniłam po siostrę. Będzie za 10 minut.
Zjadłam śniadanie, które mi przynieśli.
Fu! Szpitalne żarcie.
4 styczeń
-Chcę iść dzisiaj do szkoły- powiedziałam siostrze następnego dnia.
- Na pewno?
- Tak. Spakuje się i przebiorę.
- Okej. Ale ja cię zawiozę. Żebyś znowu w szpitalu nie wylądowała.- zaśmiała się.
- Ale śmieszne.
- Jest 7:23. Zbieraj się.
Faktycznie, mam dziś na 8.
Pobiegłam na górę.
Spakowałam się i przebrałam.
Ubrałam czarne rurki i szarą bluzkę z krótkimi ramiączkami, czarną bluzę z kapturem schowałam do plecaka.
Biegiem ruszyłam do środka.
- Panna Marano!- krzyknął dyrektor.
- Dzień dobry panu.
![](https://img.wattpad.com/cover/79261019-288-k652749.jpg)
CZYTASZ
Wiadomość [R.L]
FanfictionNastoletnia Laura Marano na imprezie u kolegi daje komuś numer. Nie ma pojęcia komu. To co się dzieje później jest dla niej dość dużym zaskoczeniem. ...