~~Laura~~
Ross wybiegł z salonu.
Van złapała mnie za rękę.
- Idziemy! Nie będziesz się już spotykać z tym dupkiem!!!!!!!- krzyknęła bardzo głośno, żeby Ross to usłyszał.
- Van...
- Nie ma Van. Nie dość, że ćpun, to jeszcze damski bokser.. Wychodzimy. Pa Riker.
- Cześć Van. Cześć Lau.
Wyszłyśmy z domu Lynchów i wsiadłyśmy do auta.
- Van...
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Bo to było jednorazowe. Jak był pod wpływem.
- Nie będziesz się już z nim widywać.
- To nie twoja decyzja. Będziemy się widywać, czy będziesz tego chciała, czy nie.
- Ja już dopilnuje, żebyście się nie widzieli.
- A szkoła? Przecież mnie nie przepiszesz.
- Jeżeli to będzie konieczne to przepisze.
NIEDZIELA
~~Ross~~
Od wczorajszej kłótni z nikim się nie widziałem, z nikim nie rozmawiałem i nikogo nie widziałem.
Jeszcze w piżamie, składającej się z jasnoszarych spodni dresowych i luźnej ciemnoszarej bluzki, zszedłem na dół.
Schodząc po schodach zobaczyłem siedzącą na kanapie Rydel i klęczego przed otwartą szafką tate.
Myślałem, czy przywitać się czy nie.
Stanąłem przed schodami i patrzyłem na tate. Nie odwracał się.
- Suń się.- warknął Riker schodzący ze schodów i popchnął mnie na ściane.
- Auć.- powiedziałem kiedy zderzyłem się plecami ze ścianą.
Chyba do końca życia straciłem u nich szacunek.
Poszedłem do kuchni, gdzie była mama, Rocky, Ryland i Riker.
- Cześć.- powiedziałem cicho.
- O! Patrzcie kto przyszedł.- zaśmiał się Ryland- Ciekawe czy jest naćpany!
- Ej!- Rocky trącił go łokciem w bok- Uważaj, bo jeszcze cię pobije.
- Nie, spokojnie. On bije tylko dziewczyny.- powiedział złośliwie Riker.
- Nie bije i bardzo żałuje, że uderzyłem Lau.- powiedziałem.
- Mhm.
- Dzieciaki. Możecie wyjść? Albo się nie kłócić?- spytała mama.
- To jego wina. Niech on sobie pójdzie.- powiedział Rocky pokazując na mnie palcem.
Spuściłem głowę i z łzami w oczach wyszedłem z kuchni.
Jest mi przykro, że każdy mnie odtrąca.
Usiadłem na kanapie obok taty i Rydel.
Przyciągnąłem kolana do brody i schowałem między nimi głowę.
Ciekawy jestem co z Laurą.
Czy chce się jeszcze ze mną spotykać?
Wiem, że Vanessa jej zakazała.
Noah był zawiedziony kiedy wychodził. Znowu się na mnie zawiódł.
Nie wiem co robić. Nie kupie Laurze kolejnego misia i kwiatów i nie powiem, żeby mnie nie zostawiała, bo pomino iż ją biłem kocham ją ponad życie. Ponad wszystko. Jest całym moim światem.
Noah jest moim przyjacielem i nie powinien mnie zostawiać. Nie może tego zrobić. I nie zrobi, prawda? Czemu wszystko się zepsuło? Czemu nie zmyśliłem czegoś Laurze, żebym nie musiał mówić wszystkim kim jestem? Okej... MOŻE jestem narkomanem, biore czasami. No jak się zdenerwuje. Mogę przestać brać kiedy tylko chce. Już nigdy nie ruszę narkotyków.
Wstałem szybko z kanapy i pobiegłem do pokoju.
Otworzyłem moje sekretne pudełeczko i poszedłem z nim do łazienki.
Wyjmowałem woreczki po kolei i wysypywałem zawartość do toalety.
Gdy skończyłem opakowania wyrzuciłem do kosza i z pudełeczkiem poszedłem do pokoju.
Do pudełeczka schowałem zdjęcia, na których jestem ja i Laura. *jedno z nich macie na górze*
C.D.N.
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. <3
CZYTASZ
Wiadomość [R.L]
أدب الهواةNastoletnia Laura Marano na imprezie u kolegi daje komuś numer. Nie ma pojęcia komu. To co się dzieje później jest dla niej dość dużym zaskoczeniem. ...