~~Laura~~
Wysiedliśmy przed jakimś dużym budynkiem.
Przeszliśmy przez budynek na jakieś duże pole. Lotnisko! Już rozumiem!
Jo, Zack i Cody szli przed nami.
Weszliśmy do dużego, białego samolotu.
Były tam trzy siedzenia obok siebie.
Ja siedziałam przy oknie, Ross obok mnie, a Jo obok niego.
Pozostali siedzieli za nami.
Zapieliśmy pasy.
Położyłam głowę na ramieniu Rossa, który ubrany był w czarne trampki, czarne rurki, białą bluzkę i czarną skurzaną kurtkę.
- Poczekaj...- powiedział Ross i zdjął kurtkę.
Ponownie położyłam głowę na jego ramieniu.
Chwyciłam go za rękę.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
***
Obudziły mnie turbulencje.
Było już ciemno.
Spojrzałam na kolano mojego Rossa, na którym spoczywała ręka Jo.
Poczułam ukłucie zazdrości, ale nic nie mówiłam.
- Ej! Debile? Za 10 minut będziemy lądować, zapnijcie pasy.- powiedział Zack do głośnika.
Ross uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło. Nachylił się i szepnął mi do ucha.
- Przeszkadza ręka?
Spojrzałam na niego pytająco.
- Ręka Jo.
Wzruszyłam ramionami.
- Śpi.- powiedział patrząc na nią.
Wziął delikatnie jej rękę i zdjął ze swojego kolana.
Spojrzałam przez okno. Było już ciemno.
- Jak chcesz jeszcze spać to możesz, obudzę cię później.- powiedział cicho.
- Nie... Już się wyspałam.
Pokiwał głową.
- No to lądujemy.- powiedział po chwili.
***
Wysiedliśmy z samolotu.
- Gdzie jesteśmy?- zdziwiłam się.
- No przecież nie na publicznym lotnisku.- zaśmiał się Ross.
- No naprawdę? Wiesz... nie domyśliłam się.- powiedziałam z sarkazmem.
- Oh! No co ty nie powiesz?- również użył sarkazmu.
Zza budynku wyjechał czarny, terenowy samochód, w sumie był taki sam jak ten, którym jechaliśmy na lotnisko. Też miał przyciemnione szyby.
- Zaraz poznasz Nigera, Carla i Seana.- Ross powiedział mi na ucho.
- Dużo was jeszcze?
- No.- zaśmiał się.
- Na bank we dwójkę nie napadniesz.- zaśmiała się Jo.
- Siedź cicho!- warknął Ross.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
On? I napad na bank?? Mhm...
- Bo co? Prawdy o tobie jeszcze jej nie powiedziałam Pyśku. Ale mogę.- przejechała mu palcem po ustach.
- Prawdy?- spojrzałam na niego.
- Ona się tylko zgrywa. Ruda suka.- warknął.
- Spadaj blondi.- spojrzała na niego groźnie.
- Bo co?- wyciągnął ze spodni broń i wymierzył w dziewczyne.
Zaśmiała się drwiąco.
- Zastrzelisz mnie? Przy niej?- kiwnęła głową w moją stronę.
- Ross? Co ty robisz?- spytałam przerażona.
Spojrzał na mnie, odbezpieczył pistolet i wystrzelił w niebo.
Przestraszyłam się.
Jo zaśmiała się, a trzech chłopaków zaczęło biec w naszą stronę.
- Ross!- krzyknął jeden.
Zabezpieczył broń i schował ją do tylniej kieszeni spodni.
- Hej.- powiedział wciąż zły.
- Oo. Kto to jest?- spytał jakiś masywny brunet.
- To jest Laura. A to jest Niger, Carl i Sean.- pokazywał palcem na każdego.
- TA Laura?- spytał zdziwiony Sean.
- Tak, ta Laura.- powiedziała zła Jo.
Ross złapał mnie za rękę.
- Idziemy? Nie ma zbyt dużo czasu.- powiedział Niger.
- I tak już jest ciemno.- uświadomiła go Jo.
- No wiem. Mamy dowieść Laure do domu zanim będzie jasno.
Prychnęła i poszła do auta. Wsiadła.
Po chwili wszyscy do niej dołączyliśmy.
Ruszyliśmy.
- Lau... Mam dla ciebie małą instrukcje.- powiedział Ross.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie mów nikomu o moim gangu, o broni i o tych autach. I o samolocie. Możesz powiedzieć, że to była tylko dziecinna ucieczka. Jeżeli policja... no... lub moja rodzina spyta cię gdzie ja jestem powiedz, że nie wiesz, bo wsiadłem do innego samolotu. Pokłóciliśmy się i zerwaliśmy ze sobą. Nie wiesz nic o broni. O niczym. Powiedz, że myślałaś, że jestem miłym i grzecznym chłopcem.I jak coś to mów im, że nie utrzymujesz ze mną kontaktu.
- Jasne...
- Wszystko zrozumiałaś?
- Tak.
- To co powiesz Van?
- Uciekliśmy z domu, bo chcieliśmy być razem. Niestety pokłóciliśmy się i zerwaliśmy. Wsiedliśmy do innych samolotów i tyle cie widziałam. Myślałam, że jesteś fajnym chłopcem, ale okazałeś się niebezpiecznym gangsterem. Nie utrzymuje z tobą kontaktu.
- Moja dziewczynka.- zaśmiał się blondyn.
Nachylił się i pocałował mnie w usta. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek.
- Zatrzymam się pod twoim domem, wysiądziesz i szybko odjedziemy.- powiedział kierujący Niger.
- Okej.- powiedziałam.
- Daj na chwilę komórkę.- powiedział Ross.
Podałam mu swój telefon.
Wpisał do niego jakiś numer.
- Tak jakbyś chciała się ze mną skontaktować... Wpisałem ci się jako ' dziewczyna z lotniska'. Jakby ktoś pytał to powiedz, że spotkałaś na lotnisku jakąś miłą dziewczyne, która dała ci swój numer. Z tą historyjką masz pole do popisu.
- Dobra.
Podał mi mój plecak i telefon.
- Zaraz będziemy.- powiedział.
Po około 4 minutach samochód zatrzymał się.
Otworzyłam drzwi, a Ross wypchnął mnie lekko z samochodu.
Pomachał mi i zamknął drzwi. Odjechali.
C.D.N.
CZYTASZ
Wiadomość [R.L]
FanfictionNastoletnia Laura Marano na imprezie u kolegi daje komuś numer. Nie ma pojęcia komu. To co się dzieje później jest dla niej dość dużym zaskoczeniem. ...