"POW- Psychiatryczny Ośrodek Wychowawczy.
Ostatnimi czasy doszło do naszego Ośrodka dwóch wychowanków. Dziewczyna i chłopak. Stephanie jest u nas od dwudziestu trzech dni, Nash od trzech. Chłopak jest zdecydowanie trudnym przypadkiem- typowy bunt wieku nastoletniego. Dziewczyna zaś jest bardziej uległa, aczkolwiek stanowi pewien problem. Nie mamy pewności, ale sądzimy, że choruje na schizofrenię.
Oboje twierdzą, że nie lubią ludzi. Dlatego też postanowiliśmy zamknąć ich w jednym pokoju w celach eksperymentalnych.
Niedługo zaczną się im zajęcia wychowawcze. Niczego nie są świadomi."Ciemnowłosa kobieta włożyła zapisaną kartkę do teczki, a następnie schowała ją do szuflady. Ziewnęła i wstała by rozruszać kości, przeszła dwa razy od ściany do ściany przestronnego pokoju. Zatrzymała się przy oknie i wyjrzała na ulicę. Tłum szarych włosów i białych stroji. Wszyscy tacy spokojni i opanowani. Nawet młode dziewczęta idące sporą grupką zachowują się stosownie. Nie śmieją się lecz uśmiechają subtelnie.
Szare blokowce i szary chodnik. Wszystko takie idealne.
Grupka młodych chłopców przeszła szybko na drugą stronę ulicy, weszli do kafejki by spędzić miły wieczór. Staruszka idzie powoli niosąc siatki pełne zakupów. Ktoś jej pomaga, uśmiecha się nie szczerze. Sędziwa kobieta również się uśmiecha, również nie szczerze.
Jak tego nie kochać?