Rozdział 7

2K 153 35
                                    

Roxy siedziała na plaży, relaksując się w ten upalny majowy dzień (dowiedziałam się, że rok szkolny w Japonii zaczyna się w kietniu dop.aut.). Różowowłosa ubrana była w strój dwuczęściowy. Stanik był cały czarny z małą białą kokardą pośrodku, a spódniczka (tak są takie stroje dop.aut.) urządzona była podobnie tylko dodatkek znajdował się z boku.

Dziewczynę dziwił fakt, że nauczyciele zgodzili się na wypad nad morze. Jednak z drugiej strony kto normalny chciałby siedzieć w dusznej klasie gdy można się relaksować na plaży.

- Nanase - chan idziesz się z nami pokąpać w morzu? - zapytały różowowłosą koleżanki z klasy.

- Nie wole siedzieć na ręczniku - Roxy posłała im swój firmowy uśmiech.

- Szkoda - dało się słychać głośne westchnięcia.

- Obiecuje, że za około pół godziny do was dołączę.

- Hura! - wykrzyknęła grupa dziewczyn i już ich nie było.

Roxy popatrzyła na morze z zamglonymi oczami. Nie chciała wchodzić do środka. Wiązało się z tym zbyt wiele bolesnych wspomnień.

- Kim jest morze? Przyjacielem? Wrogiem? Morze z jednej strony jest piękne, daje radość, szczęście, ale również ból i cierpienie. Gdyby tylko Haru - chan by żyła, to nie musiałabym o tym rozmyślać. Dlaczego mnie zostawiłaś Haru - chan!? Dlaczego nie żyjesz przez coś co tak kochałaś!? Dlaczego morze mi cię odebrało!? - po policzku dziewczyny spłynęła samotna łza, którą szybko wytarła.

- Ziemia do Nanase! - różowowłosa zobaczyła przed swoją twarzą czyjąś rękę.

- Hymm? A to ty Koratō - senpai.

- Chcesz grać z nami w siatkówkę plażową?

- Jasne - dziewczyna posłała rudzielcowi promienny uśmiech.

- A ją po co tu przyprowadziłeś? - zapytał Akashi z swoim złośliwym uśmieszkiem.

- Jesteś okrutny Sei - chan! - różowowłosa udawała płacz. Wyglądała niczym pewien model.

- No właśnie Sei - chan jesteś okrutny dla Roxy - chan! - w obronie dziewczyny stanął Reo.

- Oj dobrze, dobrze może grać - westchnął zażenowany kapitan.

- W takim razie z kim gram? - zapytała różowowłosa.

- Ze mną i Akashi'm - wykrzyknął uradowany rudzielec.

- Ehhh, jakoś to przeboleję - westchnął czerwownowłosy.

Rozpoczął się mecz. Akashi, Roxy, Kotarō vs. Reo, Mayuzumi, Nebuja. Na początku spokojnie i na luzie lecz z czasem tępo gry stawało się coraz szybsze. Grali zaciekle, starając się aby piłka nie dotknęła piasku. Wokół nich zgromadził się tłum gapiów, którzy bacznie obserwowali ich poczynania. Jedni dopingowli jedną drużynę, drudzy drugą. Mimo wszystko jak na „Wiecznych Zwycięzców " przystało wygrali Akashi, Roxy oraz Kotrō.

- Nie wiedziałem, że jesteś taka dobra w siatkę! - ekscytował się rudzielec.

- W końcu tytuł kapitana damskiej drużyny siatkówki zobowiązuje - wtrącił się Reo.

- Macie chyba niedługo eliminacje? - wtrącił się Akashi.

- Tak, a dokładniej w przyszłym tygodniu - sprecyzowała różowowłosa.

- Ale gorąco! - lamentował Nebuya.

- W takim razie chodźmy popływać! - wykrzyknął uradowany Kotarō.

- Ymm, ja podziekuje - wyszeptała cicho Roxy.

- No chodź Nanase - chan!

- Nie mam ochoty, dołączę do was później - tłumaczyła się już pewniej.

- No dobrze - wyjęczał rudzielec i poleciał jak oparzony w stronę morza.

Dziewczyna wróciła na swój ręcznik i wpatrywała się w chłopaków bawiących się w morzu. Ona również chciała dołączyć, ale za bardzo się bała. W końcu jest tylko człowiekiem, a nie jakąś maszyną. Roxy nawet nie zauważyła gdy pewien osobnik o czerwonych jak krew włosach się do niej dosiadł.

- Dlaczego nie chcesz wchodzić do wody? - zapytał lekko zachrypniętym głosem.

- To nie twoja sprawa Pomidorze!

- Nawet jeśli to ciekawie mnie dlaczego Roxy Nanase boi się morza - powiedział spokojnie.

- Wcale się nie boję! - krzyknęła poirytowana dziewczyna.

- Wcale, że tak - targował się Akashi.

- Nawet jeśli to co cię to obchodzi!?

- Jak już wcześniej mówiłem, jestem ciekawy.

- Nie dasz mi spokoju, jeżeli ci nie powiem?

- Dokładnie tak.

- Obiecujesz, że nie będziesz się śmiał? - dopytywała dziewczyna.

- Obiecuje!

Roxy delikatnie się przesunęła do chłopaka i położyła głowę na jego ramieniu. Różowowłosa nie miała pojęcia dlaczego czuje potrzebę aby mu się zwierzyć. Niby Akashi był jej rywalem, a mimo wszystko czuła do niego sympatię. Dziewczyna robiła wszystko aby to zatuszować, ale teraz potrzebowała kogoś bliskiego i wybór padł akurat na Seijurō.

- Gdy byłam mała miałam przyjaciółkę, która uwielbiała pływać. Haru - chan, bo tak się nazywała kochała morze. Twierdziła, że jest jej przyjacielem, który daje jej poczucie wolności. Jednak pewnego dnia gdy pływałyśmy w morzu wiatr przybrał na sile, fale zaczęły się zwiększać. Haru - chan utonęła! Ona utonęła na moich oczach! Nie mogłam nic zrobić! Byłam tylko dzieckiem! Tylko dzieckiem! - różowowłosa nie wytrzymała i rozpłakała się.

Roxy wypłakiwała się w odsłoniętą klatkę piersiową czerwonowłosego. Akashi delikatnie objął dziewczynę ramieniem, dając jej wsparcie. Po dłuższym czasie Nanase się uspokoiła, ale nie zmieniła pozycji. Za bardzo bała się spojrzeć w oczy Seijurō.

~**~
No witam was w nowy jeszcze ciepłym rozdziale ;33
Licze, że się wam podobał, chociaż te przemyslenia Roxy nie bardzo mi się podobają, ale ostatecznie i tak je zostawiłam.
Ocenę zostwiam wam ;33

Trzymajcie się ciepło i do następnego rozdziału ^^

Diablica - Akashi x OC » zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz