rozdzial 15

60 5 0
                                    

*Klaudia*

Następnego dnia.

Rano obudziłam się z wielkim uśmiechem na ustach. Wczorajszy dzień był bardzo ciekawy, czuje że z dnia na dzień ja i J jesteśmy sobie bliżsi jeszcze bardziej niż przed kłótnią. Ten chłopak mimo iż nie jest mistrzem kręgli to zdecydowanie jest mistrzem rozśmieszania mnie, a naprawdę mało osób posiada ta umiejętność. 

Gdy wreszcie zwlokłam swoje ciało z łózka poszłam do łazienki w celu doprowadzenia się do porządku. Wzięłam orzeźwiający prysznic i umyłam włosy. Kiedy tylko osuszyłam ciało związałam włosy w tzw turban. Owinęłam ciało ręcznikiem i przemknęłam niezauważona do swojego pokoju przez korytarz. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej krótkie, czarne spodenki z wysoki stanem, luźny, biały T-shirt oraz czerwono-czarna koszule w kratę. Rozwiązałam swój turban. Następnie przeczesałam swoje włosy szczotka i lekko potarmosiłam by nie przylegały do siebie.

Zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni zastałam już resztę domowników i jakże cudownego pana Jerzego. Gdy Johnson mnie zauważył na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Iza to zauważyła i spojrzała na mnie pytająco. Ja uśmiechnęłam się do niej niewinnie i usiadłam  blondyna, który podał mi talerz z świeżymi tostami. 

-Sam robiłem - puścił mi oczko.

-Uważaj żeby nie były zatrute - zaśmiał się Gilinsky

-Spierdalaj Glina - warknął Johnson z urażoną miną

-Chciałabym coś słodkiego... - powiedziałam 

J podrzucił mi kawałek czekolady i wyszedł z kuchni po plecaki.  Po pięciu minutach wszyscy siedzieliśmy już w samochodzie, który prowadził G.

-Klaudia! Shawn będzie mnie uczyć jeździć samochodem - pochwaliła się moja przyjaciółka.

-Ej ja też chcę. Jack! - złapałam blondyna za ramię.

-Auto mi rozwalisz! Kobiety nie powinny prowadzić. 

-Idiota. - powiedziałam w tej samej chwili z moją przyjaciółką. 

-Ja cię mogę nauczyć. - stwierdził Glina.

-Dzięki kochanie - posłałam mu buziaka żeby zobaczyć zazdrosnego Johnsona.

Po 20 minutach byliśmy już pod naszą szkołą. Chłopacy odprowadzili nas do głównego wejścia, a potem każdy z nas się rozdzielił. Poszłam do mojej szafki, a zanim się obejrzałam zadzwonił już dzwonek. Ledwo zdążyłam na lekcję matematyki. Usiadłam w ławce obok mojej znajomej Alisy. 

-To może dzisiaj do odpowiedzi pójdzie... Wiśniewicz? - zapytał starszy nauczyciel 

Miałam ochotę się już na początku przeżegnać. Wstałam i udałam się pod tablicę. Nauczyciel zaczął dyktować mi przykład, a ja pisałam kredą po tablicy. Już zaczęłam go rozwiązywać gdy nagle...

-Dzień dobry, można poprosić Klaudię Wiśniewicz? - zapytał Shawn.

-No dziewczyno, dzisiaj ci się upiekło z odpowiedzią. 

Wyszłam z chłopakiem z klasy i szłam za nim. Shawn naprawdę bardzo szybko chodził przez co prawie biegłam.

-Co się stało? Jezu poczekaj na mnie!

-Ja wiem, że jestem boski, ale po co od razu mnie nazywać Jezusem? - powiedział z zadziornym uśmiechem.

-Odpowiedz mi lepiej na pytanie, co?

-Musisz ze mną jechać do sklepu. 

-Do sklepu? Po co. 

Zanim się zorientowałam już byłam pod jego samochodem. Chłopak otworzył mi drzwi i zaprosił mnie gestem ręki. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i ciągle patrzyłam na niego pytająco.

Meet // Jack & JackWhere stories live. Discover now