*Jack G*
Wstałem wcześniej niż inni. Ubrałem dresy i postanowiłem pobiegać. Zajęło mi to jakąś godzinę, gdy wróciłem do domu wszyscy dalej spali. Poszedłem do kuchni i zrobiłem śniadanie. Postawiłem na pancakes z syropem klonowym. Ułożyłem wszystko na talerzach i porozstawiałem na stole, na który od razy wskoczył Jerzy. Pogłaskałem kota i podsunąłem mu talerz z jego karmą, a obok wodę. Włączyłem radio i usiadłem na swoim miejscu. Po 10 minutach przyszedł Johnson z Klaudią. Usiedli i zaczęli jeść.
-A gdzie Iza? - zapytałem
-Poszła do Shawna na noc. Tzn. Na noc, wraca za tydzień. - powiedział Jack
Patrzyłem się w jej puste miejsce przy stole. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo było bez nich nudno. A teraz, no cóż... Sam jestem temu winien. Gdyby nie moje pretensje o tego małego słodziaka, to ona by tutaj teraz siedziała.
-Co tak myślisz? - powiedziała Klaudia.
-Co? Ja? Myślę o tym co zrobić dziś na obiad. - wziąłem pierwsze lepsze kłamstwo.
-O, jak fajnie. Ja proponuję spaghetti! - krzyknął blondyn
-Okej.
Ale się kurwa wpakowałem. Dobra. Muszę jechać do sklepu po zakupy. Wstałem, narzuciłem na siebie bluzę i poszedłem do samochodu. W sklepie spotkałem Izę.
-Cześć Jack! - krzyknęła kiedy mnie tylko zobaczyła.
-Hej. Co tutaj robisz?
-No zakupy, a co mogę innego tu robić - zaśmiała się.
-Racja...
-Shawn chce ze mną jechać do Nowego Yorku dzisiaj. - powiedziała
-I jedziesz?
-No tak. Nie przepuszczę takiej okazji. - uśmiechnęła się.
Naprawdę jest z nim szczęśliwa... Miała w oczach ten swój błysk, który miała wcześniej jak patrzyła na mnie.
-To miłego wyjazdu. Tylko wróć mi stamtąd, dobra? - zaśmiałem się
-Chłopaku, ja ci nawet pamiątkę kupię. Dobra, ja już lecę. Miłego dnia - pocałowała mnie w policzek i odeszła.
Wziąłem potrzebne składniki do obiadu, jakąś czekoladę i poszedłem w stronę kasy. Zatrzymałem się gdy na regale zobaczyłem bluzkę z kocim Harry'm Potterem i kocią wersją sosów. Wziąłem obydwie, jedną dla Klaudii, a drugą dla Izy.
Po 30 minutach byłem już w domu. Klaudia z Johnsonem siedzieli w ogrodzie i grali w uno, a Jerzy wylegiwał się miedzy ich nogami. Poszedłem do kuchni i zabrałem się za posiłek. Po godzinie już był gotowy. Zawołałem domowników na obiad.
-Jezu to jest pyszne. - powiedziała Klaudia
-Ja wiem. - puściłem jej oczko. - mam coś dla ciebie.
-Co takiego?
Podałem jej koszulkę.
-O jezu! Ona jest świetna! Dziękuję! - wstała i mnie przytuliła.
-Nie ma sprawy.
-Mogłeś mi powiedzieć, ja bym jej kupił. - zaśmiał się Johnson.
Lekko się uśmiechnąłem i skierowałem do mojego pokoju.
*Iza*
Właśnie siedziałam w samochodzie. Byliśmy dopiero w połowie drogi do NY. Poczułam dłoń chłopaka na moim kolanie. Spojrzałam w jego stronę i ujrzałam jego zadziorny uśmiech. Lekko podniosłam swoje kąciki ust. Wyciągnęłam swój telefon i napisałam sms'a.

YOU ARE READING
Meet // Jack & Jack
FanfictionJesteśmy zwykłymi nastolatkami z małego miasta w Polsce, które marzyły o przeprowadzce do L.A. Wzięłyśmy udział w konkursie, który dał nam szansę spełnić to marzenie, a przy okazji wywrócił nasze życie do góry nogami. __________________ FanFicti...