Wielka pomyłka...

Po roku...

Minął rok od ostatniej wiadomości dla Was. Więc tak 19 sierpnia 2017 mamy ślub. To już nie cały rok :) minęło tak szybko... Adam całkiem niedawno dał znać o swoim istnieniu ponownie. Przyjechał pod mój dom. Jego dziewczyna obecna przywiozła go do mnie pijanego oraz jego dwóch kolezkow :) fajnie :) Mój były cudowny ukochany przyjechał wydrzeć mi się przed domem, że nie może o mnie zapomnieć. Że po takim czasie nadal o mnie myśli mimo, że ma teraz dziewczynę ( dziewczyna w samochodzie wszystko słyszała hehe). Jak mu powiedzialam ze to przeszłość i to co było między nami to przeszłość on zaczął mnie i moją mamę od suk wyzywać. Zaczął grozić mi i Mackowi chociaz go nie bylo... Zaczął kopać w ogrodzenie i drzec się na całą ulicę. Przyznał sie ze przebil Adamowi opony w samochodzie. Fajnie.Widac bylo,że jest strasznie zniszczony biały nie jest tĄ osobą co kiedyś... nie dziwie się. Widac było w jego oczach taki obłęd,złość. Widać było, że ta wódka mu mozg wypalila. Przepity ehh. Z jednej strony zrobilo mi się go szkoda bo kiedys bardzo go kochałam, a beze mnie pójdzie na straty, zmarnuje się.

Jego dziewczyna,która siedziała w samochodzie wszystko słyszała jak wyznaje mi miłość. Przywiozla go do bylej dziewczyny. Jak dla mnie to ta dziewczyna warta jest go. I wg nie ma szacunku do siebie. Masakra brak slow.

Jesli chodzi o mnie pojechałam po tym incydencie na policję. Tak samo jak ja smiali sie z zachowania dziewczyny naprawde:)

I policjant w oczy powiedział że widzi Pani kogo by miała Pani przy sobie. Teraz pani to widzi.

I miał rację teraz widzę.
Więc myslalam ze mam z nim spokoj i ze ten horror juz się skończył ale nie on nadal trwa. Modle sie tylko by to był koniec. I on w koncu raz na zawsze dal mi spokoj. Czy da okaze sie...

Trzymajcie sie ;)
Całuski :-*