Luna
Nie potrafię. Wyrodna ze mnie matka. Nie jestem nawet spojrzeć na grób mego pierworodnego. Mocniej wtulam się w ramiona mego ojca. Przez to co wydarzyło się wczoraj, nie chcę znać mego byłego narzeczonego, zresztą.. Matteo też nie chcę znać. Gdyby się na nowo nie pojawił, on by żył, a teraz.. Panie, jak ja mam funkcjonować z tym bolesnym mankamentem życiowym..?!
-Panie, ofiarowałeś nam Cristóbal'a, a teraz zabierasz go do swych zastępów Aniołów. Nieznana jest Twa wielkość oraz niezliczona jest Twa miłosierność. Opiekuj się nim tak jak opiekowałeś się swym synem zrodzonym z matki jego.
Osuwam się na mokrą ziemię. Nie wiem ile mija; sekunda, minuta, czy godzina, nim moje ciało oplatają idealnie znane mi ramiona. Zostaję podniesiona na równe nogi i wtulam twarz w czarny płaszcz, niekontrolowanie zaciągając się świetną kompozycją mięty i drogich perfum. Mimo woli łzy nabierają na sile, przez co formuję dłonie w piąstki, które zaciskam na materiale płaszcza. Ja tego nie chcę. Chcę na nowo być szaloną siedemnastolatką. Pragnę wrócić do tego dnia, kiedy to wszystko się zaczęło.
-Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz [...]
Tydzień później
Wzdrygam się na zimno szkła, mimo to nie zabieram dłoni. Przejeżdżam po nim opuszkami palcy, tępo wpatrując się w widok za oknem. Piętra chmur o cukierkowej barwie. Cristóbal uważał, że są to niezliczone ilości waty cukrowej, która jest na wyciągnięcie ręki. Mój mały chłopczyk.. Jak cofnąć czas?
-Powinnaś się przespać , zostało jeszcze kilka godzin lotu. - nie spuszczając wzroku z obłoków płynących wokół, przytakuję. Odchylam się w tył, opierając się bokiem o siedzenie samolotu. Błagam, niech nadzieja o błogości nie zniknie, w momencie stawienia kroku w Buenos Aires. Argentyno, wracam. Mam nadzieję, że będziesz dla mnie życzliwsza. Nie zawiedź mnie tak, jak uczyniła to Hiszpania.
***
,,To nie ona. Zmieniła się. Musimy jej pomóc..'' Do cholery jasnej! Nie jestem głucha; doskonale słyszę Wasze współczucie.. Niepotrzebne mi ono, rozumiecie? Niepotrzebne!
Przystaję na moment, by zaczerpnąć głębszego dechu. Po raz kolejny odczułam jak świetnie wszyscy się bawią, rozczulając się nad mym losem. Nie jestem żadną atrakcją, by cały czas mnie doglądać. Nie jestem dzieckiem. Już nie.
Unoszę zamglony wzrok, napotykając wielkie litery, mówiące o celu budowli przede mną. Prostuję się, przymykając na chwilę powieki. Nie było mnie tu wieki..
Jak przez mgłę kieruję się ku wejściu. Nie zważam nawet na to, że zderzam się co chwila z to nowymi osobami, nieprzerwanie dążę do celu. Wierzchem dłoni ścieram mokre ścieżki pozostawione przez łzy. Głęboki wdech i wchodzę do wnętrza. Wszystko jest tak jak zapamiętałam. Podchodzę do ściany, na której nadal wiszą kolorowe karteczki z hasłami motywacyjnymi. Zdzieram ze ściany przypadkową karteczkę, skanując jej zapis.
Po każdy zachodzie, następuje jego wschód.
Gniotę zapisek w dłoni i wciskam ją do tylnej kieszeni dresowych szortów przeznaczonych do biegania. Odwracam się na pięcie i zmierzam do części barowej. Nawet ułożenie stolików jest takie samo. Rozglądając się wokół cofam się. Nie powinno mnie tu być. Nie pasuję tu. Nie teraz. Może kiedyś, ale zmieniłam się..
Plecami zderzam się z przeszkodą. Z mych ust ucieka pisk i pośpiesznie odwracam się. Przede mną w całej okazałości stoi Nico. Patrzy na mnie zatroskanym spojrzeniem. Nawet Ty?
Odstawia pustą tacę na blat i przygarnia mnie do przyjacielskiego uścisku. Wtulam się w niego po niewielkim odstępie czasu.
-Brakowało nam tutaj Ciebie. - mówi, kiedy odsuwa się na bezpieczną odległość. Jego usta zdobi życzliwy uśmiech. Chyba niektóre aspekty, naprawdę się nie zmieniają. -Chcesz się czegoś napić, czy od razu idziesz na tor? - pyta zajmując miejsce za ladą.
-Właściwie to..
-No oczywiście, wrotkowisko. - rzuca zaczepnie, schylając się pod i poszukując czegoś przez chwilę. Po chwili wystawia w mą stronę klucz. Patrze na niego skonsternowana, a on w odwecie wsuwa go w mą dłoń, nie szczędząc przy tym życzliwego uśmiechu.
Rzucam ciche podziękowanie i mimochodem kieruję się w stronę szatni. Między alejkami odnajduję właściwą skrytkę. Wsuwam kluczyk w kłódkę i już po chwili słyszę charakterystyczne pyknięcie zamka. Powolnym ruchem otwieram szafkę.
Drżącą dłonią dotykam wrotek pozostawionych wewnątrz. Nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze tu wrócę.. Luna, co Ty robisz na Boga! Uciekaj, to nie Twoje miejsce!
***
Z kolorowymi wrotkami na nogach i tak samo barwnymi ubraniami na ciele, pozostawionymi w skrytce wjeżdżam na teren wrotkowiska. Czy to co robię.. Nie, nie powinnam.
Sé quien soy
yo estoy
buscando algo
¿donde voy?
siempre te encuentro
sigo soñandoNie mogę o wszystkim tak myśleć. Nie mogę być pesymistką. Nie mogę, ale w głębi serca [...] chyba właśnie tego chcę..
Sé de ti
me estas
diciendo algo
¿donde vas?
siempre te encuentro
yo seguiré a tu ladoWjeżdżam na płytę toru. To uczucie.. Na nowo czuję w sobie tą moc. Czy wszystko się ułoży? Na nowo robię to co kocham, a raczej kochałam..
Luces que se encienden
crece mi pasión
sueña que es posible
sube ya el telón
sube ya el telónDawna miłość wraca. Wszystko wraca. Pasja, radość.. Tylko tego chcę. Mogę?
Vives en mi
suelto mi voz
música es sola no estoy
nacen y siento
melodías que lo cuentan todoNie kontroluję łez. Zbyt wiele tego. Chciałam żyć; normalnie. Dlaczego nikt nie uprzedził, że dorosłość tak boli. Aż tak..
Ven a cantar
seamos dos
música en ti
libre este amor
cambiando el mundo
siempre música seremos todoNie potrafię inaczej. Uciekam.
CZYTASZ
no deseado II soy luna
Random[sequel APUESTA] Skoro nie kochany, to jaki [...] niepożądany. BY @mrsschanppi 2016©