Zaraz po zejściu ze sceny, odcinam wszystkie dostępne wejścia do garderoby, tak że nikt tu nie wejdzie, ani nie wyjdzie. Jesteśmy tylko my. Ja i Matteo.
Popycham chłopaka na ciemne drzwi od głównego wejścia do pomieszczenia. Patrzy na mnie zaskoczony. Nawet sama się sobie dziwię. Przywieram do niego. Pomimo obcasów, staję na czubkach palcy, by zrównać się wzrostem z Balsano.
Pewnie unoszę wzrok, by móc spojrzeć bezkarnie w czekoladowe tęczówki bruneta. Nasze spojrzenia krzyżują się. Po mym ciele rozchodzi się dreszcz. Gwałtownie wpijam się w wargi mężczyzny, wprawiając go w osłupienie. I kiedy zawiedziona chciałam się od niego odsunąć, przyciągnął mnie bliżej, oddając pocałunek z pasją. W głębokim poważaniu mam wszelakie konsekwencje. Liczy się tu i teraz!
Na oślep odszukuję guzików od koszuli dwudziestojednolatka. Staram się trzymać nerwy na wodzy, kiedy drżące dłonie odmawiają współpracy z guzikami. Matteo najwyraźniej wyczuwa moje zirytowanie, gdyż odsuwa mnie od siebie i ściąga przez głowę w połowie rozpiętą część ubioru. Zdecydowanym krokiem podchodzi do mnie i podrzuca mnie, przez co z mych ust uchodzi pisk, ale oplatam nogi wokół jego bioder. Sadza mnie na blacie szarej toaletki. Moje nogi swobodnie zwisają, przez co brunet nie ma skrępowanych ruchów, stojąc między moimi nogami. Tym razem to on wychodzi z inicjatywą i atakuje me wargi. Wplatam palce w ciemne włosy Matteo, który niespodziewanie przygryza mą wargę. Pocałunek idealnie tłumi jęk uciekający z mych ust.
Wsuwa dłonie pod koszulkę, którą mam na sobie. Każde przesunięcie ręką po mej skórze pozostawia przyjemne mrowienie. Po chwili, która dłużyła się wręcz w nieskończoność, ściąga niebieską koszulkę przez co siedzę przed nim, odziana jedynie w spódniczkę i czarną bieliznę z koronkowymi zdobieniami.
Nie wiedząc co mogę poczynić z dłońmi, chwytam za pasek. Ku memu zdziwieniu szybko się z nim uporałam i wyciągam go ze szlufek w spodniach. Na kolejny rzut idą spodnie. Z nimi idzie ciut ciężej, przez pocałunki składane na szyi, które zwracają większość mej uwagi.
Czując desperację obejmującą władzę nad mym ciałem, w końcu rozpinam spodnie, które Matteo zsuwa do kostek a następnie wychodzi z nich, stając przede mną prawie nagi.
Dłonią dotykam męskości mego ex, odzianego jedynie w bokserki. Czuję pod dłonią jak twardnieje. Zeskakuję z blatu. Tęsknota widoku Matteo, takiego jakiego Bóg go stworzył, nakazuje mi ściągnąć jego czarne bokserki. Podniecona do poziomu wyższych lotów, padam przed nim na kolana. Posyła mi zszokowane spojrzenie.
-Luna, Ty chyba nie.. Kurwa! – jęk zaskoczenia uderza we mnie. Zadowolona z osiągniętego rezultatu, językiem sunę po całej jego długości. Wspomagam sobie dłonią, sprawiając, że twardnieje to stopnia mego zadowolenia. Zachłannie biorę go do ust, przez co z ust chłopaka uciekają kolejne wiązanki. Zasysam policzki, poruszając głową w przód, a następnie w tył. Brunet wplątuje palce w moje włosy, wypychając naprzeciw mnie biodra.
Gwałtownie odpycha mnie od siebie i podciąga na równe nogi. Zdecydowanym ruchem ściąga ze mnie ciemną spódniczkę, a w jej ślady idzie stanik uwalniając piersi. Jedną z nich chwyta w dłoń, drażniąc brodawkę kciukiem. Na drugiej natomiast składa mokre pocałunki, końcowo przygryzając.
Wolną dłonią dotykam mnie przez materiał czarnych fig. Nogi mi miękną za sprawą jego dotyku. Po chwili droczenia się ze mną wsuwa dłoń pod materiał i bez zawahania wsuwa palec do mego wnętrza. Ciche sapnięcie wydostaje się z mej strony. Ujmuję jego twarz w dłonie, zmuszając do spojrzenia na mnie. Delikatnym kiwnięciem głowy odpowiada na nieme pytanie, proszące o zakończenie tych gierek. Zsuwa ostatnią, dzielącą nasz rzecz.
-Jesteś na tabletkach? – pyta siadając na krześle za nami, ciągnąc mnie na swe kolana. Pośpiesznie kiwam głową na potwierdzenie jego słów, zawisając nad nim. Ustawia się przy mym wejściu i chwyta mnie za biodra, zmuszając do opadnięcia na niego.
Mrużę oczy, kiedy wsuwa się do końca. To mój pierwszy raz po trzech latach. Matteo był pierwszym i jedynym. Kiedy jestem już przyzwyczajona do jego obecności we mnie, poczynam aktywność. Unoszę się po to, by po chwili opaść i zsunąć się po męskości Włocha. Ku memu niezadowoleniu przejmuje inicjatywę, przyśpieszając. Jednak już po chwili niezadowolenie ustępuję miejsca zachwytowi. Wbijam palce w plecy mężczyzny, pozostawiając zapewne czerwone ślady.
Jesteśmy tylko my. Splątani więzłem namiętności i intymności. Nie mogąc zapanować nad jękami cisnącymi się na usta, łączę nasze wargi w jedność.
W mym podbrzuszu kiełkuje uczucie, które odeszło na lata w niepamięć. Głośne sapnięcia zdradzają chłopaka, zwiastując jego bliski szczyt. Przyśpiesza ruchy. Jest mi tak kurewsko dobrze.
Z mych ust wyrywa się krzyk, głoszący imię mego kochanka. Wyginam się w łuk, zastygając w spazmach orgazmu. Jednoczesny okrzyk Matteo, mówi o naszym identycznym szczycie. Nie potrafię się powstrzymać od ponownego złączenia naszych ust w krótkim pocałunku.
Zdyszani opieramy nawzajem czoła, próbując zapanować nad oddechem. Moje tętno musi być przerażające.
Kiedy jestem w stanie czerpać normalne dechy, opieram głowę na ramieniu Balsano. Między nami zapada cisza. Doskonale słyszę coraz to nowsze występy na Open. Przynajmniej muzyka nas zagłuszyła. Nie wiem co we mnie wstąpiło, pieprząc się z byłym chłopakiem, w garderobie wrotowiska, do którego codziennie przychodzą dziesiątki nastolatków.
-Ja naprawdę chcę odzyskać naszą przyjaźń.
-Walczmy. – szepczę, kreśląc różnorodne wzorki na nagiej klatce Włocha. - O nas.
CZYTASZ
no deseado II soy luna
Random[sequel APUESTA] Skoro nie kochany, to jaki [...] niepożądany. BY @mrsschanppi 2016©