doce

937 64 16
                                    


Luna

Opieram się na wyciągniętych dłoniach o umywalkę. Ciche westchnięcie opuszcza me usta. Dziwię się, że lustro jeszcze nie pękło. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Podkrążone oczy , nastroszone włosy, blada cera.. No ale cóż, jestem w stanie to znieść. Mam swój cel. Jestem w półmetku. Teraz tylko uważać na siebie i iść dalej.

Przemywam twarz zimną wodą. Odczucie chłodu w małym stopniu, stawia mnie na nogi. Odgarniam z twarzy mokre kosmyki włosów i wycieram twarz w ręcznik. Jeszcze trochę. Muszę pocierpieć odrobinę,  by potem móc cieszyć się nieustannie.

***

Spoglądam na zegarek, szacując ile zostało mi czasu. Pięć minut to wcale nie jest tak mało na dojście do Jam&Roller. Tym bardziej, że połowa drogi już za mną. Nagle słyszę nawoływanie. Osoba znajdująca się gdzieś w pobliżu mnie, woła mnie. Rozglądam się wokół, zauważając w kilku metrowej odległości mojego przyjaciela. Przystaję w miejscu, czekając aż będzie wystarczająco blisko mnie. Nie mija pewnie nawet minuta, jak Simón materializuje się tuż obok. Przytulam go na powitanie.

-Masz teraz czas? - pyta, uśmiechając się radośnie. Jego uśmiech jest tak zaraźliwy, że ja również mam ochotę obdarzać wszystkich na około uśmiechem. 

-Nie za bardzo. Umówiłam się z Gastón'em.

-Czyli między Wami jednak coś jest.. - wzdycha, przecierając palcami skroń.

-Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie jestem w stanie tak szybko się z kimś związać. - zaprzeczam. To co łączy mnie i Gastón'a to tylko i wyłącznie przyjaźń. No może trochę taka z korzyściami typu; pojedyncze pocałunki czy trzymanie się za ręce, ale poza tym, to nadal tylko i wyłącznie przyjaźń.

-Wiesz, że go zwodzisz, prawda?

-Simón.. To nie tak.

-A jak? Luna, wiesz przecież że nie chcę Cię pouczać czy coś. Po prostu martwię się o Ciebie. Boję się, że to na nowo powróci. 

-Spokojnie, przyjacielu. - kładę dłoń na jego ramieniu - Jestem już dużą dziewczynką. - składam przelotnego całusa na jego policzku w ramach pożegnania i oddalam się w stronę Jam&Roller.

***

-Przepraszam, że musiałeś czekać. - mówię na wstępie, witając się z szatynem. On jedynie przytakuje i przygarnia mnie delikatnie do siebie, składając krótki pocałunek. 

-Masz ochotę pojeździć czy..

-Tak jest mi dobrze. - zajmuje miejsce naprzeciw Argentyńczyka. Splątuję palce ze sobą i podpieram na nich brodę, wpatrując się w mego towarzysza.

-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej. - śmiech Gastón'a jest dźwięczny. Mogłabym słuchać go dniami i nocami. -Jakie plany na wieczór?

-Umm... Czekaj, zaraz coś wymyślę.. Nie, jednak nic nie wymyślę.

-Nic się nie zmieniłaś. - jak zaczarowana wpatruję się w jego uśmiechniętą twarz. Te slodkie dołeczki, kiedy się uśmiecha..

-Księżyc do Luny. - pstrykami mi palcami przed oczami. Prostuje plecy, patrząc na niego zakłopotana.

-Przepraszam, ja po prostu..

-Już ci mówiłem, zrób zdjęcie.

-Idziemy do mnie.


Gastón

Ta władczość w głosie Luny jest tak cholernie podniecająca. Chciałbym poczuć to co czuł Matteo, kiedy był przy niej. Tak cholernie jej pragnę..

Wieeem! Wyszedł taki beznadziejny, że aż mi wstyd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wieeem! Wyszedł taki beznadziejny, że aż mi wstyd.. xD A tak na poważnie to biorę się za pisanie kolejnego. Mogę tak w tajemnicy zdradzić, że na nowo pojawi się spór na linii Gastón - Matteo ;3

5 kom oraz 20 votes - nowy rozdział ;3




no deseado II soy lunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz