Luna
Przewracam się z boku na bok. Sen jak na złość nie chce zmorzyć mych powiek. Nie wiem nawet czym to jest spowodowane. Owszem, poprzedniej nocy również miałam problemy z zaśnięciem, ale ostatecznie się udało, a dziś to po prostu istna masakra.
Dłonią dotykam jeszcze płaskiego brzucha - moja mała duszyczka, która jest we mnie daje mi nadzieję na lepsze jutro. Dla niej mogę przetrwać wszystko. Choćbyśmy mieli być tylko we dwoje - dam sobie radę.
Zegar wybija północ. Po raz dziesiętny przewracam się na drugi bok. Wciskam głowę między poduszki, zaciskając powieki.
Moje serce przyśpiesza swą akcję, gdy do mych uszu dociera przeraźliwy krzyk. Zrywam się na równe nogi, jakby łóżko co najmniej parzyło. Jak na złość rodziców nie ma w domu - głupie wizyty rodzinne. Spokojnie Luna, to tylko wyobraźnia. Masz dwadzieścia lat dziewczyno, bądź poważna!
Narzucam na ramiona bordową bluzę, leżącą na małej sofie ustawionej pod ścianą tuż przy łóżku. Podchodzę do drzwi, kładąc dłoń na chłodnej klamce. Głęboki wdech.. i naciskam na mosiężny przedmiot. Płyta ustępuje, w akompaniamencie mrożącego krew w żyłach skrzypnięcia. Stąpam lekko po panelach korytarza. Będąc u szczytu schodów, zasłaniam usta dłonią, by tylko zatrzymać głośny pisk, który zdradził by mnie. Blady, nikły poblask na parterze.
Najciszej jak tylko potrafię kieruję swe kroki w dół schodów. Nieudolnie następuję na drewniany schodek, który wydaje głośne skrzypnięcie. Łapię się wystraszona poręczy, kiedy przede mną materializuje się drobna zjawa otoczona białym blaskiem. O mało co nie wywracam się, kiedy podchodzi bliżej mnie.
-Mamo. - unosi na mnie wzrok. Cristóbal. Mój mały synek. Wyciągam wolną dłoń w kierunku mego potomka. Kiedy dotykam dłonią jego policzka, jego twarz rozpływa się, po to, by już po chwili na nowo nabrać ostrości.
-Cristóbal. - szepczę łamliwym głosem. Piekące łzy w kącikach oczu dają o sobie znać.
-Dlaczego mnie zostawiłaś.. - chłopczyk siada na podłodze, krzyżując nogi w kostkach. Nie spuszcza ze mnie wzroku. - On jest niedobry. Robi mi krzywdę. - wybucha głośnym płaczem, chowając twarzyczkę w małych dłoniach. -Pomóż mi, proszę. Ta piwnica jest okropna. Boję się, że znów mnie skrzywdzi.
-Kochanie..
-Ratuj. - patrzy na mnie, błagając o spełnienie niemej prośby.
Zauważam obcą postać za plecami mego synka. W jego dłoni pobłyskuje ostrze noża. Błagam, nie. Nie! Ostrze wbija się w plecy Cristobal'a.
-Mamo!
Budzę się z imieniem mego syna na ustach. Klatka piersiowa unosi się nierównomiernie, serce bije jak oszalałe. Przykładam dłoń do czoła, z którego skapują kropelki potu.
Wyciągam spod poduszki telefon. Nie zwracając uwagi na oślepiający me oczy ekran, odszukuję kontakt, na którym w tej chwili najbardziej mi zależy. W tej chwili jest na cenę złota.
Pierwszy sygnał, drugi [...]
-Pomóż mi, błagam..
-Czekaj na mnie.
30 gwiazdek - nowy rozdział
CZYTASZ
no deseado II soy luna
Random[sequel APUESTA] Skoro nie kochany, to jaki [...] niepożądany. BY @mrsschanppi 2016©