Nina
Czuję się jak wrak. Mam za sobą nieprzespaną noc. Nawet na dziesięć minut nie potrafiłam zmrużyć oka, bo cały czas miałam przed oczami zawiedzenie kryjące się w oczach Włocha, kiedy dowiedział się o ciąży Luny. Z mojej winy Matteo upił się i prawdopodobnie wszczął bojkę. Prawdę powiedziawszy czuję się jakbym była między młotem, a kowadłem.
Czuję się wykorzystana. Cały czas mam pełne ręce roboty. Powinnam planować ślub, wybrać kreację na dzień, w którym mamy z Simon'em przypieczętować naszą miłość, a tym czasem stoję w tym samym miejscu od kilku miesięcy. Tak bardzo chciałabym się cofnąć do dnia ślubu Luny i Diego. Gdybym tylko wiedziała co przyniesie przyszłość, nigdy nie dałabym Lunie listu od Matteo. Wszystko by było inne.
Po śmierci Cristóbal'a Luna oszalała. Za wszelką cenę chciała odzyskać syna; w dodatku ten idiotyczny pomysł, który został już w połowie zrealizowany. Na domiar złego jej kontakt z Peridą.. To jest beznadziejne. Gastón był moją pierwszą miłością - ale nikt nic sobie z tego nie robi. Oczywiście kocham Simón'a i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale Gastón.. Ta idiotyczna sprawa z zakładem sprzed kilku lat - Matteo wybaczyłam, Gastón'owi nie potrafię. Oddałam mu to co najważniejsze, a on miał to gdzieś. Żałuję każdej chwili spędzonej z szatynem i mogłabym rzec, że nic on mnie już nie obchodzi, ale skłamałabym. Boli mnie to, że utrzymuje specyficzny kontakt z mą najlepszą przyjaciółką. Śmiało mogę stwierdzić, że nikt nie liczy się z moimi uczuciami.
Serce mi się raduje na samą myśl, co Luna ma zamiar uczynić w najbliższym czasie. Jeszcze kilka tygodni - dam radę. Już nigdy więcej go nie zobaczę, a nienawiść i obrzydzenie jakim pałam do Argentyńczyka będę mogła w spokoju ducha zamknąć w skrzyni rzuconej na dno oceanu.
Odkładam na biały stolik od kawy kubek z zimnym już napojem kofeinowym, kiedy orientuję się, że Matteo przygląda mi się.
-Co ja tu robię? - pyta wstając. Robi to dość nieudolnie, gdyż już po sekundzie leży na dywanie. Syknięcie jak i krótka wiązanka przekleństw ulatuje z jego ust. Śmieję się w duchu na jego niedolę.
-Mogłabym zapytać o to samo. - odpowiadam , pomagając mu wstać na równe nogi.
-Powiedz co odpieprzyłem. - prosi, kiedy odzyskuje równowagę. Załamanie jest aż namacalne w jego głosie. Nie dziwię się. Zapewne odczuwałabym to samo w podobnej sytuacji.
-Oprócz tego, ze schlałeś się do odcinki i prawdopodobnie z kimś biłeś, to nie zrobiłeś absolutnie nic.
-Czyli równie dobrze mogę zmienić tożsamość, kupić sombrero i pędem czyhać do Meksyku.
-Dzięki, że obrażasz mój kraj. - tymi oto słowami Simón wita się z naszą dwójką. Balsano mierzy jedynie pogardliwym spojrzeniem, natomiast mnie całuje przelotnie nim wchodzi do kuchni.
-Będę się zbierać. - Włoch pośpiesznie wstaje z kanapy, zapewne chcąc uniknąć konfrontacji z mym narzeczonym. Bądź co bądź, ta dwójka chyba nigdy nie zapała do siebie sympatią. Na pewno nie po aferze z zakładem.
-Bez pośpiechu, Simón tylko żartował. - próbuję załagodzić sytuację, jednak wiem że będzie to trudne, gdyż Balsano jak i Alvarez są nieustępliwi i uparci jak mało kto.
-Wystarczająco nadużyłem gościnność. - podążam za nim do przedpokoju. Chwyta za mosiężną klamkę, jednak ostatecznie odwraca się przez ramię.
-Dam sobie radę. Nie musisz mi pomagać. - doskonale wiem do czego nawiązuje. Jak ja mogłabym mu nie pomóc? Ugh! Dlaczego mam takie litosne serce..
Chłopak odwraca się i otwiera drzwi. Przymierza się do opuszczenia mojej posesji, ale zatrzymuje się w półkroku, kiedy kładę dłoń na jego ramieniu.
- Moja nienawiść jest zbyt wielka.
-To znaczy, że..
-Do później wspólniku.
CZYTASZ
no deseado II soy luna
Random[sequel APUESTA] Skoro nie kochany, to jaki [...] niepożądany. BY @mrsschanppi 2016©