- Jak mogłaś mi tego wcześniej nie powiedzieć? - zapytała się oburzona Emily.
- O jejku wielka tajemnica. I tak wszystko zawsze wiesz. - powiedziałam.
- Dobra mniejsza z tym. Chcesz iść że mną na zakupy? - zapytała.
- No jasne.
- Przyjadę po Ciebie za godzinę. Ok?
- Dobrze. - powiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- I co będziecie teraz przyjaciółmi? - zapytała kpiąco.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w progu Chrisa.
- Nie, nie będziemy. Tak wogle muszę kończyć.
- To za godzinę będę.
- No ok pa. - powiedziałam i się rozłączyłam.
- Cześć. -powiedział i się uśmiechnął.
- Cześć. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę salonu.
- Chodź. Wychodzimy. - powiedział i pociągnął mnie za rękę, przez co mało nie upadłam.
- Co ty robisz? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Zobaczysz.
- Miałam się do Ciebie przekonać, a jak na razie nic się nie zmieniło.
- Nie narzekaj. Jeszcze mnie polubisz.
- Po moim trupie. - powiedziałam rozbawiona. - Tak wogle gdzie idziemy? - zapytałam
- Do wesołego miasteczka. Otworzyli nowe w okolicy.
- Czy ja wyglądam na 10 latke?
- Nie, ale twoje zachowanie czasem na tyle wygląda. - powiedział rozbawiony.
- Spadaj. Sam zachowujesz się jak dzieciak. - powiedziałam i walnęłam go w ramie.
- Ała. - powiedział.
- I tak wiem, że Cię nie boli. Udajesz tylko cholero jedna.
- Nie prawda i nie mów tak.
- Normalnie słyszę swoją matkę.
- No i ona ma rację.
- Tak, tak.
- Twój ojciec powinien przetrzepać Ci ten zajebisty tyłek. - powiedział rozbawiony.
- Nie mam ojca. - powiedziałam i go wyprzedziłam.
- Jak to?
- Tak to.
- Każdy ma ojca.
- No widzisz ja nie mam. - powiedziałam.
- Zostawił twoją matkę z dzieckiem? - zapytał.
- Skąd to wiesz? - zapytałam zdziwiona.
- Przechodziłem to samo. Jak widzisz też nie mam ojca, ale wiem, że gdzieś tam jest i myśli o mnie. - powiedział.
- Jesteśmy. - powiedział i pociągną mnie za rękę.
- To na co najpierw? - zapytałam.
- Na to. - powiedział i pokazał mi palcem coś czego nazwy nie znałam.
Widziałam tylko, że tam się wsiada, a to Cię wybija w chuj wysoko.
- Nie idę na to. - powiedziałam.
- Dlaczego?
- Lęk wysokości. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- No chodź. Ja będę z tobą.
- Tobie to ja akurat nie ufam. - powiedziałam rozbawiona.
- Będziesz musiała. - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Kupił bilety i po chwili siedzieliśmy obok siebie przypięci barierkami.
- Zabije cie. Nie wierzę, że się zgodziłam.
- Spokojnie jestem obok Ciebie jak by co.
- Najwyżej będę się drzeć a twoja ręka będzie zmiarzdżona. - powiedziałam rozbawiona.
- Ocho zaczyna się. - powiedział Chris, a ja złapałam jego rękę.
Chłopak się tylko do mnie uśmiechnął, a ta cholerna maszyna czy co kolwiek to było ruszyła. Na początku było nawet spoko, ale z każdą chwilą to było coraz wyżej. W pewnym momencie zaczęłam krzyczeć, ale potem nie wiadomo skąd zaczęłam się śmiać. Wiem jestem pojebana, ale z czasem zaczęło mi się podobać. Gdy popatrzyłam na Chris on nie był wcale tym poruszony. Siedział sobie tak samo jak by siedział właśnie na kanapie.
- I jak? - zapytał.
- Super. - krzyknęłam i zaczęłam się znowu śmiać.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się i zeszliśmy na ziemię.
- To teraz gdzie? - zapytał.
- Ja chce na to. - powiedziałam i wskazałam rollerkaster.
- Yyy ok. - powiedział i trochę się zawachał.
- Nie gadaj, że się boisz. - powiedziałam rozbawiona.
- Kto? Ja? Nigdy. - powiedział, a ja widziałam, że kłamie.
- Ok. - powiedziałam.
Po kilku minutach siedzieliśmy na wyznaczonych miejscach i czekaliśmy na to, aż ruszymy. Widać było, że Chris się boi.
- Ej spokojnie. Przecież ty się nie boisz. - powiedziałam rozbawiona.
- Ja wcale się nie boję.
- Tak?
- Dobra boję się jak cholera. Lepiej ci, że to powiedziałem? - zapytał zdenerwowany.
- Może i nie lepiej, ale chce Cię ostrzec, że właśnie ruszyliśmy.
- Co? - krzykną, a ja zaczęłam się śmiać.
- Boże nie chce.
- Chcesz, chcesz. - powiedziałam rozbawiona.
Po chwili zaczęliśmy jechać bardzo szybko. Ja jak zwykle piszczałam, serio byłam bardzo podekscytowana, a Chris siedział i miał zamknięte oczy.
- Ej no. Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam. Ile to jeszcze trwa? - zapytał przerażony, a mi sie go trochę zrobiło żal.
Ale trudno niech trochę pocierpi.
- Nie wiem jeszcze jakieś 10 minut.
- Ile? Nie no nie wytrzymam.
- Chyba wytrzymujesz skoro masz otwarte oczy i cały czas ze mną rozmawiasz. - powiedziałam rozbawiona, a chłopak zaczoł się śmiać.
Tak jak mówiłam po 10 minutach zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy.
- Ja już na nic nie idę. - powiedział rozbawiony chłopak.
- Ja też nie mam zamiaru. - powiedziałam i we dwójkę wybuchneliśmy śmiechem.-----------------------------------------------------------
16 rozdział. Jak się podoba?
Życzę miłego czytania. 😉
Zostawcie jakąś gwiazdkę 😊
Do następnego 😄✋
CZYTASZ
Spotkanie po latach |Chris Collins| ✔
Hayran KurguCo się stanie gdy najwięksi wrogowie spotkają się po tak długim czasie? - A miałam nadzieje, że ciebie tu nie spotkam. - powiedziałam do wysokiego bruneta. - Też się cieszę. - powiedział i na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. - Nic się n...