Siedziałam oszołomiona i nie wiedziałam co mam powiedzieć i jak sie zachować. Widać było, że Chris też myśli nad tym co ma powiedzieć. Po chwili bardzo niezręcznej ciszy chłopak w końcu coś powiedział.
- Przepraszam. Nie to miałem na myśli. Tak wogle to zapomnij. - zaczął się szybko tłumaczyć.
- Spokojnie. Wszystko jest ok. - powiedziałam.
Ale nie, nie było ok. Przez te słowa nie miałam wątpliwości co do tego, że Chris sie we mnie zakochał. Ale nie tak szybko. To i tak wszystko tak szybko minęło. Nie byłam na to gotowa. Przez niego zrobiłam się taka słaba. Przez jakąś błahostkę związaną z Chrisem chodziłam jakaś smutną i przygaszona. Nie wiem co sie ze mną dzieje, ale napewno nie jest to normalne. Nawet nie zauważyłam kiedy Chris sie zatrzymał pod moim domem. Patrzył się na mnie tak jak by chciał odczytać moje myśli, ale najwidoczniej mu to nie wyszło, bo szybko się z nim pożegnałam i poszłam do domu. Miałam dość. Weszłam do domu i od razu usiadłam na kanapę. Z tego wszystkiego zapomniałam oddać bluzę Chrisowi. Trudno innym razem to zrobię. Rzuciłam w kąt pokoju kurtkę i miałam już iść na górę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał Chris i trzymał w ręku moją torebkę.
- Zapomniałaś. - powiedział i wręczył mi torebkę.
- Dzięki. - powiedziałam i od razu spuściłam wzrok na swoje buty.
- Co się dzieje? - zapytał lekko zdenerwowany moim zachowaniem.
- Nic. Wszystko w porządku. - powiedziałam oczywiście nieprawdę.
Nic nie było dobrze. Strasznie się tym wszystkim przejmowałam.
- Przecież widzę. - powiedział i podniósł mój podbródek przez co musiałam spojrzeć mu prosto w oczy.
- Co się dzieje? - zapytał zmartwiony.
- Nic.
- Dobra to skoro już tu jestem to może z tobą zostanę, bo widzę, że jesteś sama w domu. - powiedział i usiadł na kanapę.
- Jak chcesz. - powiedziałam i poszłam do kuchni zrobić sobie kakao.
Chris już powoli mnie irytował, ale jeszcze dwa dni i idę na studia. Z dala od niego. Przynajmniej nie będę musiała na niego patrzeć i może te zakochanie mi przejdzie. Musi przejść, bo inaczej będzie kompletna katastrofa. Zaczęłam robić kakao i krzątać sie po kuchni. W pewnym momencie poczułam na swojej talii ręce, które mocno mnie przycisnęły. To był zapewne Chris, bo niby kto inny. Chciałam się wyrwać, ale chłopak był za silny. Poczułam na swojej szyji jego oddech i moje nogi w jednej chwili zrobiły się miękkie. Chłopak powoli zbliżył się do mojej szyji i ją lekko pocałował. Boże to było takie cudowne, że aż nie realne. Po chwili jego ręce znalazły się na moich biodrach. Chris szybkim ruchem odwrócił mnie tak, że stałam do niego przodem. Chłopak się tylko uśmiechnął i lekko pocałował moje usta. Szybko oddałam pocałunek. Po chwili pocałunek stawał się coraz silniejszy, a mi sie to podobało. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale naprawdę chce tego. Po chwili Chris mnie podniósł i posadził na blat. Jego ręce spoczęły na moich biodrach, a ja zaczęłam sie bawić włosami chłopaka. Szarpnęłam włosy chłopaka, a on cicho jęknął przez co mój język znalazł się w ustach chłopaka. Widać było, że chłopak jest zaskoczony, ale jednocześnie mu sie to podobało. Po chwili jego ręce znalazły się na moim tyłku, a ja zeszłam z blatu i nie przerywając pocałunku zaczęłam prowadzić chłopaka do sypialni. W tym momencie nie panowałam nad sobą. W głębi duszy chciałam tego. Gdy doszliśmy do sypialni od razu popchnęłam chlopaka na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Chłopak od razu wpił się w moje usta, a ja chciałam więcej, nie tylko pocałunków. Zaczęłam powoli zdejmować koszulkę chłopaka. Jednak po chwili Chris przestał oddawać pocałunki i szybko wstał z łóżka.
- Przepraszam, ale nie mogę. Nie mogę Ci tego zrobić. - powiedział i wybiegł z domu.-----------------------------------------------------------
Jak myślicie o co chodziło Chrisowi? Dowiecie się już niedługo. Zostawcie gwiazdkę, albo komentarz 😉💞💕
CZYTASZ
Spotkanie po latach |Chris Collins| ✔
FanfictionCo się stanie gdy najwięksi wrogowie spotkają się po tak długim czasie? - A miałam nadzieje, że ciebie tu nie spotkam. - powiedziałam do wysokiego bruneta. - Też się cieszę. - powiedział i na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. - Nic się n...