Rozdział 1

2.6K 77 8
                                    

Nowy Jork, 6 grudnia 2016, 9:00

*Bucky*

Poszedł z Rhodesem na spacer. Hill stwierdziła, że po Nowym Roku prawdopodobnie będą mogli go wypuścić, bo elektrowstrząsy działają i nie stanowi już takiego zagrożenia jak kiedyś. Coraz częściej zastanawiał czy nie przyjąć propozycji i wstąpić do T.A.R.C.Z.Y.

- Czy to nie Rita? - zapytał nagle Rhodey.

To rzeczywiście była ona. Siedziała na ławce z twarzą ukrytą w dłoniach i cicho płakała. Jakby popchnięty przez niewidzialną siłę podszedł do niej.

- Rito? - zapytał cicho kładąc dłoń na jej ramieniu. Spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami. - Co się stało?

- Rogers - odpowiedziała. - Zerwałam z nim. Ten dupek... ten dupek powiedział, że nie chce mieć ze mną dzieci, bo matką jego dzieci mogła być tylko Peggy Carter. A to że chciał się ze mną całować niedługo po jej pogrzebie, to już było dla niego ok.

Zabiję gnoja - pomyślał.

- Nie warto się nim przejmować, Rito - powiedział Rhodey. - Najwyraźniej na ciebie nie zasługiwał.

- Rhodes ma rację. Może Kapitan powinien dowiedzieć się jak to jest, gdy jest się niemal bezpłodnym. Ciekawe czy wtedy nie chciałby mieć z tobą dzieci - prychnął.

- Co masz na myśli, Bucky? - zapytała Rita.

- Ja jestem prawie bezpłodny. Hibernacja uszkodziła moje jądra i produkują tylko 10% żywych plemników. Jeśli miałbym mieć kiedyś dziecko, to tylko z in vitro. Nie ma szans żebym spłodził potomka naturalnie - odpowiedział.

- Och, przykro mi - powiedziała.

Pomyślał, że musi się z nią umówić. W końcu nie jest już dziewczyną Rogersa, a on stracił ją na własne życzenie. Zdawał sobie sprawę, że jeśli zwiąże się z Ritą, to pewnie będzie koniec jego przyjaźni z Kapitanem, ale był gotów na takie poświęcenie.

*Rhodey*

Wrócił z Barnesem do Węzła. Od czasu spotkania z Ritą nie odezwali się ani słowem. Zauważył że Bucky był zamyślony. I chyba podejrzewał o co chodzi, bo już dawno wiedział, że on podkochiwał się w Ricie.

- Moim zdaniem powinieneś się z nią umówić - powiedział, gdy odprowadził go do jego celi.

- Z kim? - zapytał Bucky.

- Ze świętym Mikołajem, wiesz? No jasne, że z Ritą - odpowiedział.

- Myślałem o tym, ale teraz i tak nie mogę wychodzić bez ciebie - zauważył.

- A jeśli ja umówię się z jakąś dziewczyną, to zgodzisz się na podwójną randkę? - wypalił bez namysłu.

- Ee... jeśli Rita by się zgodziła... - powiedział.

Wyszedł z celi Bucky'ego przeklinając samego siebie. Z kim niby miałby się umówić? Nie znał żadnej dziewczyny, która byłaby chętna. Natasha kochała Bannera, Wanda była za młoda. Co prawda przykład Tony'ego i Leny pokazywał, że wiek nie ma znaczenia, ale Lena była o wiele dojrzalsza od Wandy. Zamyślony nie zauważył kiedy na kogoś wpadł.

Potrzebujemy siebie 2✔T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz